Niedorzeczny w tym mieście wiatr zimowy głaszcze rzekę. Nikt go tu nie chciał, wszyscy się go boją. Nie ma się gdzie rozpędzić, ani dokąd gnać.
Historie o zamkach na skałach należałoby dopiero napisać. Tutaj są tylko betonowe wieże w poszarpanym niebie. Jest księżyc niespokojnych, ale są środki nasenne. Nie ma strażnika, który nocą patrolowałby krenelaż [blanki]. Świec używamy tylko wtedy, kiedy wyłączą nam prąd. Zazwyczaj gasisz światło, kiedy chcesz iść spać, więc nie ma męczenników bezsenności i zadumy. Jesteśmy wszyscy razem, eremy są puste, nikt nie wstaje na tercję, nikt, kogo bym znała.
Wśród świateł tuż nad ziemią będących konkurencją dla gwiazd szaleje wiatr zimowy, nerwowy samotnik. Szarpie proporce miasta, namiastkę sztandarów i boleśnie odczuwa nieobecność żagli, w które możnaby konstruktywnie zadąć. Dobija się do okien, szczelnie przed nim zamkniętych. Szuka kamiennych twarzy odważnych wędrowców tak doskonale sobą wygładzonych, ciekawych jutra.
Lecz wszyscy przed nim uciekają, nikt nie chce posłuchać.
Na pustkowiach wschodu i zachodu było inaczej. W wysoko posadowionych strażnicach granicznych bywał często jedynym gościem, miłym gościem, ludzie na niego czekali. Rycerzom, co pragnęli służyć nie pozwalał zasnąć, niósł głos, dym, ulgę po zbyt długim dniu. Zimny wiatr, przyjaciel ludzi wolnych. Potem rycerze wyginęli.
Maria, 22 I 2008
Być może tu nie miejsce na wazeliniarstwo, ale jakoś za bardzo jestem zmęczony dzisiaj, by zmóżdżać się, więc poprostu powiem, że te trzy teksty pani podobają mi się. Na prawdę są dojrzałe.
Od strony dźwiękowej znajduje tylko takie mankamenty jak przysłówek „konstruktywnie” w powyższym tekście. Jakiś krótszy byłby lepszy, albo inna składnia, ale to tylko technika, a tekst nie musi być doskonały. Poprawiać można w nieskończoność.
Chyba nawet wiem, o czym są te wiersze. Autorka chciała powiedzieć to, co powiedziała, ale pozostaje rezonans, echo, ten podmuch, który niesie dalej te wici, kótry sprawia w nas tę świadomość do czego wzywają nas te wici. Szkoda że mamy tak mało czasu i siły na czytanie takiej poezji. Jaki fajny jest ten tekst „Kanony piękna.” Żyją jeszcze w nas te małe dziewczynki i chłopcy wcielający się w Wołodyjowskiego na murach Kamieńca albo Kmicica na murach Jasnej Góry. Póki żyją w nas, my żyjemy i żyje Polska. Tekst o czaszkach też – juwenalizacja kultury, mit wiecznej młodości, piraci karaibów na nieznanych wodach.
Jaki fajny ten pomysł z księżycem i scenografią. Nie zgadłbym nigdy, że dama, potrafi przebić Herberta w ironii. Większość dam, które znam, łącznie z moją małżonką, ironię odbierają jako coś im całkiem obcego. Nie potrafię opisać przesłania tych tekstów, potrafię tylko dostrzec ten rezonans. Ale na tym polega poezja, a może i ironia, że to nie ja ją opisuję, ale ona nas. Pozdrawiam – W. Grzybowski
Aha i jeszcze przypomniałem sobie jeszcze Horacego, nie żebym go czytał, tylko gdzieś tam znalazłem: Dulce et decorum est pro patria morti. Co Pani na to? Można by taki konkurs zrobić na bazie takiego cytatu.
Uważam, że pomysł z konkuresm jest bardzo dobry, mam nadzieję, że znajdzie swoich amatorów.