Arku, minęła niedawno kolejna rocznica zbrodni katyńskiej. Warto przy tej okazji przypomnieć tych, którzy mieli okazję tam na miejscu w Katyniu przypatrywać się prowadzonym przez Niemców pracom ekshumacyjnym. Kim byli ci ludzie?
Znana jest trójka polskich publicystów, pisarzy, którzy znaleźli się na zaproszenie władz niemieckich w Katyniu. Byli to Emil Skiwski, jeden z niewielu Polaków propagujących ideę współpracy z III Rzeszą w czasie II wojny światowej, Ferdynand Goetel autor głośnej przed wojną publikacji „Pod znakiem faszyzmu”, w czasie okupacji związany z pismem konspiracyjnym „Nurt” wydawanym przez Obóz Polski Walczącej. Trzecim był Józef Mackiewicz wybitnym pisarz, współpracownik przedwojennego „Słowa” prasowego organu wileńskich konserwatystów tzw. żubrów wileńskich. Wszyscy oni byli swoistymi dyzpozytariuszami prawdy o Katyniu. Nie umniejszając dwóm pierwszym wymienionym postaciom najciekawszą według mnie i twórczo najbardziej płodną był J. Mackiewicz. Katyń był dla niego przeżyciem traumatycznym, a pamięć o tej haniebnej zbrodni towarzyszyła twórczości „Ptasznika z Wilna” do końca życia. Już po powrocie z Katynia dokąd udał się za zgodą władz podziemnych udzielił on wychodzącemu pod niemieckim nadzorem polskojęzycznemu dziennikowi „Gońcowi Codziennemu” wywiadu, który ukazał się pod tytułem „Widziałem na własne oczy”, gdzie opisał to co dane mu było zobaczyć na miejscu zbrodni.
Przepisałem nawet ten wywiad i opublikowałem na NGO…
Tak wiem. Ale wracając do Mackiewicza, bo to ciekawe, autor już po wojnie na zlecenie II Korpusu PSZ na Zachodzie opublikował książkę „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów”. Przedmowę do tej pracy napisał gen. W. Anders. Niestety, autorstwo tej publikacji przypisał sobie znany publicysta i polityk Zdzisław Stahl. Mackiewicz zaś wydał już pod własnym nazwiskiem książkę o Katyniu w Szwajcarii w 1949 r. Ukazała się ona później w kilkunastu językach. W 1952 r. pisarz powołany został jako świadek i ekspert przed specjalną komisję Kongresu USA, która zajmowała się zbrodnia katyńską. Tak więc jak wspomniałem na wstępie, Katyń był ciągle obecny w życiu Mackiewicza, a on sam w poczuciu obowiązku wobec pomordowanych do końca życia dawał świadectwo prawdzie o tej zbrodni ludobójstwa.
Mówiłeś, że do Katynia Mackiewicz wyjechał za zgodą władz podziemnych tych samych, które orzekły wobec niego wyrok śmierci za rzekomą współpracę z hitlerowcami…
Rzeczywiście J. Mackiewicz najprawdopodobniej – bo nie ma dokumentów a tylko poszlaki – skazany został przez sąd podziemny na karę śmierci za kolaborację z Niemcami, a konkretnie za publikowanie w „Gońcu Codziennym”. Było to o tyle dziwne, że wyrok zapadł pod koniec 1942 r. a współpracę z „Gońcem Codziennym” Mackiewicz zakończył w październiku 1941 r. Napisał tam sześć artykułów pomiędzy lipcem a październikiem 1941 r. – wszystkie poza jednym dotyczyły wspomnień z okresu okupacji sowieckiej. Ów jeden tekst można potraktować jako tekst polityczny, w którym pisarz wyrażał swój sprzeciw wobec podpisania brytyjsko-sowieckiej umowy o współpracy. W mojej ocenie wydanie za owe „zbrodnie” wyroku śmierci nawet w warunkach wojennych było jakąś aberracją. Według zdobywającej coraz większą wiarygodność hipotezy udział w wydaniu wyroku miały ośrodki komunistycznej agentury ulokowanej w strukturach BIP-u wileńskiej AK. Jednym z agentów był Lucjan Krawiec, członek redakcji konspiracyjnego pisma „Niepodległość”. Na szczęście na skutek wstawienia się za J. Mackiewiczem szeregu osób z kręgów akowskiej konspiracji min. oficera wileńskiej egzekutywy Sergiusza Piaseckiego, wyrok nie został wykonany z tym, że nie jest jasne czy został on zawieszony, czy też uniewinniono go w drugim postępowaniu odwoławczym.
Ale sprawa rzekomej kolaboracji ciągnęła się długo za Mackiewiczem?
Rzeczywiście, sprawa jego kolaboracji z Niemcami była wykorzystywana wielokrotnie w okresie późniejszym. Głównym animatorem ataków na J. Mackiewicza był wieloletni dyrektor Radia Wolna Europa Jan Nowak-Jeziorański. Wspomagał go w tym dziele ostatni delegat Delegatury Rządu Stefan Korboński. Inną sprawą jest to – co sam oceniam krytycznie – że J. Mackiewicz nigdy nie posiadł na tyle odwagi by przyznać się do opublikowania owych artykułów. Poza wspomnianymi dwiema osobami na J. Mackiewicza jako niemieckiego kolaboranta prowadziły nagonkę emigracyjne środowiska kombatanckie. Związane to było z negatywnym odbiorem wyrażonej krytyki wobec współpracy rządu emigracyjnego i Armii Krajowej z Sowietami jakiej J. Mackiewicz dał wyraz w artykule „Nudis Verbis” opublikowanym na łamach tygodnika „Wilno i Lwów”, a potem w znakomitej powieści „Nie trzeba głośno mówić”.
Z tego co mówisz widać, że w pewnych środowiskach Mackiewicz nie był zbyt lubiany. Czytałem opinie wskazujące, że Mackiewicz był agentem sowieckim?
Mackiewicz był człowiekiem niezależnym, cenił sobie wolność głoszenia poglądów i płacił za tę niezależność olbrzymią cenę – cenę biedy i szkalowania jego osoby. Niewątpliwie jago różne enuncjacje zawarte w wydawanych przez niego książkach szokowały osoby przyzwyczajone do określonych utartych ocen dotyczących takich czy innych wydarzeń historycznych. Na przykład powieść „Lewa wolna” zbulwersowała środowiska piłsudczykowskie za „oszczercze kalumnie” rzucane na śp. Marszałka. Mackiewicz przypomniał w niej kontakty wysłanników Piłsudskiego z bolszewikami w Mikaszewiczach oraz skrytykował Piłsudskiego za wstrzymanie działań militarnych przeciwko bolszewikom w 1919 r. i 1920 r. i nie udzielenie wsparcia „białej” kontrrewolucji. Dla wielu był to pogląd obrazoburczy wręcz skandaliczny. Niewątpliwie Mackiewicz Piłsudskiego oceniał nieco jednostronnie i niesprawiedliwie, ale oceny są kwestią subiektywną, najważniejsze by każdy mógł je swobodnie wyrażać. Artykułowane publicznie poglądy Mackiewicza powodowały, że był on jednym z najbardziej atakowanych pisarzy i publicystów. Owe ataki często przeradzały się w paszkwile i insynuacje, co prowadziło do wysuwania absurdalnych oskarżeń min. o rzekomą współpracę z NKWD itp. Tę sugestię wysunął J. Nowak-Jeziorański „dziwiąc” się zwolnieniu Mackiewicza przez NKWD. Nie ma żadnych podstaw by takie haniebne oskarżenia traktować poważnie.
Mackiewicz traktowany jest jako ikona antykomunistycznej prawicy, choć niektórzy twierdzą, że prawica wbrew poglądom samego pisarza próbuje go sobie przywłaszczyć. Co o tym sądzisz? Jakie jest Twoje zdanie w tej kwestii?
Zależy jaka prawica. Pisarz z pewnością nie identyfikował się z prawicą narodową. Poza twardą postawą antykomunistyczną poglądy J. Mackiewicza nie są łatwe do identyfikacji. Można to wykazać w kwestii jego stosunku do przedrewolucyjnej Rosji. Mackiewicz należał do wąskiego grona Polaków przychylnie ustosunkowujących się do Rosji carskiej. Rządy carskie oceniał on pozytywnie akcentując fundamentalne istniejące różnice pomiędzy Rosją carską a bolszewicką. Rosja jaką pamiętał z czasów młodości znajdowała się w fazie przechodzenia z monarchii absolutnej w monarchię konstytucyjną dokonywały się w niej olbrzymie przemiany nieco inna była też wileńska pespektywa oceny Rosji niż u osób z pochodzących z Kongresówki. Generalnie jego poglądy na Rosję raczej są odległe powszechnie akceptowanych ocen polityków, historyków i publicystów wychowanych raczej na dziełach J. Kucharzewskiego, czy W. Studnickiego, w których czerwony carat jawił się jako kontynuacja białego. Pogląd Mackiewicza w tej kwestii był odmienny. Podobnie rzecz się przedstawia z głoszoną przez niego koncepcją odtworzenia wielonarodowego Wielkiego Księstwa Litewskiego ze stolicą w Wilnie. Miała to być realizacja tzw. idei krajowej lansowanej przez Ludwika Abramowicza. Owe poglądy stanowiły w Polsce zupełny ewenement. Zdecydowany antynacjonalizm i antypolonocentryzm powodują, że nie da się łatwo zaszufladkować J. Mackiewicza w przestrzenni tradycyjnych polskich ośrodków politycznych. Osobiście uważam, że jego poglądy można określić mianem liberalno-konserwatywnych a więc mieści się on w obrębie szeroko rozumianej prawicy.
Bardzo dziękuję za cenne informacje.
Duża wiedza Panie Arku! Szacunek. Powinien Pan publikować teksty historyczne, młodzi by się czegoś nauczyli, bo na szkołę to nie można liczyć.
Nie rozumiem jak Pan z takimi patryjotycznymi poglądami trafił do Parti Obłudników.?
Panie Arkadiuszu, byłoby wspaniale gdyby Pańskie pióro częściej gościło na łamach NGO. Może stała współpraca? Czas pomyśleć o zjednoczeniu prawicowych publicystów pod jednym lokalnym szyldem, wówczas nie ma zmiłowania dla redaktorzystów freliszków czego Panu, państwu i sobie życzę :)
Panie Kaziku trafić do partii obłudników to jeszcze nie grzech; trafić tam i zachowywać się jak obłudnik to jest grzech, a P. Karbowiak był sobą; miał i ma jasno sprecyzowane poglądy i potrafi o tym mówić – i to mi się u niego podobało – choć chłop miał pecha że w ratuszu spotkał ekipę w marnym uzębieniem (a właściwie jednym marnym zębem). Teraz niestety nie ma roboty w tym mieście, a nie powinno tak być.
Dla mnie jeden z ważniejszych cytatów z Mackiewicza:
Mówi mi jeden mądry człowiek (…), że są trzy rodzaje patriotyzmu.
Patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu.
Narodowy zajmuje się tylko ludźmi zamieszkującymi dany pejzaż.
Doktrynalny – ani ludźmi, ani pejzażem, tylko zaszczepianiem doktryny.
Dopiero patriotyzm pejzażu (…) obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota,
i człowieka jako część składową pejzażu.
Narodowi patrioci na przykład, dla nich największe szczęście ludzkości, żeby jak najwięcej ludzi
mówiło koniecznie tym samym językiem, ale, broń Boże, nie innym.
Albo: gdzie na rynku stał kościół, postawię cerkiew.
Albo: gdzie stała cerkiew postawię przekoniecznie kościół.
A dla mnie – mówi – czy włoski barok, czy bizantyjska kopuła,
i minaret, i synagoga tak samo należą do pejzażu jak jezioro, czy rzeka, czy rynek,
przy którym stoją. (…)
A jak ty wszystkim wronom każesz krakać pod batutą
i liście na drzewach przykroisz w jeden wzór, to co zostanie z pejzażu?
Józef Mackiewicz, Lewa wolna
A p. Karbowiak zabiera głos w kwestiach, w których jest mocno przygotowany. Przydałoby się więcej takich ludzi w Opolu. Przy okazji potrafi bronić polskiego punktu widzenia bez zacietrzewienia narodowego – na tym polu w Opolu jest chyba kompletnie odosobniony.
Panie Arku, czekamy na kolejne artykuły historyczne!