Kącik lieteracki NGO: Alegoria gniewu i spokoju

Niezależna Gazeta Obywatelska

Rozumiem, że racja jest na ogół po stronie silniejszego. Wiem też, że historię piszą zwycięzcy. Nigdy jednak nie przyjmę do wiadomości, że rację ma ten, kto głośniej wrzeszczy. Jedynym – i zarazem najtrudniejszym – sposobem na takiego wrzaskuna jest zachowanie spokoju. Trzeba mu pozwolić „wystrzelać się” ze wszystkich argumentów. Co jednak zrobić widząc w telewizji, w programie ponoć opiniotwórczym, pięcioro rozwydrzonych wrzaskunów i dziennikarza, który nie panuje nad tym towarzystwem? Chyba tylko zmienić kanał.

Uważam, że do szkól powinna zostać przywrócona retoryka i jej mniej znana siostra erystyka – sztuka prowadzenia sporów. Bez tego zawrzeszczymy się kiedyś na śmierć, bo zapomnieliśmy już, jak powinna wyglądać dyskusja. Najgorsze jest to, że wyczerpani krzykiem, poniżeni wzajemnymi obelgami, z niebezpiecznie podniesionym ciśnieniem, nie pamiętamy, co tak naprawdę chcieliśmy osiągnąć. Chcieliśmy porozmawiać.

ALEGORIA GNIEWU I SPOKOJU

 

Starasz się wyjść oknem, to znaczy,

Że jesteś już bliski szaleństwa.

Półsłówka nabrzmiewają od znaczeń,

Zasysasz głęboko rzeczny muł,

Przegryzłbyś mi tętnicę źdźbłem trawy –

Gdybyś mógł.

Najchętniej jednym uderzeniem pięścią w stół

Strząsnąłbyś z mapy pierwotne księstwa –

Jednak nożyce milczą jak zaklęte.

Przecierasz oczy brudnymi palcami aż do łez –

Jak na złość nadal tu jestem.

Może jestem racją bytu wobec ciebie?

Dzięki mnie zasadnie obijasz sobie ręce.

Maria, VII 2009

 

Komentarze są zamknięte