Niemiecki bombowiec w obstawie myśliwców zbliża się do Londynu. By go powstrzymać, trzeba umiejętnie odciągnąć eskortującego go myśliwce i zadać opancerzonej maszynie decydujące trafienie. Im bliżej do przeciwnika, tym większe na to szanse, ale i większe ryzyko postrzału. Trzeba jednak uważać, by rachunek prawdopodobieństwa nie spłatał nam figla – taki jest scenariusz przygotowanej przez Instytut Pamięci Narodowej strategiczno-losowej gry planszowej „303”. Jej premiera odbyła się przed niespełna rokiem i od tego czasu gra cieszy się wielkim powodzeniem. Właśnie mija kolejna rocznica jednego z przełomowych wydarzeń drugiej wojny światowej, Bitwy o Anglię. Niemcy nie osiągnęli swego celu, nie przełamali obrony i nie przeprowadzili inwazji na Wyspy. Znaczący udział w zwycięstwie miały polskie dywizjony, w tym ten najsławniejszy – 303. Polacy zanotowali 203 zestrzeleń i wiele uszkodzeń maszyn przeciwnika. „303” jest szybką wojenną grą planszową dla dwóch osób. Jeden z graczy dowodzi RAF broniącym Wielkiej Brytanii, a drugi atakuje niemieckim Luftwaffe. Zadaniem lotnictwa Trzeciej Rzeszy jest zbombardowanie Londynu, a celem lotnictwa alianckiego powstrzymanie agresora. Każdy z graczy dysponuje sześcioma różnymi samolotami, za pomocą których prowadzi operację wojenną na planszy, nawiązującej do stołu dowodzenia RAF. Podniebne pojedynki rozstrzygane są przy użyciu specjalnie zaprojektowanych kości.
Gra „303” jest trójjęzyczna – angielsko-czesko-polska – co przypomina wspólną walkę w obronie wolności pilotów czechosłowackich i polskich, którzy wsparli Brytyjczyków w Bitwie o Anglię. Symbolem braterstwa broni są postacie trzech lotników Dywizjonu 303: Witolda Urbanowicza, Johna Kenta, Josefa Františka. O bohaterach tej bitwy i samolotach, na których walczyli można dowiedzieć się więcej z dołączonego do gry opracowania.
Gra jest dostępna również w Internecie w formie bezpłatnej gry on-line: www.ipn.gov.pl/ftp/303/index.php.
Inne gry edukacyjne można znaleźć na http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/737/Gry_edukacyjne.html
Oprac TK, za PAP