Ta sprawa obnażyła prawdziwe oblicze stron w nią zamieszanych. Zmobilizowała rozproszone szeregi amerykańskiej Polonii i wykazała nieporadność, a także brak podstawowych umiejętności zachowania się w takich sprawach ze strony polskich władz. Formalnie ze strony polskiej powinien się tym zająć konsul jako opiekun polskich spraw na określonym obszarze, mając jednak na względzie szerszy aspekt tej chyba […].Ta sprawa obnażyła prawdziwe oblicze stron w nią zamieszanych. Zmobilizowała rozproszone szeregi amerykańskiej Polonii i wykazała nieporadność, a także brak podstawowych umiejętności zachowania się w takich sprawach ze strony polskich władz.
Formalnie ze strony polskiej powinien się tym zająć konsul jako opiekun polskich spraw na określonym obszarze, mając jednak na względzie szerszy aspekt tej chyba specjalnie wymyślonej afery, strona polska reprezentowana przez ambasadę powinna złożyć odpowiednie demarche w Sekretariacie Stanu zwracając uwagę, że niezależnie od swego regionalnego charakteru jej skutki godzą w dobre stosunki polsko amerykańskie.
I na tym formalnie sprawa powinna się zakończyć.
Mając na względzie wspomniany, szerszy aspekt tej afery, którą należy zaliczyć do całości zorganizowanego ataku na Polskę, sprawa pomnika katyńskiego stała się okazją do mocnego wystąpienia ze strony polskiej w związku z całokształtem stosunków polsko amerykańskich i amerykańsko europejskich.
Trump najwyraźniej podjął akcję o odzyskanie pozycji amerykańskiej w Europie i do tego celu Polska jest mu potrzebna. Z drugiej strony zabiega o łaskawość lobby żydowskiego i w związku z tym naraził się na kilku kierunkach, a nas najbardziej interesującym kierunku środkowo europejskim, a szczególnie – polskim.
Posunął się przynajmniej o krok za daleko swoją decyzją o przeniesieniu ambasady do Jerozolimy, czym wywołał krwawe starcia z licznymi ofiarami, a co dla niego z pewnością gorsze, utratą własnego wizerunku nie mówiąc już o wizerunku Izraela. Swoim posunięciem zrobił Żydom niedźwiedzią przysługę.
A przecież mógł wyrazić swoje poparcie w podtrzymaniu stanowiska USA z wyraźnym oświadczeniem, że o terminie przeniesienia ambasady zadecyduje ambasador posiadający pełne uprawnienia i który osobiście ponosi ryzyko tego przedsięwzięcia.
Po tym co się stało będzie musiał głęboko się zastanowić czy jest to w ogóle możliwe. Chyba, że w Jerozolimie Amerykanie zbudują fort, ale nie przyniesie to im pożytku. W sprawie polskiej nagromadziło się tyle, że najwyższy czas na interwencję zasadniczą, a nie tylko fragmentaryczną jak ma to miejsce dotychczas.
Wbrew podpisanemu amerykańskiemu zobowiązaniu do zamknięcia problemu pretensji obywateli amerykańskich w stosunku do mienia na terenie Polski, mamy do czynienia ze stałym naciskiem o egzekucję wyimaginowanych roszczeń. Przedstawiciele amerykańskich władz wykazując całkowitą nieznajomość rzeczy popierają w ciemno żądania holokaustbiznesu.
Wciągają do tego prezydenta wymuszając na nim podpisanie dokumentu, który jest oczywiście bezprawny w stosunku do innych państw, ale który czyni prezydenta USA zakładnikiem złej sprawy, a z państwa amerykańskiego hegemonistę usiłującego narzucić innym obowiązek dokonywania nienależnych świadczeń na rzecz oczywistych wyłudzaczy.
W sprawie katyńskiej Stany Zjednoczone mają również wiele na sumieniu i jak dotąd nigdy nawet tego nie przyznały. Pomijając fakt poparcia dla bolszewickich kłamstw w tej sprawie w czasie wojny w celu rzekomego utrzymania jedności koalicji, największą hańbą amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości było dopuszczenie w procesie norymberskim sowieckiej próby obwinienia Niemców za tę zbrodnię. Najgorsze zaś było przez odmowę głębszego zbadania sprawy po ustaleniu kłamstw w sowieckiej wersji oskarżenia.
W tym przypadku nie było potrzeby „ratowania koalicji”, natomiast należało ratować sumienie świata, bowiem uwikłanie Ameryki w ukrywanie sowieckich zbrodni odbiło się ciągnącym się po dzień dzisiejszy stałym poniewieraniem ludzką wolnością i godnością.
Podjęte jako wyrzut sumienia badania sprawy katyńskiej przez amerykański Kongres nie przyniosło żadnych skutków poza potwierdzeniem prawdy wszystkim znanej od samego początku.
Ten stan rzeczy utrudnia wielce szczerą i rzetelną współpracę między Polską i Stanami Zjednoczonymi i domaga się zarówno zmiany amerykańskiego ustosunkowania się do spraw związanych z Polską jak i zadośćuczynienia. Symbolem tego może być np. wystawienie pomnika ofiar katyńskich na waszyngtońskim cmentarzu wojskowym w Arlington.
Polonii amerykańskiej chwała za pamięć i starania na skalę swoich możliwości i gustu za pomnik w New Jersey, ale nie jest to na miarę symbolu Katynia nie tylko dla Polski, ale i dla całej ludzkości.
Ponadto prezydent USA powinien wiedzieć, że czas załatwiania spraw polskich za pomocą miłych słówek i komplementów już się skończył, najwyższy czas na traktowanie Polski na zasadach takich samych jak innych sojuszników, nie mówiąc o Izraelu, ale przynajmniej tak jak Turcję, Południową Koreę czy do niedawna Niemcy. Tym bardziej, że wielu z owych dość kosztownych sojuszników zdążyło już zdradzić Amerykę, lub przynajmniej narazić na wielkie kłopoty.
Na tym tle wdawanie się władz polskich w komitywę z pętakiem na poziomie menela jest po prostu żałosne i wymaga natychmiastowego zerwania bez słowa.
Andrzej Owsinski