Ten oryginalny pomysł towarzyszy mi odkąd po raz pierwszy trafiłem na stronę internetową poruszającą tematykę palm mrozoodpornych, i gdy przeczytałem cytat z tejże strony: Hobby palmowe miałem chyba w głowie od narodzin, to taka prawdziwa PASJA.
Właśnie słowo pasja jest najodpowiedniejszym określeniem na zjawisko jakie od kilku lat można obserwować na specjalistycznych forach internetowych, na których ze swoimi spostrzeżeniami z hodowli i pielęgnacji tych egzotycznych roślin dzielą się dorośli mężczyźni.
Palmy kojarzą się przeciętnemu mieszkańcowi umiarkowanej strefy klimatycznej obejmującej dorzecze Wisły i Odry z absolutnie tropikalnym i podzwrotnikowym klimatem. Można oczywiście zobaczyć palmy w wielkich, changaropodobnych szklarniach, lub w mieszkaniach, ich mocno karłowate, pokojowe odmiany. Co jednak powiedzą Państwo gdy zobaczą najprawdziwszą palmę dochodzącą do 4 m wysokości w ogródku Kowalskiego i to późną jesienią?
Wśród setek odmian tej egzotycznej rośliny można znaleźć wąską grupę, która reklamowana jest mianem mrozoodpornej. Najbardziej znaną i najpopularniejszą wśród palm mrozoodpornych jest Trachycarpus fortunei czyli Szorstkowiec Fortunego. Palma ta swoją mrozoodporność dochodzącą do -20 °C zawdzięcza klimatowi, w którym pierwotnie występuje tj. w wysokich partiach górskich Himalajów. Odmianę tę do Europy w drugiej połowie XIX w. przywiózł z Chin angielski botanik, Robert Fortune. Jej estetyczny charakter a przy tym niskie wymagania hodowlane sprawiły, że palma ta stała się ozdobą wielu parków i prywatnych ogrodów na terenie całej Europy.
W okresie II RP palmy mrozoodporne ozdabiały również ogrody Polskiej arystokracji oraz wiele publicznych obiektów w tym m.in. do dziś istniejący hotel „President” w Bielsku-Białej. Po roku 1945 Polska weszła do szczelnego obozu socjalistycznego nie mając styczności z egzotyką reszty świata, a tym samym z wielością odmian palm mrozoodpornych. Wówczas popularne wśród kolekcjonerów były jedynie palmy pochodzące z Krymu.
Obecnie każdy zapoznany z tematem może bez trudności nabyć palmę mrozoodporną i podzielić się spostrzeżeniami bądź poprosić o radę na kilku ogólnopolskich forach internetowych.
Sam od kilku już miesięcy śledzę temat palm mrozoodpornych w Internecie.
W Polsce mieszka co najmniej kilkudziesięciu kolekcjonerów, którzy z prawdziwą pasją zaszczepiają tą egzotyczną i pozornie tropikalną roślinę w nasz kapryśny, umiarkowany grunt.
Jeśli chodzi o uprawę palm mrozoodpornych, to całą wiedzę na początek można zaczerpnąć z popularnej wikipedii według której nie ma specjalnych wymagań co do gleby, ważne by była ona przepuszczalna i stale wilgotna. Stanowisko powinno być słoneczne lub półcieniste i zasłonięte od zimnych wiatrów. Rozmnaża się przez nasiona.
W Polsce może być uprawiana w cieplejszych rejonach kraju jako roślina ogrodowa, w młodości jednak musi być dobrze okrywana na zimę, również większe rośliny należy okrywać. Dobrze nadaje się do uprawy w pojemnikach. Taką roślinę wraz z pojemnikiem można przez zimę przetrzymywać w ogrzewanych i jasnych pomieszczeniach.
Jeśli chodzi o ceny i dostępność to młodą 3-5 letnią sadzonkę można nabyć za stosunkowo niską ceną na zawsze niezawodnym allegro lub po prostu rozejrzeć się po okolicy. Tak trafiłem na firmę ogrodniczą zlokalizowaną w pod opolskiej wsi, która proponuje zakup zarówno młodych sadzonek jak i ponad 2 m okazów, ale to już za konkretną cenę.
Mój wzrok przykuły jednak sadzonki Trachycarpusa Fortune’y w jednym z lokalnych marketów budowlanych.
Pięć małych, 25-30 cm, sadzonek może 3 letnich, ukrytych wśród wielości innych egzotycznych roślin, od razu przykuło mój wzrok, wyćwiczony już lustracją setek podobnych w Internecie.
Cena naprawdę okazjonalna a do tego niezbędny dla młodego osobnika nawóz.
Co prawda docelowo chcę zakupić osiem palm, które w uporządkowany sposób zamierzam posadzić w moim ogródku, jednak póki co zdecydowałem się na okaz, moim zdaniem, najładniejszy posiadający pięć liści i wypuszczający kolejny. Prawdziwie oryginalny pomysł pod (a może zamiast) choinkę.
Ktoś może jednak zaoponować, po co komu maleńka sadzonka, którą trzeba ściśle i regularnie pielęgnować. Chronić przed zimnem, a której w gąszczu trawy nie będzie nawet dobrze widać? Przecież od razu można kupić okazały dwu-trzymetrowy szorstkowiec, który z dumą będzie można pokazywać sąsiadom?
Drodzy czytelnicy, o to właśnie chodzi. Żeby można było oddać „serce” sadzonce, która dzięki naszym zabiegom przekształci się we wspaniały okaz. Co prawda może to potrwać kilka lat. Ale czy perspektywa wygrzewania się we własnym ogrodzie w cieniu własnej palmy nie będzie wystarczającą nagrodą? A to wszystko gdzieś na Opolszczyźnie.
Skuteczna interwencja żony odwiodła mnie póki co od zakupu upatrzonej sadzonki w markecie budowlanym. Nie zamienię więc tradycyjnych Świąt Bożego Narodzenia w tropikalną fanaberię.
Z tego miejsca życzę więc Państwu prawdziwie polskich i tradycyjnych Świąt Narodzenia Pańskiego z najprawdziwszą, tradycyjnie ozdobioną, choinką.
Autor: Tomasz Greniuch