Boże Narodzenie, to od kilkunastu wieków w powszechnej świadomości chrześcijan najbardziej uroczyście obchodzone święto. W Polsce wprowadzono je do kalendarza kościelnego w X w. Cały cykl świąteczny obejmuje Boże Narodzenie, poprzedzone Wigilią, Nowy Rok, święto Trzech Króli oraz sześć niedziel po Trzech Królach wraz ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej (święto Ofiarowania Pańskiego 2 lutego).
Najważniejszym i specyficznym – o wyjątkowo nastrojowym charakterze dniem – jest Wigilia Bożego Narodzenia. To czas czuwania (łac. wigilia et vigiliae – czuwać, czuwanie), przygotowywania się na narodziny Chrystusa. Wigilia, zwana także świętym wieczorem lub wiliją, w naszej tradycji obfitowała w różne wierzenia i obrzędy. Za symboliczny uznawano sposób zachowywania się, a nawet drobne zdarzenia. Współczesna wieczerza wigilijna zachowała zaledwie nikłe ślady dawnej uroczystości.
Tradycja mówiła przysłowiami: „Jakiś w Wigilię, takiś cały rok”. W tym dniu wystrzegano się kłótni i sprawiania przykrości bliźnim. Należało też wstać wcześnie, oddać wszystkie długi, nikomu niczego nie pożyczać. Nie wolno było rąbać drewna i orać pola. Aż do wieczerzy obowiązywał oczywiście ścisły post. Wedle zwyczajów na Śląsku „należało choćby ukraść grosik albo jabłko i nie być zauważonym”. „Aby domu trzymały się pieniądze”, starano się sąsiadom podrzucić w Wigilię śmieci. W niektórych rodzinach praktykowało się zwyczaj, że w wigilijny poranek próg domu powinien najpierw przekroczyć mężczyzna, co miało zagwarantować pomyślność w nowym roku. W wielu rodzinach na stół stawiało się krzyż i świeczkę. Wieczerzę można było rozpocząć, gdy na niebie ukazała się pierwsza gwiazdka. Wówczas to zapalano światełka na choince, odmawiano modlitwę, czytano fragment Biblii mówiący o narodzinach Jezusa Chrystusa i dzielono się poświęconym opłatkiem (na wsiach gospodarze zwykle dawali też opłatek zwierzętom domowym). Ceremonię łamania się opłatkiem rozpoczynał ojciec rodziny, lub gdy jego zabrakło najstarsza osoba w rodzinie. Dzielenie się opłatkiem wywodzi się z czasów pogańskich, a na Śląsku Opolskim przyjęło się dopiero w okresie międzywojennym.
Niemalże każdy region charakteryzuje się specyficznymi potrawami, których według zwyczaju powinno być dwanaście. Podczas Wigilii należało skosztować każdej bezmięsnej potrawy, szczególnie dużo maku, który uważany był za synonim dostatku. To co pozostało niezjedzone było spalane, zakopane, rozrzucone w polu lub oddane zwierzętom – nie wolno było wyrzucać jedzenia wigilijnego na śmietnik. Najmłodsi w rodzinie byli obdarowywani prezentami, które przynosiło dzieciątko. Przy wigilijnym stole tradycyjnie było miejsce dla zagubionego wędrowca. Wspominano nieobecnych lub zmarłych członków rodziny. Po wieczerzy zwykle śpiewano kolędy, czytano kazania, wspominano zmarłych, czuwano przed pasterką. Wieczerza kończyła się krótką modlitwą dziękczynną. Według zwyczajów, nakryty stół wigilijny pozostawiano do następnego dnia, „żeby umarli mogli również odprawić wieczerzę”. Tak jest też do dziś w niektórych domach w Cieszyńskiem.
Autor: Fundacja „Dla Dziedzictwa”
Niestety, dziś Wigilia z czytaniem Biblii, modlitwami, śpiewem kolęd i krzyżem na stole, to tylko w nielicznych domach… żal