Atak Platformy Obywatelskiej przypuszczony na byłego ministra Skarbu Państwa Wojciecha Jasińskiego w rządzie PiS i stawiany mu zarzut utraty przez Polskę 17 mld zł na mocy zawartego kontraktu gazowego z 2006 r. to nic innego, jak sprytna medialna przykrywka niekorzystnych dla Polski decyzji rządu Donalda Tuska. Chodzi tu o zrzucenie na PiS odpowiedzialności za wysokie ceny gazu w Polsce i odwrócenie uwagi od podpisanego w maju br. najdroższego w historii PGNiG kontraktu gazowego z jego szwajcarskim pośrednikiem – firmą Vitol.
Na mocy podpisanego 29 października 2010 r. przez rząd Donalda Tuska aneksu do tzw. umowy jamalskiej zawarto szereg niekorzystnych umów na szczeblu korporacyjnym. W ich wyniku uzależnienie Polski od dostaw najdroższego w Europie rosyjskiego gazu ziemnego zwiększyło się do 2022 r. o kilka miliardów metrów sześciennych rocznie, a „nadzorowana” przez ministra Aleksandra Grada spółka PGNiG ostatecznie straciła kontrolę operacyjną (na rzecz Gazpromu) nad spółką EuRoPol Gaz, która jest właścicielem ponad 660-kilometrowego odcinka gazociągu jamalskiego.
Niestety, od 2007 r. uzależnienie od drogiego rosyjskiego gazu zamiast się zmniejszać, wciąż się zwiększa. Jakby tego było mało, kilkanaście dni temu została wydana zgoda na zawarcie przez PGNiG kontraktu na zakup rosyjskiego surowca od firmy Vitol, szwajcarskiego pośrednika i jednego z najważniejszych partnerów Gazpromu w Europie. Cena rosyjskiego gazu zaproponowana przez tę firmę jest horrendalna. Dlatego aby ukryć niekorzystne ekonomicznie skutki zeszłorocznej umowy gazowej oraz majowy kontrakt z pośrednikiem Gazpromu, PO przystąpiła do medialnego ataku.
Scenariusz ataku PO
Najpierw 6 maja prezes PGNiG Michał Szubski wysłał do posłów Parlamentu Europejskiego list, w którym próbował wyjaśnić powody zawarcia w 2010 r. niekorzystnej umowy gazowej. List pełen jest uproszczeń i manipulacji, ale szczególną uwagę zwraca wątek ataku na rząd PiS. Prezes Szubski stwierdza w nim, że „(…) w listopadzie 2006 r., podpisując kontrakt na dostawy gazu z pośrednikiem, tj. firmą RosUkrEnergo, zgodzono się płacić Gazpromowi o ponad 10 procent więcej za gaz. Ustępstwo to do 2022 r., czyli końca obowiązywania kontraktu jamalskiego, kosztować będzie polską gospodarkę ok. 17 mld zł”. Na tej tezie PO i PGNiG postanowiły wspólnie zbudować zafałszowany przekaz medialny, choć za kształt kontraktu jamalskiego odpowiada w pełni rząd Donalda Tuska, który po długich 2-letnich negocjacjach kilka miesięcy temu podpisał aneks do umowy jamalskiej.
Kilka dni później, 11 maja, „Super Express” ujawnił rzekomą aferę w artykule pt. „Przez Jasińskiego stracimy 17 miliardów”. Nietrudno się domyślić, że inspiracją tego tekstu musiały być rewelacje i obliczenia Michała Szubskiego, który w ten sposób zaczął realizować polityczny plan PO odwracania uwagi od umowy gazowej z 2010 r. i szykowanego do podpisania na 13 maja hiperdrogiego kontraktu ze szwajcarskim pośrednikiem. Na reakcję Platformy nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia (sic!) rozszerzono porządek obrad zwołanego na czwartek, 12 maja, posiedzenia sejmowej Komisji Skarbu Państwa o punkt dotyczący wyjaśnienia „afery” i podpisania w 2006 r. kontraktu za czasów rządów PiS z RosUkrEnergo. Niemrawy dotąd przewodniczący Komisji Skarbu Państwa z ramienia PO, którego dotąd nie interesowały polsko-rosyjska umowa gazowa z 2010 r. czy powody kuriozalnych planów prywatyzacji Grupy Lotos, tym razem błyskawicznie zareagował na publikację w tabloidzie. Następnego dnia, na godzinę przed posiedzeniem Komisji Skarbu Państwa, Platforma zwołała w Sejmie konferencję prasową, podczas której obciążyła Wojciecha Jasińskiego odpowiedzialnością za stratę „17 miliardów złotych”. W trakcie obrad komisji miano zgłosić wniosek o zbadanie negocjacji gazowych z 2006 r. przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, później jako adresata wniosku wskazano Najwyższą Izbę Kontroli. Plan PO i PGNiG był prosty: przekonać opinię publiczną, że to Prawo i Sprawiedliwość ponosi odpowiedzialność za wysokie ceny gazu ziemnego w Polsce. I jak się później okazało, również ukryć fakt podpisania najprawdopodobniej najdroższego w historii PGNiG kontraktu na dostawy gazu ziemnego.
Szach-mat PiS
Prawdą jest, że w 2006 r. w wyniku rosyjskiego szantażu energetycznego Polska musiała zgodzić się na podwyżkę o 10 proc. ceny rosyjskiego gazu odbieranego w ramach kontraktu jamalskiego. Zgoda na tę podwyżkę była warunkiem Kremla na uzupełnienie, w ramach kontraktu ze wskazanym przez Gazprom pośrednikiem, tj. RosUkrEnergo, od 1 stycznia 2007 r. niedoboru blisko 2,5 mld m sześc. gazu, który powstał w wyniku podpisanego przez rząd SLD aneksu do kontraktu jamalskiego w 2003 roku. Powstała wówczas tzw. dziura Pola w krajowym bilansie gazowym spowodowała, że prawie co roku Polska była wystawiona na szantaż Gazpromu. SLD, podpisując w 2003 r. aneks do umowy jamalskiej przy jednoczesnym storpedowaniu projektu Baltic Pipe, którego realizacja miała zapewnić odbiór od 2004 r. blisko 3 mld m sześc. gazu z Norwegii gazociągiem na dnie Morza Bałtyckiego, zrobiło miejsce dla rosyjskiego pośrednika. Prawo i Sprawiedliwość, obejmując władzę w 2005 r., stanęło przed koniecznością podpisania jesienią 2006 r. niekorzystnej umowy z Gazpromem, przy braku jakichkolwiek technicznych możliwości importu gazu z innego niż wschodni kierunek i co najważniejsze – przy szalejących cenach gazu ziemnego w Europie. Stawianie zarzutów PiS za szantaż energetyczny Gazpromu z 2006 r. jest zwykłą niegodziwością, bowiem wówczas rosyjski gaz był przez europejskie spółki kupowany „na pniu”, a rząd PiS postawiony był pod ścianą w wyniku polityki prowadzonej przez postkomunistów w latach 2001-2005. Sytuacja w większości państw europejskich, które jeszcze nie posiadały wystarczającej ilości połączeń międzysystemowych i terminali do odbioru gazu skroplonego, uniemożliwiała jakiekolwiek próby zakupu gazu od innego, aniżeli rosyjskiego dostawcy. Atak na ministra Jasińskiego można porównać do rzucania oskarżeń pod adresem napadniętego wieczorem mężczyzny, który z przyłożonym do szyi nożem zmuszony został do oddania napastnikowi zawartości portfela.
Atak PO i PGNiG za rzekome „17 miliardów strat do 2022 r.” nie wytrzymuje jednak krytyki z tego powodu, że to przecież w latach 2009-2010 rząd PO – PSL przy całkowicie zmienionej sytuacji na europejskim rynku gazu negocjował umowę jamalską! Platforma, krytykując formułę cenową z 2006 r., zapomina, że nic nie stało na przeszkodzie, aby w latach 2009-2010 w czasie negocjacji powrócić do stanu sprzed listopada 2006 roku. I to w sytuacji, w której Gazprom w całej Europie tracił klientów! Tymczasem rząd Donalda Tuska nie podjął nawet próby zmiany formuły cenowej z 2006 roku. Więcej – rząd PO zwiększył o prawie 3 mld m sześc. odbiór gazu do 2022 r. rocznie! Innymi słowy, to Platforma Obywatelska i rząd Donalda Tuska ponoszą pełną i wyłączną odpowiedzialność za obecny kształt kontraktu jamalskiego, w ramach którego zwiększono uzależnienie od rosyjskiego gazu w oparciu o krytykowaną formułę cenową. I prawdą jest, że w wyniku polityki rządu Tuska Polska płaci za gaz ziemny o niemal 60 USD więcej za każde 1000 m sześc. surowca aniżeli Niemcy, co oznacza, że za 10 mld m sześc. odbieranego z Rosji gazu Polacy muszą rocznie zapłacić 2 mld zł więcej aniżeli Niemcy za tę samą ilość błękitnego paliwa. Stąd jakiekolwiek dziś powroty do przeszłości i ataki za decyzje z 2006 r. nie mają żadnego znaczenia, skoro kontrakt jamalski w wyniku podpisanego w październiku 2010 r. przez rząd PO – PSL aneksu ma całkowicie odmienny kształt i za jego zapisy odpowiada rząd Donalda Tuska, który nawet nie podjął próby obniżenia cen gazu dla Polaków, jednocześnie zwiększając import tego surowca ze wschodu w ramach kontraktu jamalskiego. PO nie pamięta również, że rząd Donalda Tuska w 2009 r. z własnej nieprzymuszonej inicjatywy zaproponował wydłużenie obowiązywania kontraktu jamalskiego o kolejne 15 lat do roku 2037! Fakt ten powinien być w przyszłości wyjaśniony przez sejmową komisję śledczą.
Innymi słowy, tylko i wyłącznie twarda postawa śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i ostatecznie Prawa i Sprawiedliwości spowodowała, że jesienią 2010 r. rząd wycofał się z tej absurdalnej propozycji. Posiedzenie Komisji Skarbu Państwa zakończyło się klęską i kompromitacją PO, która zgłosiła wniosek o zbadanie przez Najwyższą Izbę Kontroli negocjacji gazowych z 2006 roku. Ku wielkiemu zaskoczeniu PO wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie PiS poparli wniosek PO, po czym Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło dokładnie taki sam wniosek o zbadanie negocjacji gazowych z lat 2009-2010, wzywając Platformę do analogicznego poparcia swojego wniosku, oczekując, że partia ta nie ma również nic do ukrycia w związku z niedawnymi negocjacjami gazowymi rządu Donalda Tuska. Tymczasem wniosek posłów PiS spowodował konsternację w szeregach PO, której posłowie po ponadgodzinnej przerwie i naradzie z wiceministrem Skarbu Państwa Mikołajem Budzanowskim w perspektywie zagłosowania za wnioskiem o zbadanie działalności rządu Donalda Tuska… złożyli wniosek o wycofanie swojej uprzednio przegłosowanej uchwały! Platforma zapowiedziała, że potrzebuje 2 tygodni na analizę sytuacji i sformułowanie takiego wniosku, który będzie dotyczył okresu 2006-2010. Łatwo przewidzieć, że PO zrobi wszystko, by postulat PiS zbadania negocjacji rządu Tuska z rządem Putina odłożyć ad acta.
Pozorna dywersyfikacja
Kilkadziesiąt godzin po artykule w „Super Ekspresie” i pilnie zwołanym posiedzeniu Komisji Skarbu Państwa PGNiG zawarło 13 maja br. kontrakt na dostawy ok. 550 mln m sześc. gazu ziemnego rocznie do punktu zdawczo-odbiorczego w rejonie Cieszyna na polsko-czeskiej granicy, mimo że jeszcze podczas posiedzenia komisji sejmowej 11 maja wiceminister w resorcie skarbu Mikołaj Budzanowski zapowiedział, że PGNiG będzie podpisywać kontrakty bezpośrednio z producentami gazu, a nie pośrednikami. Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, atakując w „Super Ekspresie” Wojciecha Jasińskiego, miał już wiedzę na temat tej umowy, na którą musiał wyrazić przecież, jako minister nadzorujący PGNiG, zgodę. Wartość kontraktu to ok. 550 mln euro. Polska płacić będzie firmie Vitol niemal 500 USD za 1000 m sześc. gazu! Dostawy rozpoczną się 1 października 2011 r. i potrwają do 1 października 2014 roku.
W komunikacie PGNiG możemy przeczytać m.in., że „rozpoczęcie dostaw gazu przez połączenie w Cieszynie wpisuje się w strategię PGNiG w zakresie wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego kraju poprzez dywersyfikację źródeł i kierunków dostaw”. Oczywiście Zarząd PGNiG nie omieszkał dodać, że kupowany gaz od partnera Gazpromu to surowiec rosyjski. Zupełne niedorzeczne jest więc nazywanie „dywersyfikacją” zakupu od szwajcarskiego pośrednika.
To, co jednak najbardziej niepokoi, to wykorzystywanie w politycznej grze Platformy Obywatelskiej giełdowej spółki PGNiG. Choć z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, skoro osoby stojące na czele polskiego rządu i PGNiG ponoszą pełną odpowiedzialność za zmonopolizowanie polskiej gospodarki przez drogi rosyjski gaz. Należy mieć nadzieję, że autorzy umów gazowych niezgodnych z interesami gospodarczymi Rzeczypospolitej Polskiej już za kilka miesięcy poniosą za nie odpowiedzialność prawną.
Autor Janusz Kowalski jest analitykiem ds. bezpieczeństwa energetycznego. W latach 2009-2010 był członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
/Tekst ukazał się na łamach „Naszego Dziennika” w dniu 25 maja br./
Mam nadzieje,że odpowiedzialni za to ludzie staną przed sądem.I zapłacą swoim majątkiem za nasze straty.