Wczoraj odbyła się sesja Rady Miasta Opola na której jak zwykle poruszono kilka ważny dla nas opolan tematów. Najważniejszą kwestią jest likwidacja Gimnazjum nr 4, za którą głosowali radni PO. Kolejną omawianą na sesji sprawą były przesunięcia budżetowe na blisko 12 mln złotych, wynikające głównie z zastoju w pracach remontowo budowlanych na terenie miasta.
Duże emocje również wzbudzają prawdopodobne opóźnienia w pracach Centrum Wystawienniczo Kongresowego przy ul. Wrocławskiej. Radni Solidarnej Polski byli oburzeni faktem niskich kar za opóźnienia zapisanych w umowach. W rozmowie z NGO radny Michał Nowak twierdzi, iż wynoszą one odsetek procenta za każdy dzień opóźnienia. Wykonawca więc za opóźnienie kilkunastodniowe zapłaci przykładowo karę 300 tys. zł , gdzie na innej budowie w tym czasie może zarobić dużo wyższą kwotę.
Atrakcją podczas sesji okazała się dyskusja dotycząca słowa „grajdoł”. Otóż radny Dariusz Smagała (PO) nazwał tak pewien sklepik w Opolu. W obronie tego miejsca wystąpił radny Michał Nowak. Na to wszystko radna Kawecka (PO) stwierdziła, że to nie jest brzydkie słowo… Poruszony całą sytuacją radny Nowak stwierdził, aby „grajdołem” nazwać dom Radnej Kaweckiej. To już się jej nie spodobało. Wybuchła niepotrzebna dyskusja, tocząca się za pieniądze podatników.
Dla pouczenia: grajdoł to małą wioska, w której życie toczy się bardzo powoli. Jest to powiedzenie obraźliwe. Dlaczego więc radny Smagała tak nazwał sklep opolskiego przedsiębiorcy?
Autor: Łukasz Żygadło