Panie Pośle, jak Pan ocenia wyniki wyborów samorządowych?
Wyniki wyborów, szczególnie do sejmików województw, potwierdziły wcześniejsze sondaże. Wskazują także na stabilizację sceny politycznej, dominację dwóch ugrupowań: PO i PiS. W wyborach do rad gmin i powiatów coraz większy udział mają komitety lokalne, komitety wyborców, co uważam za dobrą tendencję. W wyborach organów wykonawczych, jeśli startowali, to wygrywali w znakomitej większości dotychczasowi wójtowie i burmistrzowie. To akurat jest, według mnie, niepokojące – rodzi niebezpieczeństwo powstawania lokalnych klik i koterii, szczególnie w przypadku serwilizmu i braku kontroli miejscowych mediów. Być może receptą na to powinno być ograniczenie liczby kadencji danej osoby na stanowisku wójta lub burmistrza.
Czy uważa Pan, że PiS przegrał te wybory, czy jednak upatruje Pan w tym wyniku sukces?
Wynik Prawa i Sprawiedliwości nie odbiegał szczególnie od wcześniejszych przewidywań. Na niższe od możliwego poparcie decydujący wpływ miała dywersja wewnątrz partii związana z powstaniem stowarzyszenia tzw. Polska Jest Najważniejsza. Wtedy, gdy kandydaci PiS w wyborach samorządowych prowadzili najbardziej intensywną kampanię w terenie, część posłów i europosłów zaprzepaszczała ich pracę i „topiła” wynik poprzez stwarzanie wrażenia rozłamu, teatralne wyjścia z partii i zajmowanie opinii publicznej drugorzędnymi sprawami. Sam, rozdając ulotki, musiałem wielokrotnie ludziom tłumaczyć, że jest to sterowana akcja mająca na celu jedynie obniżenie notowań PiS w toczącej się kampanii.
Jak Pan ocenia koalicję w sejmiku?
Nie daje ona niestety nadziei na większe zmiany w celach i sposobach prowadzenia polityki regionalnej w naszym województwie. W skład koalicji wchodzą te same ugrupowania, które rządziły Opolszczyzną w poprzedniej kadencji, z „kwiatkiem do kożucha” w postaci SLD. Główny ton, tak jak i przez ostatnie cztery lata, nadawać będzie Platforma Obywatelska. Nie wróżę zresztą tej koalicji zbyt długiego trwania – sprzeczne interesy poszczególnych ugrupowań będą ją rozsadzać od wewnątrz. Dodatkowo dojdzie fakt kurczących się funduszy europejskich możliwych do podziału, połączony z rozbujanymi oczekiwaniami i roszczeniami w środowiskach lokalnych.
Nie było szansy na wejście PiS-u do koalicji?
Jeszcze przed wyborami decyzyjni działacze PO w województwie zarzekali się, że mogą budować koalicję w sejmiku z każdym, byle nie z PiS. To, że Donald Tusk (a może i Angela Merkel?) wymusił udział Mniejszości Niemieckiej w zarządzaniu Opolszczyzną potwierdza tylko, że PiS czułby się w takim towarzystwie wyjątkowo nieswojo. Zresztą, z tego co wiem, specjalnie też o to nie zabiegaliśmy. I słusznie – lepsza porządna opozycja niż byle jaka koalicja.
A jak Pan ocenia budżet sejmiku na 2011 r.?
Zarówno budżet na 2011 r. jak i wieloletnia prognoza finansowa świadczą o jednym: „na Opolszczyźnie lepiej już było”. Budżet województwa jest mniejszy w warstwie dochodowej i wydatkowej od przewidywanego wykonania za rok 2010. Wpływ na to ma mniejszy udział środków pomocowych z Unii Europejskiej, ale też mniejsze i niepewne dochody własne. Budżet staje się coraz mniej elastyczny, coraz większy udział mają w nim wydatki stałe, konieczne. W dodatku dramatycznie rośnie zadłużenie województwa (przykład idzie z góry), osiągając w tym roku 52,8% dochodów, a w 2013 r. 59,8% (!) przy ustawowym progu 60%. W efekcie samorząd województwa staje się jedynie kasjerem, a nie kreatorem polityki regionalnej. A piękne wizje programowe (polityka prorodzinna, rozwój budownictwa mieszkaniowego, przeciwdziałanie ucieczce młodzieży z regionu, itp. itd.) roztaczane m.in. przez Przewodniczącego Bogusława Wierdaka w trakcie kampanii wyborczej, należy zaliczyć raczej do gatunku fikcji literackiej, bo ich śladów w budżecie nie odnajdziemy.
Co konkretnego zostanie zrobione w bieżącym roku?
Są to głównie te zadania, które zostały zapowiedziane już cztery lata temu, a których ówczesnej koalicji PO-MN-PSL nie udało się zrealizować w ciągu poprzedniej kadencji. Zostaną rozpoczęte inwestycje wieloletnie: budowa nowej siedziby Centrum Terapii Nerwic i remont pałacu w Mosznej, rozbudowa Opolskiego Centrum Rehabilitacji w Korfantowie, przebudowa kolejnych odcinków dróg wojewódzkich w celu połączenia granicy państwa z autostradą A4, budowa obwodnicy Dobrzenia Wielkiego. A także dokończone już trwające inwestycje drogowe: obwodnica Grodkowa, przebudowa drogi Smolarnia – Krobusz. Oraz inne inwestycje: zbiornik retencyjny na Stobrawie w Kluczborku, wały na Odrze chroniące Cisek, zakup szynobusów, programy Opolska eSzkoła i Opolskie w Internecie.
Marszałek zapowiedział ograniczenie wydatków o 50 mln zł, gdzie głównie będą cięcia?
Praktycznie w każdej dziedzinie. W przeważającej większości w zakresie wydatków bieżących. Nowa ustawa o finansach publicznych wymusza na budżetach jednostek samorządu terytorialnego nadwyżkę dochodów bieżących nad wydatkami bieżącymi tym wyższą, im większy jest wskaźnik obsługi zadłużenia danej jst. Ten wskaźnik zależy oczywiście od poziomu zadłużenia, a ten jak już wskazywałem, dąży w województwie do maksimum. Dodatkowo sytuację pogarsza fakt braku możliwości osiągnięcia przez Zarząd Województwa znaczących dochodów ze sprzedaży mienia. W tym zakresie gminy mają znacznie lepszą sytuację.
Wracając do cięć: szczególnie dotkliwe będą w administracji. I tu jako wyjątkowo nieeleganckie uważam zachowanie nowej koalicji PO-MN-SLD-PSL, która na pierwszej sesji nowowybranego sejmiku ustaliła wynagrodzenie Marszałka Józefa Sebesty na maksymalnym możliwym poziomie (w świetle tzw. „ustawy kominowej”). Jak widać wszyscy będziemy równo oszczędzać, ale będą również ci „równiejsi”.
Będą pieniądze na kulturę?
Tak, ale mniejsze w porównaniu do roku 2010. Poza dokończeniem modernizacji Filharmonii Opolskiej oraz rozpoczęciem remontu pałacu w Mosznej, nie są planowane inne wydatki majątkowe w tym dziale. To będzie ciężki rok dla bieżącej działalności wojewódzkich instytucji kultury, czeka je spadek wydatków z 34 mln zł do 29,3 mln zł –prawie o 14% (!). Spadają też drastycznie wydatki na ochronę zabytków: z ponad 2 mln zł do 500 tys. zł.
Na pomniki dla powstańców śląskich, o które Pan zabiegał, znajdą się środki?
Na początku października 2010 r. złożyłem do budżetu województwa wniosek o uwzględnienie w jego wydatkach środków finansowych na inwentaryzację, uporządkowanie i odnowienie miejsc pamięci – upamiętnień symbolicznych, pomników, mogił zbiorowych, innych miejsc pochówku – związanych z powstaniami śląskimi, w związku z ogłoszeniem przez Sejmik Województwa Opolskiego roku 2011 Rokiem Pamięci Powstań Śląskich. Początkowo wniosek ten spotkał się z odmową Zarządu Województwa Opolskiego. Na szczęście dziś stanowisko zarządu uległo zmianie. Inwentaryzacja upamiętnień i mogił powstańców śląskich została wykonana przez służby wojewody – na terenie województwa opolskiego jest łącznie 112 takich miejsc. Zaś Marszałek Józef Sebesta publicznie na sesji sejmiku, a potem w mediach, obiecał pieniądze na renowację i uporządkowanie upamiętnień poległych powstańców śląskich.
Będzie jakieś upamiętnienie w woj. opolskim śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
Sądzę, że z taką inicjatywą powinien wyjść Wojewoda Opolski jako oficjalny reprezentant Rządu RP w terenie. Pamiętajmy, że lot do Smoleńska 10 kwietnia miał charakter państwowy, na pokładzie samolotu, który uległ katastrofie, był Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński – głowa państwa oraz wielu przedstawicieli centralnych instytucji państwowych. To państwo polskie jest więc zobowiązane do godnego uczczenia ofiar tej tragedii (tak jak i do wyjaśnienia jej przyczyn i okoliczności). Inicjatywa wojewody w kwestii stworzenia trwałego upamiętnienia katastrofy smoleńskiej w naszym województwie byłaby tym bardziej wskazana, że nadałaby przedsięwzięciu charakter ponadpartyjny, wolny od przetargu politycznego.
Jeśli Wojewoda Ryszard Wilczyński nie stanie na wysokości zadania, to nie pozostanie nic innego, jak wzięcie na siebie tego obowiązku i rozpoczęcie odpowiedniej procedury (np. powołanie Komitetu Budowy Pomnika Pamięci Ofiar Tragedii Smoleńskiej) przez okręgową opolską strukturę Prawa i Sprawiedliwości.
Jakie wizje i plany nie zostały ujęte w budżecie i nie zostaną w najbliższym czasie zrealizowane?
Brak jest np. budowy regionalnego portu lotniczego w Kamieniu Śląskim. W pierwotnych zapowiedziach koalicyjnych miała to być sztandarowa inwestycja województwa, będąca kołem zamachowym lokalnej gospodarki. Plany były piękne, wyszło jak zawsze, zgodnie z przysłowiem: „Nikt ci w życiu tyle nie da, ile Platforma obieca”. Zarząd Województwa okrakiem, wykorzystując w tłumaczeniach kryzys gospodarczy, wycofał się z obietnic. Ale przez dwa lata poprzedniej kadencji podbijał bębenek, pijar trwał.
Znacznie jednak gorsze jest to, że obecny budżet w żaden sposób nie odpowiada na rzeczywiste zagrożenia czyhające na spójność i trwałość województwa: depopulację regionu, wyludnianie się całych wsi, wyjazdy młodych ludzi do aglomeracji poza Opolszczyzną i emigrację zagraniczną, starzenie się społeczeństwa, rosnące bezrobocie i pauperyzację społeczeństwa, „pękanie” województwa na „półksiężyc biedy” i zamożną część środkowo-wschodnią.. W programach i zapowiedziach wyborczych koalicji one czasami istnieją, ale budżet ich „nie widzi”. Pieniądze dalej wydawane są (marnowane są) tak, jakby tych zagrożeń nie było, jakby dane statystyczne były fikcją. Ale brak mieszkań, brak pracy, brak perspektyw dla młodych ludzi to niestety fakty.
Jak Pan odbiera expose marszałka Józefa Sebesty, że zasadą jego działania będzie dialog, współpraca oraz dobre kontakty z różnymi środowiskami na rzecz wzmocnienia konkurencyjności oraz wyrównania poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego w regionie?
Jako kompletnie niewiarygodne. Mogę je tak ocenić, bo cztery lata temu pod koniec 2006 r. też słyszałem podobne zapewnienia, a późniejsza rzeczywistość była zupełnie inna. Podam jeden, ale wymowny przykład. W expose na początku poprzedniej kadencji ten sam marszałek Józef Sebesta mówił (cyt.): „Jestem orędownikiem prowadzenia polityki wyrównywania szans i poziomów rozwoju poszczególnych części regionu. I tak właśnie będzie działać Zarząd Województwa.” A jakie były fakty, najlepiej pokazują wyniki badań nad wykluczeniem społecznym, które prowadzi Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej – jednostka podległa Zarządowi Województwa. W raporcie z czerwca 2007 r. czytamy, że obliczony metodą miary rozwoju poziom występowania i zagrożenia ubóstwem w 2006 r. jest wysoki w 20 gminach. Ten sam wysoki poziom ubóstwa w 2009 r. dotyka już 41 gmin, w przeważającej liczbie położonych w „półksiężycu biedy”. Tak to deklaracje i zapewnienia marszałka Sebesty swoją drogą, a praktyka działania i życie swoją. Dlatego to, co obiecuje pan marszałek traktuję bardziej jako tekst literacki, fakty zaś można odnaleźć w zapisach budżetowych i wieloletniej prognozie finansowej – tam jest mizeria, województwo „się zwija”.
Czy mamy się cieszyć z tego, że Opolszczyzna jest liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych, czy raczej powinniśmy podchodzić do tego sceptycznie, bo przecież niczego nie dostaje się za darmo?
Rzeczywiście, beneficjenci z terenu Opolszczyzny na dziś najlepiej wykorzystują fundusze unijne z Regionalnego Programu Operacyjnego. Duża w tym zasługa urzędników z departamentów Urzędu Marszałkowskiego oraz Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki. Dzięki temu dostaniemy specjalną premię w wysokości dodatkowych około 200 mln zł do wydania. Tylko po pierwsze, obiecywano nam przed ponad rokiem, że tych pieniędzy będzie co najmniej dwa razy więcej (przy kilku województwach, które przekroczyłyby odpowiedni poziom kontraktowania). W rzeczywistości tych województw jest 16 i kasa dla każdego po podziale znacznie mniejsza. Po drugie, rodzi się pytanie, czy szybkość wydawania funduszy połączona była z celowością – mam uzasadnione wątpliwości w tym zakresie.
Z punktu widzenia beneficjentów ważny jest czas pomiędzy ogłoszeniem konkursu a podpisaniem umowy. Miało to być wzorcowe maksimum pół roku, w rzeczywistości nabory organizowane przez OCRG ciągnęły się ponad rok, nie mówiąc już o licznych uwzględnianych odwołaniach i „złej krwi”, którą w samorządach robiło ręczne gmeranie w listach rankingowych przez Zarząd Województwa.
Z punktu widzenia województwa, czyli nas wszystkich, ważne jest to, czy te dodatkowe bezzwrotne fundusze były lokowane tam, gdzie w największym stopniu mogły przyczynić się do usunięcia barier rozwojowych regionu, do minimalizacji zagrożeń, np. likwidacji „półksiężyca biedy”, czy też zmniejszenia bezrobocia i stworzenia nowych miejsc pracy w wysokich technologiach. Tu wątpliwości są jeszcze poważniejsze, błąd popełniono już w fazie projektu RPO – Zarząd Województwa nie miał wizji celów, które chciał osiągnąć. Raczej dzielono fundusze na zasadzie: „dla każdego coś miłego”. Dlatego po zakończeniu programu skonstatujemy, że kasę wydaliśmy, ale efekty strategiczne są niezauważalne: Opolszczyzna dalej drepcze w miejscu, a Wrocław i Śląsk wciąż nam uciekają. I dystans się powiększa.
A jeśli chodzi o konkursy, czy podziela Pan opinię, że to Mniejszość Niemiecka dzieli środki unijne, a beneficjentami są głównie „swoi”?
Niestety to prawda. Departamenty w Urzędzie Marszałkowskim odpowiedzialne za wydawanie funduszy unijnych i za kontrolę innych jednostek, przez które te fundusze przepływają, obsadzili ludzie z nadania Mniejszości Niemieckiej. A członkowie Zarządu Województwa, którzy te departamenty i jednostki nadzorowali, to też funkcjonariusze MN. W poprzedniej kadencji PO kompletnie „odpuściła” środki unijne Mniejszości Niemieckiej. Może wiązało się to ze słabością kadrową PO? W efekcie MN rządziła unijną kasą, jak chciała, praktycznie bez kontroli. Nie dziwne więc, że zaspokajali głównie potrzeby „swoich” na tych obszarach województwa, które zamieszkuje ich elektorat – każde grabie grabią do siebie. Dziwić się należy, że Platforma dawała się tak długo koalicjantowi wodzić za nos. PiS mówił w Sejmiku o tej nierówności w podziale środków od początku, PO zauważyła „półksiężyc biedy” dopiero na przełomie kadencji, gdy ten fakt posłużył jej jako pretekst do wypchnięcia Niemców z nowej koalicji. Zaledwie na kilka dni, póki Tusk nie tupnął nogą, ale zawsze coś. Teraz to podobno sam marszałek będzie nadzorował wydawanie środków unijnych. Zobaczymy z jakim skutkiem.
Jak Pana Posła zdaniem powinny wyglądać normalne stosunki z Mniejszością Niemiecką w naszym województwie?
Najpierw trzeba uporządkować stan prawny w tym zakresie na szczeblu centralnym. Jestem zasadniczym przeciwnikiem obowiązywania obecnej ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Zachęca ona do tworzenia sztucznych mniejszości narodowych i powiększania ich liczebności, dając zupełnie nienależne przywileje, w tym finansowe, tym którzy tylko zadeklarują, że do takiej mniejszości należą. To uprzywilejowanie, o czym ostrzegałem już na etapie uchwalania tego szkodliwego prawa, prowadzi wręcz do absurdów, jak deklarowanie Ślązaków jako narodu, a gwary śląskiej jako języka mniejszości. Wtedy (5 lat temu) lekceważono moje ostrzeżenia, teraz stają się one faktem, a niektórzy zaczynają lamentować i lać krokodyle łzy.
Wracając na opolskie podwórko – zasadnicza większość z tych, którzy deklarują się jako członkowie Mniejszości Niemieckiej, to tzw. mniejszość ekonomiczna. Wstąpili do MN po to, aby otrzymać niemiecki paszport i mieć możliwość legalnej pracy w Niemczech. Na ogół nie posługują się niemieckim jako „językiem serca”, a często w ogóle go nie znają. Tak to na terenie województwa z jednej strony politykę germanizacyjną prowadzi RFN wydając niemieckie paszporty, z drugiej państwo polskie, którego tchórzliwe władze kładą na ołtarzu poprawności politycznej polski interes narodowy. Nie tylko nie sprzeciwiają się działalności niemieckiego MSZ, ale wręcz poprzez ustawę zachęcają do tworzenia mniejszości nawet tam, gdzie jej nie ma. Dodać trzeba, że zasadnicza większość suwerennych państw prowadzi wobec swoich obywateli deklarujących inną narodowość politykę asymilacyjną, mniej lub bardziej zakamuflowaną. RFN np. w ogóle nie uznaje istnienia Mniejszości Polskiej, nie mówiąc już o jakichś przywilejach dla Polaków tam zamieszkujących.
Trudno się też dziwić, że na Opolszczyźnie wykształciła się kasta tzw. działaczy Mniejszości Niemieckiej, a faktycznie funkcjonariuszy, opłacanych z polskiego budżetu (a wcześniej z kasy RFN przewożonej nielegalnie w reklamówkach), których zajęciem i sposobem na życie stało się propagowanie niemczyzny w różnych postaciach na koszt polskiego podatnika. Do nich doczepia się grupa sprzedajnych Polaków – polityków, dziennikarzy, naukowców, działaczy społecznych, którzy wyczuwając łatwe pieniądze, są w stanie „udowodnić naukowo”, nagłośnić, poprzeć każdą bzdurę za kasę z niemieckich grantów i fundacji.
Niestety taki stan nie zmieni się, póki z niemieckości będzie się nieźle żyło, zaś do polskości dopłacało, a często za polskość traciło pracę czy w inny sposób odczuwało szykany.
Znam Pana jako człowieka prawicy, blisko związanego niegdyś z Antonim Macierewiczem, czy coś się przez te lata zmieniło w Pana światopoglądzie?
Nie, moje poglądy polityczne pozostają niezmienne. Najlepiej streszcza je nazwa partii, której jestem członkiem od momentu jej powstania – Ruch Katolicko Narodowy, a także nazwa komitetu wyborczego, którego byłem pełnomocnikiem przed startem z list wyborczych PiS – Ruch Patriotyczny. Zaś co do związków z Antonim Macierewiczem, poczytuję sobie za zaszczyt wspólną z nim działalność polityczną. – minister Macierewicz jest Prezesem Ruchu Katolicko Narodowego. Uważam też, że w bieżącej sytuacji skutecznie można realizować program katolicko-narodowy jedynie w ramach Prawa i Sprawiedliwości, jako szerokiej formacji prawicy patriotycznej. Wszelkie próby tworzenia obecnie konkurencyjnych list wyborczych są nieskuteczne, osłabiają jedynie wynik wyborczy PiS i w większości mają podtekst wyłącznie ambicjonalny, a czasami niestety noszą znamiona dywersji politycznej.
Ma Pan Poseł jakąś receptę na to, jak poszerzyć w woj. opolskim elektorat patriotyczny, prawicowy?
Recepta, jak przekonać wyborców do naszych koncepcji, jest oczywista:
Po pierwsze – prezentować nasz program wszędzie, gdzie jest to możliwe i skuteczne. Media z tzw. głównego nurtu nie są przychylne poglądom patriotycznym, ich skrzywienie liberalne, lewicowe (a raczej libertyńskie i lewackie) jest aż nadto widoczne. Dlatego ważne jest pełne wykorzystanie nielicznych mediów prawicowych, katolickich – ogólnopolskich. A także możliwości, jakie daje internet.
Po drugie – powinniśmy pokazać, że jesteśmy wiarygodni, tj. w tych nielicznych miejscach, w których uczestniczymy we władzy wykonawczej, realizować nasz program, nie zapominać o kontakcie z wyborcami. Tam zaś, gdzie jesteśmy opozycją – a tak jest w większości miejsc w woj. opolskim – być rzeczywistą, skuteczną i twardą opozycją, a nie „sprzedawać się” za kilka stanowisk w danej radzie, które i tak się nam na zasadzie parytetu należą. W wielu przypadkach znacznie więcej zyskamy będąc w jednoznacznej opozycji niż w „szemranej” koalicji.
Po trzecie – w trakcie samej akcji wyborczej maksymalnie szeroko budować listę wyborczą, tak aby jak najwięcej wyborców mogło znaleźć reprezentantów ich poglądów na liście prawicy. Z drugiej strony nie umieszczać na liście tych, którzy po uzyskaniu mandatu i tak zdradzą albo też wcześniej już „wsławili się” kolaboracją z przeciwnikiem politycznym.
Był Pan Posłem na Sejm RP, w najbliższych wyborach parlamentarnych zamierza Pan znów wystartować do Sejmu?
Tak, rozważam to.
Powodzenia i dziękuję za wywiad.
Pierwszy raz dowiedziałem się tyle o Sejmiku. Nawet w Biuletynie Województwa nigdy nie dowiedziałem się ile mamy zadłużenia.
Ważne słowa Panu tu wypowiedział. Pamiętam Pana z okresu kiedy był pan Posłem RKN .Pańskie biuro mieściło się wówczas na ul.Damrota 10 . Szefem pańskiego biura był Piotr Kobylecki , obecnie przybywający na stałe poza krajem . Będąc ostatnio na zjeździe w Jachrance miałem okazję spotkać posła Macierewicza do którego też zwróciłem się w pewnej sprawie . Ten zaś skierował mnie do Pana stąd panie pośle czas i nam się spotkać . Proszę się też niczego nie obawiać sprawa ma ścisły związek z Opolskim Klubem GP ..
ściskam prawicę ..
Zapraszam do kontaktu: [email protected] i pozdrawiam.
Ciekawe czy Pan też odejdzie z PiS jak Sawicki, którego tak rozpieszczał Kłosowski. Szkoda by było, bo po wywiadzie widać, że pan się orientuje w wielu sprawach. Pozdrawiam
Startowałem do sejmiku z listy Prawa i Sprawiedliwości w poprzedniej i obecnej kadencji. W latach 2006-2010 byłem członkiem Klubu Radnych PiS przez cały czas. Od początku tej kadencji również jestem członkiem Klubu Radnych PiS i w tym klubie tę kadencję skończę. Pozdrawiam – Jerzy Czerwiński.
To dobrze, będę na Pana głosował w wyborach parlamentarnych. Jak dla mnie jest Pan liderem PiS-u i prawicy w tym województwie. Pozdrawiam!
Tak, trzeba to powtarzac wszem i wobec,
ze pan Posel Czerwinski, podobnie jak Antoni Macierewicz,
ma twardy kregoslup i wie, co to patriotyzm.
Jesli bede w kraju, to takze zaglosuje na posla Czerwinskiego,
moze ten glos przechyli szale zwyciestwa na nasza korzysc?
Na pohybel platformie.
Piotr ty wiesz co ja o tym wszystkim myślę , znasz mnie jak mało który . Zatem wiedz o tym że prawdopodobnie najlepszym wyjściem w obecnej sytuacji , będzie stworzenie szerokiego frontu poparcia lidera jakim mógłby zostać obrany człowiek , który udowodnił że kulom się nie kłania . Właśnie wokół pana Jarosława winno się utworzyć takie szerokie spektrum prawicy polskiej począwszy od Korwinistów na Jurku i Radiu Maryja kończąc. Nikogo nie wyróżniając dając wolną rękę do tworzenia list poparcia i kandydowania z tych list do sejmu. Tylko nieszablonowym sposobem możemy przywrócić wiarę tych wyborców . którzy nie widzą się w dotychczasowym rozwiązaniu . Koniec z oszustwem i „spadochroniarzami” tym bardziej z tępą demagogią kretyńskich aparatczyków sztywno trzymających się reguł . Zacznijmy na wzór „wrocławski” tworzyć komitety poparcia ale w całym kraju z tych komitetów wybierać autentycznych przedstawicieli do przyszłego parlamentu. Wybierać mądrze jest dużo czasu.Za to prywatę i wszelkie podchody gasić w zarodku .
To będzie Grunwald ..Król Jagiełło był na tyle mądry że scalił z sobą praktycznie niemożliwe w innych warunkach do współdziałania formacje ..Tatarów , Rusinów , Litwinów,Lipków,Polaków. Porzućmy wszelkie spory i waśnie nie dzielmy się tylko zwierajmy szyki. Pamiętając o tym że potencjalny wróg będzie dwoił się i troił by takie waśnie sztucznie wywoływać czy podsycać . Bądźmy czujni i nie dajmy wpuszczać się w maliny. Tylko poprzez stworzenie potężnej formacji polegającej na współdziałaniu i przynajmniej na współistnieniu na czas wyborów ..
To się może udać.