„Baliśmy się wtedy bardzo – wspominał świadek [Jan Goczoł] – baliśmy się, choć było nas dużo. Po wysiedleniu franciszkanów 13 listopada 1940 roku Góra Świętej Anny stała się po raz pierwszy w moim życiu górą milczącą i tylko raz w miesiącu ksiądz, chyba z Leśnicy, mógł tam odprawiać Mszę świętą. Jaki tłum się gromadził! Ilu przybywało ludzi, jakby chcąc wykorzystać każdą chwilkę udostępnienia świętego miejsca… ja z rodzicami też. Baliśmy się, bo „Ha-Jot” [„Hitlerjugend”] najbardziej właśnie wtedy urządzał w najbliższej okolicy swoje hałaśliwe marsze z bębnami i piszczałkami, żeby zamanifestować, że sobie za nic tę świętość mają. Pamiętam: niesłychanie natłoczonym kościele pielgrzymkowym odprawiała się ta bezcenna, jedna jedyna Msza święta. Ciżba wielka!
Na Podniesienie wszyscy klęczą kornie, tylko… tylko dwóch „brunatnych” z „Ha-Jotu” stało nad tłumem bezczelnie, butnie, kpiarsko. Co widzieli – komentowali między sobą, bawiąc się pejczykami. Na razie – bili się nimi po łydkach. Tłum klęczał. Było Podniesienie! A oni… Wtuliłem się ze strachu w ojca: „Takie zgorszenie w takiej świętej chwili!”. „Nie bój się –szepnął ojciec – nie bój się. Oni przeminą prandzy, jak myślą”.
Zakorzenione w religii, opartej na nowotestamentalnej wierze Kościoła katolickiego, doświadczenie uwielbienia Boga przychodzącego i… kpina. Nie, nie tylko z „uczuć religijnych” ciemnego, jak się uważa, przez klechów owładniętego tłumu. To kpina z Niego, Który godzi się narażać na to wszystko, byle być ludzi jak najbliżej i wobec szyderstwa… milczy. Bluźnierstwo i profanacja jako najgłupsza z prób promocji człowieczeństwa: „Nie uklęknę przed Bogiem!” upiera się ktoś, a przed czerwonym, brunatnym czy różowym antychrystem drży jak suchy liść.
Odpowiedzią wobec Bezkresu miłośnie pochylającego się nade mną – jest uwielbienie, kult, adoracja. Tak ufundowana zostaje religia (RELIGIO) w swej istocie: relacja z Bogiem, jako odpowiedź Jemu udzielona. Ludzkość kołatała od swego wygnańczego zarania, ale zaistniał ten związek, gdy w konkretnym miejscu – w Dawidowym Betlejem – i w konkretnym czasie – za panowania Cezara Augusta – pękły, z wysokości przez Miłość roztrzaskane, odwieczne bramy niebios. Bóg-człowiekiem narodzony! Bóg-z-nami! Na głosy i znaki zbiegli się rozmaici ludziska. Pastuszkowie ze skraja ówczesnego społeczeństwa „bardzo się przestraszyli” zwiastującego Anioła (Łk 2,9b). Upewniwszy się aliści przy samym żłóbku co do prawdziwości jego posłania, w okolicy wzbudzili podziw surową jego prawdą, w sobie zaś – uwielbienie i chwalbę spontanicznie Bogu samemu składaną już w powrotnej drodze (por. Łk 2,20). Adoracja u progu Nowego Przymierza okazała się być pełną rozeznania, namysłu i rozwagi: podjęli ją ludzie wykształceni. „Przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2) – tłumaczą Mędrcy Herodowi, przebiegłemu głupcowi, a on powtarza „abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon” (Mt 2,8). Chcąc zabić – „pobożnie” słodzi. Potrafi! Człowiekowi władzy zdaje się oto, iż jak naród wodzi za nos oraz okupanta – tak i Boga samego. Staje się zbiorowym mordercą. Bez szczerej adoracji prawdziwego Majestatu – nie pomogą słowa.
Mędrcy zaś „weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon” (Mt 2,11). Prawdziwe to było, mądre i szczere – jak podskoki wielbiących Najwyższego pastuszków. Wtedy właśnie, w najgłębszym akcie uwielbienia Emmanuela, ogarnięci zostają takim Jego zbawiennym oddziaływaniem, które poprzez specjalne kierownictwo umożliwi im ich własny roztropny powrót „inną drogą” (Mt 2,12) – z ominięciem pułapek kłamcy i zbrodniarza.. I prostoduszni piewcy Pasterza Izraela, co stał się ofiarnym Barankiem i pierwsi czciciele Wcielonego Architekta, Stworzyciela i Naprawcy „wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych” uczą ocalającej ludzką godność adoracji. Uczą jej do dzisiaj.
Autor: ks. Sebastian Krzyżanowski
Bóg Zapłać Księże Sebastianie! Oby więcej takich kapłanów i autentycznych homilii…
Piękny tekst. Jak ktos ma ochote posluchać pieknych kazań Księdza Sebastiana na zywo z ambony zapraszamy na Msze trydenckie w każdą niedziele i świeta o godz. 18:30 w kosciele św. Sebastiana. Najblizsze Msze są 25 i 26 grudnia.