GetBack wyemitował obligacje za 2,6 mld zł, które były w portfelach ponad 9 tysięcy osób fizycznych i 178 instytucji finansowych – poinformowała Komisja Nadzoru Finansowego. Ponadto ustaliła, że dopiero po 3 godzinach od przekazania komunikatu o rzekomym finansowaniu windykatora przez PKO BP i PFR, GetBack złożył formalne wnioski o takowe finansowanie do obu wskazanych instytucji.Nadzorca zwraca jednak uwagę, że nawet złożenie takich wniosków nie może być utożsamiane z prowadzeniem negocjacji, o których informowała spółka.
– Ustalenia dokonane w ramach działań nadzorczych przez UKNF wykazały, że mogą występować istotne nieprawidłowości związane z należytym wykonywaniem obowiązków informacyjnych przez Spółkę. W szczególności przeprowadzona analiza wersji wydarzeń wskazuje, że wbrew treści raportu nr 39/2018, informacja w zakresie rzekomo prowadzonych rozmów na temat finansowania nie była przedmiotem uzgodnień między Spółką a PFR i Bankiem PKO BP SA – czytamy w komunikacie KNF.
Błyskawiczne zadłużanie się GetBacku
Zaczynając od obligacji, warto przypomnieć, że z danych za trzeci kwartał (jedyny dostępny) wynika, że GetBack wyemitował ich za 1,7 mld zł. KNF podaje, że wartość uplasowanych papierów dłużnych sięga 2,6 mld zł. I jak słusznie zauważył Michał Sadrak z portalu obligacje.pl, oznacza to, że windykator w ciągu zaledwie sześciu miesięcy zwiększył obligacyjne zadłużenie aż o 0,94 mld zł. Jest to tempo niepokojąco szybkie.
I jak ustalił Business Insider Polska, sprzedaż tych papierów w niektórych przypadkach spełniała znamiona missellingu. Inwestorzy byli przekonywani, że obligacje GetBacku są bezpieczne jak lokata. KNF obiecuje, że sprawie się przyjrzy.
– UKNF informuje, że podjął działania mające na celu ustalenie zaangażowania poszczególnych instytucji finansowych w pośrednictwo oferowania obligacji wyemitowanych przez GetBack i ewentualnych nieprawidłowości w tym procesie – czytamy w komunikacie KNF.
Ryzyko płynności
KNF zaznacza, że nie jej rolą jest prześwietlanie przyjętego przez GetBack modelu biznesowego. Komisja skupia się na tym, czy spółka wypełnia swoje obowiązki jako emitent i jako podmiot zarządzający funduszami sekurytyzacyjnymi (w szczególności wynikających z ustawy o ofercie publicznej oraz Rozporządzenia MAR). I co z dotychczasowej kontroli wyszło?
– Dokonane przez UKNF ustalenia wskazują na wątpliwość co do rzetelności i jakości ujawnień dotyczących ryzyka płynności ponoszonego przez Emitenta i jego grupę kapitałową, a także na brak ujawnień informacji istotnych dla możliwości realizacji zobowiązań finansowych Emitenta – czytamy w komunikacie KNF.
GetBack a fundusze inwestycyjne
Pisaliśmy w Business Insider Polska, że ważnym, a pomijanym wątkiem w sprawie GetBacku są potencjalne problemy funduszy wierzytelności, w których GetBack jest nie tylko serwiserem, ale też gwarantem płynności i stóp zwrotu. Mowa o dziewięciu funduszach Trigon TFI, utworzonych w 2016 roku (8 funduszy) i 2017 r. (1 fundusz), których aktywa według danych Analiz Online przekraczają 330 mln zł.
Są to fundusze, w których minimalna stopa zwrotu ma wynosić w skali roku 5-6 proc. Gwarantem takich zysków jest GetBack. Co więcej, windykator ma też zapewniać płynność. O co chodzi? Zgodnie ze statutem fundusze te co najmniej raz w roku powinny dokonywać wykupu części certyfikatów od klientów (po 3-4 latach wykupione ma być 100 proc.). Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to wykupy realizowane są z pieniędzy pochodzących z bieżących spłat dłużników. Ale gdyby jednak tej gotówki nie było na tyle, wówczas to GetBack ma pieniądze zapewnić.
Sprawą funduszy inwestycyjnych KNF też obiecuje się zająć.
– W związku z faktem posiadania przez GetBack zezwolenia na zarządzanie sekurytyzowanymi wierzytelnościami funduszu sekurytyzacyjnego, prowadzone są w tym podmiocie czynności kontrolne. Mają one na celu ustalenie, czy działalność Spółki jest zgodna z umowami zawartymi z towarzystwami funduszy inwestycyjnych, a także zgodna z przepisami prawa, statutami funduszy inwestycyjnych oraz udzielonym zezwoleniem – czytamy w komunikacie Komisji.
Ponadto KNF pisze, że „w toku przeprowadzanej kontroli weryfikacji podlegają czynności podejmowane przez GetBack w ramach zarządzania sekurytyzowanymi wierzytelnościami stanowiącymi przedmiot lokat funduszy inwestycyjnych, których portfelami inwestycyjnymi zarządza GetBack.”
O co chodzi? Być może o sposób wyceny pakietów wierzytelności będących w portfelach tych funduszy. Jak dowiedział się Business Insider Polska, GetBack mógł zawyżać wyceny certyfikatów poprzez m.in. handel pakietami długów pomiędzy serwisowanymi przez siebie funduszami, w ten sposób podbijając ich cenę.
Business Insider Polska