W ciągu roku w polskich szkołach dochodzi średnio do 74 – 100 tys. wypadków z udziałem dzieci, z czego 340 to wypadki ciężkie, a 43 – śmiertelne. Prawie 82 proc. szkolnych wypadków dotyczy uczniów szkół podstawowych.
Tak wynika z badań Centralnego Instytutu Ochrony Pracy. Przedstawione dane to wartości uśrednione z trzech lat. We wtorek rozmawiała o nich sejmowa Rada Ochrony Pracy.
Z danych przedstawionych przez CIOP wynika, że główną przyczyną wypadków w szkołach (61 proc.) jest nieuwaga. Najczęściej do niebezpiecznych zdarzeń – 46 proc. – dochodzi w salach gimnastycznych. Na kolejnych miejscach pod względem niebezpieczeństwa znajdują się szkolne boiska i korytarze. Zajęcia, które wiążą się z większym ryzykiem wypadku to lekcje wychowania fizycznego i przerwy, podczas których dzieci pozostają poza ścisłą kontrolą.
Do najczęstszych urazów, jakich polskie dzieci doznają w szkołach należą: urazy nóg i rąk (76 proc.) oraz głowy (powyżej 20 proc.).
„W kolejnych latach notujemy spadek liczby wypadków w szkołach, ale wciąż nie jest to stan zadowalający. Dlatego podejmujemy inicjatywy legislacyjne i inwestycyjne, które mają prowadzić do poprawy obecnej sytuacji” – powiedział podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Mirosław Sielatycki.
Jak tłumaczył, jedną z tych inicjatyw jest zapisanie w prawie oświatowym zalecenia, by dyrektorzy szkół mieli obowiązek – co najmniej raz w roku – skontrolowania obiektów należących do szkoły.
Wypadki w szkołach zdarzają się nie tylko dzieciom. Ofiarami 4600 z nich są nauczyciele i inne osoby pracujące w oświacie. „Choroby nauczycieli jednak przede wszystkim wiążą się z narządami mowy. W 2011 roku zanotowano 228 przypadków takich chorób we wszystkich placówkach oświatowych” – powiedział zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego Marek Posobkiewicz. (PAP)
oprac. /aba/ źródło: www.samorzad.pap.pl