Niezależna Gazeta Obywatelska

Jak to jest, że prezydenci dwóch miast, którzy reprezentują podobne poglądy [dop. obydwaj w PO], tak różnie interpretują to, co zrobili bracia Kowalczykowie? Każdy, mam nadzieję, pamięta co zrobili bracia – krótko jeszcze na końcu do tego wrócę.  Ale do rzeczy. W Gdańsku rządzony przez Pawła Adamowicz można wywiesić tablicę upamiętniającą to, co zdarzyło się 40 lat temu, jednak w Opolu Prezydent Ryszard Zembaczyński mówi zdecydowane nie, chociaż wcześniej był za. Dlaczego?

Prezydent Zembaczyński tłumaczy, iż w Opolu nadal zdania są podzielone w ocenie czynu braci Kowalczyków. Jedni uważają to za bohaterstwo, inni za zbrodnię. Tablica już miała zawisnąć na budynku Ratusza, jednak obiekcje co do tego miały służby mundurowe – bo jak można terrorystów upamiętniać! Wypowiadają się policjanci, generałowie, znawcy psychologii, którzy jednym chórem, mówią, iż taka tablica może nakłaniać do podobnych zbrodni… Bez komentarza.

Prawda jest taka, iż Opole ciągle nie dorosło do upamiętnienia swoich bohaterów. Ludzi, którzy poświęcili swoje dorosłe życie w imię prawdy o tamtych czasach. Władze miasta już dawno powinny uczynić jakiś gest w kierunku upamiętnienia wydarzeń sprzed 40 lat, jednak ciągle tego nie robią. Jeżeli nie będziemy szanować naszej przeszłości i pamiętać o czynach wyjątkowych utracimy własną tożsamość. Nie wolno dopuścić, aby ktoś kiedyś zapomniał o tym, co wydarzyło się w Opolu. Co zrobili Kowalczykowie i jak ten czyn wpłynął na ich życie. Dlatego tablica musi powstać jak najszybciej. Opinie na ten temat zawsze będą podzielone, jednak w wolnym demokratycznym kraju, nawet garstka ludzi ma prawo do wyrażenia swojego przekonania.

Wiec dlatego przypomnę, aby nie zapomniano: w nocy z 5 na 6 października 1971 roku Jerzy Kowalczyk podłożył bombę w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Eksplozja zniszczyła aulę oraz częściowo bibliotekę i bufet uczelni. Jerzy Kowalczyk zrobił to w proteście przeciwko krwawemu stłumieniu rewolty robotniczej na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Następnego dnia w auli opolskiej WSP miała się odbyć akademia z okazji Dnia Milicjanta, podczas której mieli zostać wyróżnieni funkcjonariusze, którzy brali udział w pacyfikacji grudniowych protestów. Akademia się nie odbyła, a Jerzego Kowalczyka i jego brata Ryszarda szybko złapano. Obaj byli wtedy pracownikami uczelni. Oskarżeni zostali o terroryzm i dostali najwyższe możliwe wyroki – Jerzego skazano na karę śmierci, a Ryszarda, który miał mu pomagać w skonstruowaniu bomby, na 25 lat więzienia. Nikt nie pamięta też, że aulę odbudowano za ich pieniądze…

 Autor: Łukasz Żygadło