Kilka miesięcy temu pisałem o tym, że kolejka kryzysowych upadków może być zdecydowanie dłuższa niż tylko upadek Grecji. Dziś, gdy jesteśmy już po trzech bardzo ważnych zmianach personalnych w Grecji, Włoszech i Hiszpanii, po upadkach dużych (choć jeszcze nie największych) europejskich gospodarek, powinniśmy naprawdę mocno przyglądać się działaniom polskiego rządu.
Skąd wziął się ostatni upadek hiszpańskiej władzy? Dlaczego Hiszpanie odebrali premierowi Zapatero prawo do kształtowania ich losu? Ponieważ zbiednieli, bardzo mocno zbiednieli. We wspomnianym artykule poruszałem problem tamtejszego społeczeństwa, fakt istnienia tzw. pokolenia 1000 euro, które żyje także w innych krajach wspólnej waluty Unii Europejskiej. Ci ludzie to ogromna część europejskich społeczeństw, które zarabiają owe 1000 euro, ale ich faktyczny poziom życia za te pieniądze jest tragiczny. Euro ma to do siebie, że wprowadzone w każdym państwie niemiłosiernie osłabia zastępowaną walutę – tak było zarówno wtedy, gdy Niemcy likwidowali swoje marki, jak i w momencie zamiany słowackiej waluty (kto nie wierzy, niech czym prędzej wyrusza za południową granicę). To ludzie, których można w bardzo prosty sposób porównać do Polaków – ludzi żyjących od pierwszego do pierwszego, którzy pracują pomimo wyższego wykształcenia na słabych posadach, ale nie stać ich na kupno w sklepie spożywczym produktu lepszej jakości. Nie wspominając już o odkładaniu pieniędzy na samochód czy dom.
Hiszpanie zirytowali się także z powodu wysokiego bezrobocia. Ludzi bez dzieci denerwowała niemożność w znalezieniu pracy (bezrobocie w tym kraju wynosi ok. 22%), z kolei obywatele posiadający rodziny nie mogli znaleźć pracy zarówno dla siebie, jak i dla swoich dzieci. Bezrobocie wśród młodych obywateli oscyluje w granicach 45% i również jest najwyższe w całej Unii Europejskiej. Ale i ta kwestia nie pozostaje w specjalnym oddaleniu od polskich warunków życia. Choć bezrobocie mamy o połowę mniejsze (ponad 11%), to zapowiadane podwyższenie wieku emerytalnego z pewnością nie zadziała kurcząco na bezrobocie wśród ludzi młodych (argumenty w tym zakresie podaję w ostatnim artykule, dlatego też nie chcę się powtarzać). Ale czy wszystkie te elementy złączone w jedną całość wzbudzą w Polakach podobne nastroje antyrządowe?
Jeszcze nie teraz, jesteśmy świeżo po wyborach i propaganda sukcesu wciąż ma się naprawdę nieźle. Wysuwałem jednak wiele razy tezę, że druga kadencja Platformy Obywatelskiej nie dotrwa do końca. Patrząc na całkowity brak perspektyw i sensownych planów, które bardziej są uśmiechem w stronę agencji ratingowych, aniżeli w stronę polskiego społeczeństwa, wciąż podtrzymuję swoje zdanie.
Inną sprawą są też nowe nominacje, zarówno premiera Grecji jak i Włoch. Zarówno Lucas Papademos, Mario Monti, jak i nowy szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, to osoby w przeszłości mające styczność z marką Goldman Sachs. Marką, która kojarzona jest raczej z udziałem w wywołaniu obecnego kryzysu. Czy będą skuteczni w zwalczaniu kryzysu – to się dopiero okaże. Jedno powinno cieszyć – od dziś mamy jeden lewicowy rząd mniej.
Autor: Marcin Rol
10 lat temu jeździło się na Słowację na zakupy.
A teraz na odwrót.
Bogatszy jeździ po prostu na zakupy do biedniejszego.
Słowacji euro pomogło przyciągnąć wiele inwestycji.
W tym 5,5 milionowym kraju produkuje się prawie tyle samochodów co w 37 milionowej Polsce.
Waluta małych krajów ulega często szybkim i wielkim wahaniom. A to utrudnia eksport.
A wracając do Hiszpanii to głównym powodem kryzysu jest pęknięcie bańki rynku nieruchomości, która to napompować pomagał już rząd Aznara.
Hiszpania poszła na prawo, Węgry także – kiedy Polacy przestaną być naiwni i pójdą w końcu na prawo ?
Mam nadzieję – że ci mniej inteligentni ,rzadziej myślący logicznie dostali nauczkę – zapier….. do 67 roku życia. Tylko z tym że za ich błędy popełnione przy urnach wszyscy musimy cierpieć.
A skąd by opozycja wyczarowała kasę dla ZUSu?
To co Węgry przeżyły w tym roku Polska miała w 2005.
Różnica taka że FIDESZ był sam a w Polsce opozycja się tradycyjnie podzieliła.
Zbigniew Banek – Sytuacja techniczna na wykresach EUR/PLN i USD/PLN, a w mniejszym stopniu na CHF/PLN, wskazuje na dominację strony podażowej. Jedynym argumentem popytu pozostaje znaczące krótkoterminowe wyprzedanie tych par walutowych, co zwiększa ryzyko wzrostowej korekty. Warunkiem wygenerowania trwalszej niż jednodniowej korekty jest jednak podobna korekta na giełdach.