– Bractwo znajduje się w Kościele Katolickim czy poza nim?
– Oczywiście, że jesteśmy w Kościele! Zdecydowanie w nim! Każdy, kto twierdzi inaczej, mija się z prawdą [popr.]. Podkreślam z całą stanowczością, że jesteśmy dziećmi jednej matki – Kościoła Katolickiego, na czele którego stoi papież.
– Zadaję to pytanie nie bez przyczyny. Wielu katolików uważa Bractwo za schizmatyckie, a więc będące poza Kościołem.
– Rozumiemy, że jest duże zamieszanie, co powoduje zrozumiały zamęt w umysłach katolików. Bractwo powstało w Kościele Katolickim z inicjatywy abp. Marcelego Lefebvre’a. Nie ma żadnej deklaracji Watykanu – co chcę z całą stanowczością podkreślić – że Bractwo jest schizmatyckie. Takiego dokumentu ani takiej deklaracji po prostu nie ma!
-W 2008 roku abp. Tadeusz Gocłowski, ówczesny metropolita gdański, w komunikacie do wiernych napisał m.in.: „odrzucili nauczanie Soboru i zerwali łączność z Kościołem. Nie uznają władzy papieża jako zastępcy Chrystusa na ziemi i następcy św. Piotra (…). Bractwo ma charakter schizmatycki, czyli burzący jedność Kościoła (…). Działalność Bractwa pozostaje poza Kościołem i nie wolno pod sankcją karną uczestniczyć w liturgii sprawowanej przez to Bractwo”.
– Powiem krótko, powodowany braterskim szacunkiem dla miejscowego biskupa, że nie miał prawa użyć takich słów…
– Ale użył.
– Przyjmuję te słowa z należną pokorą i przyznaję, że nie rozumiem takiego postępowania. Bractwo nie pierwszy raz, i nie tylko w Polsce, zostało brutalnie zaatakowane przez… katolika. I to katolika piastującego ważną funkcję w strukturze Kościoła. Nic na to nie poradzę, że niektórzy hierarchowie z taką łatwością potrafią rozmawiać czy, jak kto woli, prowadzić dialog z innowiercami, a z braćmi w wierze – nie! Boleję nad tym, modlę się i proszę Boga o łaskę zrozumienia…
– Dla siebie?
– Również.
– Jeden z polskich księży powiedział, że gdyby – paradoksalnie – nie komunizm, to polski katolicyzm wyglądałby tak samo jak w zachodniej Europie: puste kościoły, brak powołań, wielka ucieczka wiernych.
– Kiedy człowiek znajduje się w czasie wielkiej próby, to zwraca się ku Bogu. Nic więc dziwnego, że Kościół polski, będąc prześladowany, trzymał się razem. I trzeba uczciwie przyznać, że generalnie wyszedł z tych zmagań obronną ręką. Na zachodzie nie było takich prześladowań jak tutaj. Ludzie żyli i nadal żyją we względnym dobrobycie i co tu ukrywać: w swej masie są gnuśni i leniwi – Kościół przestał być im potrzebny. Kościół, który wymaga od człowieka wyrzeczenia, poświęcenia i ofiary, stał się uciążliwym wyrzutem sumienia. Tymczasem zachodnie społeczeństwa chcą żyć łatwo, miło i przyjemnie. Oczywiście tezy, iż komunizm uratował polski Kościół – cytowanej wprost – nie da się w żaden sposób obronić. Komuniści robili wiele, by polski Kościół zniszczyć, ale dzięki Bogu to im się nie udało.
– Co nie udało się komunistom we wschodniej Europie, ucieleśniło się na Zachodzie. Większość kościołów stoi tam pustych, wiernych jak na lekarstwo, a średnia wieku jest porażająco wysoka.
– Tak. Niestety ma pan rację. Kościół na zachodzie nie „eksploduje”, widzimy raczej skutki „implozji” – potwornej wewnętrznej siły, która rozerwała łączność wiernych z Kościołem. Znam przypadki, gdzie na jednego kapłana przypada 20, 30, a nawet 40 parafii, gdzie proboszcz ma 90 lat, a wikary 60! Pouczający, a zarazem przerażający jest przykład francuskich szarytek, niezwykle zasłużonego i doświadczonego zakonu żeńskiego. Otóż tam posługuje obecnie więcej zakonnic mających powyżej 100 lat aniżeli zakonnic mających poniżej 70. Tak dramatyczna sytuacja Kościoła nie tylko powinna dać nam do myślenia, ale zmusza nas do głębszej refleksji nad przyczynami i skutkami tego stanu rzeczy.
– Czy polski Kościół skazany jest na wariant zachodni, a więc powolne obumieranie.
– Jeżeli polscy katolicy nic nie będą robili, to tak.
– Święty Jan Bosko mówił: „Potęga ludzi złych żywi się tchórzostwem dobrych”.
– Tak. Tylko, że tutaj nawet nie chodzi o żadne tchórzostwo. Wystarczy, że katolicy nic nie będą robili. Nasi przeciwnicy w tym czasie kopią pod fundamentami, wysadzają jeden bastion po drugim. Tymczasem straż śpi…
– Detrich von Hildenbrand w „Spustoszonej winnicy” napisał: „Jedną z najbardziej przerażających chorób, które dzisiaj szerzą się w Kościele, jest letarg strażników wiary”. Czy tu należy szukać przyczyny tego stanu rzeczy?
– Tak, ale nie jest to jedyna ani najważniejsza przyczyna. Światła tego świata działają kojąco i usypiająco. Niestety, zbyt wielu kapłanów poddaje się tej pokusie by błyszczeć i przeglądać się [w] oczach kamer, lub zwyczajnie traktuje kapłaństwo jako jeden z zawodów. Tymczasem kapłaństwo nie jest żadnym zawodem – to powołanie od Boga, by służyć ludziom, a więc wymaga od nas bezgranicznego poświęcenia i pokory.
– W czasie jednego z wykładów Jego Ekscelencja powiedział, że dzisiejszy Kościół znajduje się na okręcie, który toczy walkę z przeciwnikami. Tymczasem wróg zastosował nową taktykę walki – już nie strzela z armat, ale wypompowuje wodę. Gdy kil dotknie dna, okręt padnie. Na czym polega owa nowa strategia przeciwników Kościoła?
– Kiedyś atakowano osobę Jezusa Chrystusa, podważając fakt, iż był on synem samego Boga. Agresję kierowano również w osobę Jego Matki… Dzisiaj uderzenie idzie w każdym kierunku, wielopłaszczyznowo – już nawet krzyża nie można nosić w widocznym miejscu; publiczna deklaracja, że jest się wiernym nauce Kościoła, może zamknąć przed takim śmiałkiem dostęp do niektórych ważnych stanowisk, jak miało to miejsce w przypadku Rocco Buttiglione; w Niemczech i Hiszpanii rodzice są zmuszani, by posyłać swoje dzieci na lekcje, których oni z powodów religijnych sobie nie życzą. Religia i Kościół są ośmieszane i wyszydzane na każdym kroku. I te rzeczy dzieją się w krajach, które były budowane na fundamencie chrześcijaństwa. W imię demokracji i źle rozumianej tolerancji katolicy są spychani na boczny tor. Wmawia się nam, że wiara jest naszą prywatną sprawą i że nie powinniśmy na zewnątrz ujawniać naszego przywiązania do krzyża. Jeżeli się na to zgodzimy, nasz okręt położy się na burtę i nie będziemy już w stanie dalej płynąć. Bractwo przed tym ostrzega.
– Jak będzie wyglądał Kościół Katolicki w 2050 roku?
– To zbyt odległa perspektywa. Faktem jest, że idą ciężkie czasy. Jestem jednak optymistą, bo wierzę, iż nad Kościołem Katolickim czuwa sam Bóg.
– Kto rządzi w Watykanie?
– Powszechnie utarł się pogląd, że papież.
-A nie?
– Watykan jest strukturą hierarchiczną, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Niektóre polecenia papieża są sabotowane przez watykańską administrację.
– Jego Ekscelencja stawia tezę, że oficerowie podważają rozkazy marszałka.
– Nie stawiam tezy. Ja to wiem! Proszę jednak o zrozumienie, proszę nie kontynuować tego wątku. Rozmawiamy z Watykanem, znajdujemy się w niezwykle delikatnej sytuacji.
– Jaki jest stosunek Bractwa do papieża?
– Papież cieszy się naszym szacunkiem i miłością. Otaczamy papieża murem naszej modlitwy.
– Czy papież jest samotny?
– Benedykt XVI nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jednak papież nigdy nie jest samotny, posiada asystę Ducha Świętego. Papież obdarzony jest wielką mocą – znacznie większą, aniżeli potrafimy to sobie wyobrazić. Dlatego prędzej czy później jego wola, pomimo wielu wewnętrznych oporów w Watykanie staje się obowiązującym prawem w Kościele.
– Papież jest nieomylny?
– W kościele występują dwa pierwiastki: ludzki i nadprzyrodzony. Człowiek otrzymał od Boga wolną wolę – robi, co chce. Przecież nie możemy powiedzieć, że wszyscy ludzie Kościoła robili i robią to, co Bogu jest miłe. Papież jest tylko człowiekiem, więc może się mylić.
– Jaki kompromis w dialogu z Watykanem zadowoli Bractwo Piusa X?
– Żaden. Możemy latami klęczeć, ale nie wyrzekniemy się naszej wiary. Najważniejsze jest, aby odwieczne Magisterium Kościoła zostało zachowane w pełnej rozciągłości, a motto wyryte na kamieniu grobowca abp. Marcelego Lefebvre’a: „Przekazałem to, co otrzymałem” stało się drogowskazem i wykładnią dla katolików całego świata.
– Ostatnio media doniosły, że punktem spornym jest preambuła, a właściwie jeden z jej zapisów. Czy chodzi o ten fragment, który mówi, że Sobór Watykański II jest elementem Tradycji, Bractwo się z tym nie zgadza?
– Kościół Katolicki z natury rzeczy musi być oparty na tradycji. Faktem jest, że pewne zapisy musimy wyjaśnić i dookreślić. Chodzi o to, by każda ze stron mówiła „ TAK-TAK, NIE-NIE” – po to, by później nie dochodziło do jakiś błędnych interpretacji.
– Diabeł tkwi w szczegółach?
-[śmiech] Można to i tak ująć.
– Co się stanie, jeżeli nie dojdzie do porozumienia pomiędzy Bractwem Piusa X a Watykanem?
– Bractwo nie przerwie rozmów i jestem głęboko przekonany, że Watykan również.
– Czyli obie strony skazane są na sukces.
– Tak, to zajmie nam trochę czasu, ale musimy dojść do porozumienia. Jestem optymistą, choć czasy dla Kościoła są trudne. Wierzę, że ów nadprzyrodzony pierwiastek Kościoła odegra tutaj decydującą rolę.
– Dziękuję za rozmowę.
Za: Najwyższy Czas, nr 10 (1137)