Niezależna Gazeta Obywatelska

To, że politycy Prawa i Sprawiedliwości wyzbyli się rozumu politycznego (o ile kiedykolwiek go posiadali) jest dla mnie jasne od dłuższego czasu. Polityka, zwłaszcza zagraniczna, którą fundował nam śp. Lech Kaczyński, a której teraz, w nieco zmienionej formie, chcieliby politycy PiSu, to nic innego jak synteza insurekcyjno-giedroyciowo-rusofobiczna. Do tego podporządkowana nie interesowi państwowemu, nie dobru narodu, a interesom partyjnym, ambicjom i żądzy władzy.

Bezczelność polityków PiSu już dawno przekroczyła – w moich oczach – granice jakiejkolwiek przyzwoitości. Wiemy dobrze, jak dziś politycy PiSu próbują przechwycić elektorat skupiony wokół Radia Maryja. Niestety robią to skutecznie. Samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przeszkadza to, że jeszcze kilka lat temu oskarżał o. Tadeusza Rydzyka o to, że jest „ruskim agentem”. Toruńska rozgłośnia oo. redemptorystów posiada bowiem radiostację na Uralu i to miało być wystarczającym dowodem. Nikt tego nie zauważa. Niewprawne oko katolickiego wyborcy nie dostrzeże tego, jak Prezes pogrywał projektami ustaw antyaborcyjnych i zabraniających in vitro. Niestety wielu dało się zwieść tym zagrywkom Kaczyńskiego, który w oczach niejednego katolika jest wielkim obrońcą katolicyzmu i jego praw w życiu publicznym, a posłowie PiSu posuwają się do stwierdzeń, że bez ich działań w Polsce już dawno nie byłoby chrześcijaństwa.

To samo dzieje się w kwestiach dbania o interes narodowy i pozycję państwa polskiego na arenie międzynarodowej. Politycy PiSu sami przedstawiają siebie jako reprezentantów Polaków zatroskanych o Ojczyznę i jej suwerenny byt, robiąc z siebie, a przede wszystkim ze zmarłego tragicznie prezydenta Kaczyńskiego męża stanu. Również i te zagrywki w dużej mierze im się udają. Nie trzeba chyba dzisiaj nikomu tłumaczyć, że politycy PiSu są aktualnie zajęci przede wszystkim udowodnieniem tezy zamachowej, a być może także i udziału przy tym siły aktualnie rządzącej. Mobilizują wokół tej sprawy swój żelazny elektorat, który zdążył już wytworzyć swoistą mistykę katastroficzno-smoleńską. A robią to między innymi dzięki swojej tubie propagandowej, którą jest „Gazeta Polska”. Ciężko rozstrzygnąć czy czołowi politycy PiSu, z Antonim Macierewiczem na czele, wierzą w to, co mówią czy też najzwyczajniej w świecie, z pełną hipokryzją, dostarczają – posługując się słowami Jacka Kurskiego – głupiemu tłumowi treści, których ten potrzebuje do życia.

Nie od dziś wiadomo jaką politykę zagraniczną na Wschodzie prowadzili politycy PiSu. Robili wszystko, ażeby drażnić Moskwę poprzez wspieranie wszelkiego rodzaju antyrosyjskich ruchów w krajach będących byłymi republikami radzieckimi. Co gorsza popierając konkretną opcję polityczną w kolejnych państwach. Jest to nie tyle głupota polityczna, co raczej szaleństwo. I tak w ostatnich dniach, czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości postanowili nawoływać do bojkotu ukraińskiej części Euro 2012, a powodem ma być uwięzienie Julii Tymoszenko. Co więcej sugeruje się wręcz, że instytucje europejskie powinny opracować plan odebrania Ukrainie organizacji turnieju. Myślę, że komukolwiek rozsądnemu nie trzeba tłumaczyć tego idiotyzmu. Otóż, politycy PiSu są w stanie poświęcić imprezę, która siłą rzeczy pogłębiła stosunki polsko – ukraińskie. PiS jest skłonny zrobić niemiły „prezent” partnerowi, z którym nasz kraj organizuje największą imprezę w swojej historii, po to tylko, ażeby bronić „praw człowieka” i określonej opcji politycznej na Ukrainie. Czy z polskiego punktu widzenia ważniejszy jest interes, cel jakim jest Euro 2012 i ewentualne wynikające z niego korzyści, czy wewnętrzne sprawy polityczne na Ukrainie. Romantyczni geopolitycy PiSu oczywiście nie dostrzegają tego, że robieniem zadymy o Tymoszenko najbardziej zainteresowani są Niemcy i USA.

Sprawa jest o tyle bulwersująca, że politykom PiS jakoś nigdy nie przeszkadzało to, że prezydent Juszczenko chętnie odwoływał się do tradycji UPA. To polityków PiSu nie obchodziło, a sprawę woleli ignorować tłumacząc wszystko „strategicznym partnerstwem”. A teraz oburzają się na to, jak traktuje się Julię Tymoszenko, skazaną wyrokiem sądu. O ile rzeczywiście się ją tak traktuje, bo wszystko to przypomina histerię, a siniaki na ciele byłej premier mnie osobiście nie przekonują.

Widać więc wyraźnie, że dla polityków PiSu ważniejsze jest robienie nieustannej politycznej awantury w kraju, wysługiwanie się „sojusznikowi” zza oceanu, walka o „prawa człowieka”, żądza władzy, aniżeli sprawy poważne i ważne dla Polski. W partii tej bowiem wszelki rozum polityczny jest traktowany jak intelektualna schizma.

Autor: Bartłomiej Gajos, pochodzi z Opola,  publicysta konserwatyzm.pl