Swego czasu za dużo naoglądałam się obrazów Beksińskiego i Pietera Breugla Starszego. Nałożyła się na to całkowita nieumiejętność pisania radosnych tekstów i obecny tu i ówdzie w nadmiarze programowy optymizm początku nowego roku.
Zbyt ogólnikowe życzenia „wszystkiego najlepszego” (wszystkiego, czyli czego właściwie, konkretnie poproszę !) i mnóstwo świąteczno – noworocznego kiczu, budzą mój sprzeciw. Nie czas na postanowienia nie do spełnienia i głupawą pseudo – radochę. Raczej na ciężką pracę, której wymagają trudne czasy. Patrząc niezbyt może optymistycznie, ale za to realnie, w przyszłość mamy szansę sobie z tą Nieporą poradzić. Choć obrzydliwa z niej baba.
Ja już zaczęłam realizować moje jedyne postanowienie noworoczne: nie oglądać Breugla zaraz po Beksińskim :)
NIEPORA
Nie pora chować głowę w piasek
Wyczerpie nam się plaża a może nawet pustynia
Mówią – jak trwoga to do Boga
Krzyczą, tupią na trwogę i wznoszą ramiona
Migają w tłumie twarze wykrzywione
Czerwoną strzałę przekazują z rąk do rąk
Od strzemion koni.
Kładę się krzyżem w pyle
W szczęku żebraczych grzechotek
A dokoła krzyk, śmiechy, strzępy pergaminowe.
Przyszła Niepora, garbem przygnieciona
Jednooka i na drewnianej nodze.
Przykuśtykawszy z fajeczki pyknęła
I splunęła z niesmakiem –
„Idą czasy srogie”.
Maria, 2011