Żyjemy w dziwnych czasach

Niezależna Gazeta Obywatelska4

Na antypodach wartości, gdzie przestawione azymuty moralności wskazują upadek człowieczeństwa. To już nie jest świat romantycznych, rycerskich eposów. Łacińskiego ładu i hierarchii.  Wszystko to zostało zburzone przez krwawe, rewolucyjne sztandary z wypisanymi na nich hasłami wolność, równość, braterstwo.

Rewolucyjne wyznanie wiary zdetronizowało odwieczną łacińską maksymę Bóg, Honor, Ojczyzna a ich wyznawców zagnało na podesty gilotyn.

Dawny świat przepadł.

Dziś heroldowie rewolucji są równie czujni i żądni upadku nieprawomyślnych, co ich protoplaści z „piekielnych kolumn” zamieniających ludną Wandę (kontrrewolucyjny departament we Francji) w pustkowia.

Przenieśmy się na Opolszczyznę Anno domini 2011.

Robert Węgrzyn, opolski „baron” PO, człowiek ze stosunkami i z językiem niczym brzytwa. Napiętnowany, wykluczony z partii, zepchnięty na margines. Zaplątany w tzw. aferę hazardową? Może złapany na krzywoprzysięstwie albo cudzołóstwie?

Nic z tych rzeczy. To wszystko uchodzi, wręcz wpisuje się jako norma we współczesnej polityce. Węgrzyn zgrzeszył przeciwko dogmatom rewolucji, ważył się przekroczyć granice politycznej poprawności, niewidzialną lecz śmiertelnie groźną, niczym rewolucyjna gilotyna, oddzielająca prawomyślnych od tych zepchniętych na społeczny niebyt.

Szlak został przetarty. Wyznacza je dosłowne męczeństwo ś.p. dr Dariusza Ratajczaka (więcej tutaj).

Zaczęło się banalnie, od żartobliwej, dość luźnej rozmowy z dziennikarzem TVN.

„Z gejami dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to bym popatrzył” – powiedział Węgrzyn pytany o legalizację związków homoseksualnych.

Ten, co najwyżej niewybredny i po prostu niesmaczny żart wywołał prawdziwą, polityczno-medialną burzę, ujawniając niezwykle silną pozycję tych, których określa się mianem „mniejszości” i ich obrońców.

Węgrzyn jednak, nie należycie wytresowany w politycznie poprawnym cyrku, zamiast podkulić ogon i poddać się woli tresera „grzeszył” dalej przeciw majestatowi rewolucji:

W programie „Tak jest” w TVN24, powiedział –  „natura ludzka i człowiek jest tak skonstruowany, że powinien żyć w związku partnerskim zgodnie z naturą właśnie, to jest pogwałcenie praw natury”. Dopytywany o tych, którzy „chcą inaczej”, odparł: „to jest jego problem, ale niech się z tym nie obnosi”.

Grzech został dopełniony. Kara wykonana. A  wypowiedź lokalnego żandarma rewolucyjnej spuścizny w osobie Marzanny Pogorzelskiej, o wykonaniu kary, nie pozostawia wątpliwości o randze „grzechu” – Ta decyzja to znak, że pewnych rzeczy publicznie mówić nie można. Pewne zachowania – homofobiczne, ksenofobiczne – nie mogą mieć miejsca, zwłaszcza w polityce.

„Pewnych rzeczy publicznie mówić nie można (…) pewne zachowania nie mogą mieć miejsca” – brzmi niczym wyrok rewolucyjnego, totalitarnego trybunału.

Słowa przytoczone przez Pogorzelską pobrzmiewają ironią i hipokryzją gdy jej wychowankowie, „mniejszości” których mieni się obrończynią, jednocześnie demonstracyjnie zaklejają usta przed opolskim ratuszem sprzeciwiając się dyskryminacji którą można podsumować właśnie słowami ich mentorki.

Polityczna poprawność diametralnie przesunęła granice sacrum i profanum.

Hipokrytami są również sami „milczący”, którzy przed tygodniem przeprowadzili propagandową, homoseksualną kampanię w Kędzierzynie-Koźlu. Kampanię której sekundowała Gazeta Wyborcza, bacznie wyławiającą ewentualnych przeciwników homoseksualnej akcji określając ich z miejsca mianem „homofobów” a to już prosta droga od stania się „faszystą” .

Gdy  miejscowy tygodnik, wbrew przyjętym tolerancyjnym standardom, miał moralne wątpliwości związane z homoseksualną kampanią w jego mieście mając początkowo jako sprzymierzeńca niedoinformowanego prezydenta Kędzierzyna-Koźla, wnet do akcji wkroczyła Frelichowa trybuna siejąc wśród niedoinformowanych popłoch.

Prezydent miasta rychło się „doinformował” a nawet, chcąc, czy nie chcąc (raczej nikt nie chce być „drugim węgrzynem”) pozował do zdjęć z „mniejszością” – czując zapewne na plecach bagnet politycznie poprawnego terroru zgotowanego mu przez zawsze czujnego Frelicha.

I tak to „ofiary” stają się „katami”,  „mniejszość” dyktuje prawa „większości”  a przód myli się z tyłem vel z zadkiem.

Świat stanął na głowie.

Autor: Tomasz Greniuch

Fot. Andrzej K. „Andruch”

  1. XXXX
    | ID: bc265de0 | #1

    Panie Tomaszu w książce pt” Dyktatura relatywizmu” Roberto De Mattei przedstawia to tak:
    Wpierw jest przyzwolenie na grzech, jego akceptacja
    Potem zrównuje się cnotę z występkiem. Nia ma pojęcia Dobra i Zła
    By później karać za dobro, a cieszyć się z występku…
    Myślę, że jesteśmy już w ostatnim stadium….
    Nasza cywilizacja umiera….

    Jak pisał Mickiewicz
    ” Napadli na nas hordą gorszą od Nogajów
    Niszcząc Boga i obyczaje”

  2. opolnewsman
    | ID: f85e15f5 | #2

    Skoro tak straszy nas się tymi gejami i lesbijkami to może jakieś konkretne przykłady ktoś by podał wreszcie tych wszystkich niebezpieczeństw, na które może być czy jest narażony z ich strony każdy obywatel naszego państwa.

  3. Pati
    | ID: 6d2c6633 | #3

    HIV, demoralizacja nieletnich, pedofilia, narkomania, wysoki wskaźnik przestępczości związany z problemsami pozyskania partnera (w końcu to mniejszość i trzeba uciekać się do metod podstępnych), etc. Taki światek zbudowany jest na nieco inych niż przykładne postawy i normalne systemy współzycia społecznego.To swoista odmiana subkultury egzystyjącej w konflikcie z pozostałą, normalnie funkcjonującą częścią społeczeństwa. Zachowania mają niestety charakter patologiczny. Temat mozna rozwijać i zadane pytanie świadczy o kompletnej nieiedzy lub celowej próbie zacierania różnic między nromami społecznymi a ich zaprzeczeniem bądź usiłowaniem ominięcia. To tylko bardzo powierzchowne konstatacje. Elementy deformacji psychicznych to kolejna obszerna dziedzina katastrofalnych skutków uwikłania i deformacjio osobowości niedostosowanej do obowiązujących powszechnie zachowań seksualnych i obyczajowych.

  4. Tomasz
    | ID: eebeeb56 | #4

    Opolnewsman:
    Problemem nie są geje i lesbijki, ci podobno od zawsze istnieli (chociaż niech mi ktoś pokaże na ich „paradach” przedstawicieli wieku średniego. Wyłącznie młodzież plus popierający ich politycy – sprawia to wrażenie, że jest to ruch nowy, młodzieżowy). Problemem są natomiast tzw. ich „obrońcy”, potężne lobby, polityczna i medialna grupa nacisku konsekwentnie zawężająca granice tzw politycznej poprawności do granic absurdu. Zagrożona jest wolność słowa i prawdziwa tolerancja, które obecnie zmonopolizowane są przez tzw „mniejszość”

Komentarze są zamknięte