Aliaksei Kontar urodził się 20 czerwca 1986 r. w Mińsku na Białorusi. Gdy miał 14 lat zrozumiał w jakim kraju żyje. O wyjeździe z Białorusi nie myślał. Skończył szkołę średnią (odpowiednik naszego liceum) i szkołę plastyczną. Działał w opozycyjnej Organizacji „Żubr”, która chciała zmienić ustrój na Białorusi. Za to wyleciał z uczelni – Mińskiego Instytutu Zarządzania, gdzie studiował psychologię. Potem ciężko pracował za grosze
w fabryce samochodów ciężarowych w Mińsku. Do Polski trafił w 2007 r. przez polski program stypendialny im. Konstantyna Kalinowskiego. Dostał skierowanie do Opola.
Po kilku latach uzyskał status uchodźcy.
Języka polskiego nauczył się w kilka miesięcy. Studiował na Uniwersytecie Opolskim psychologię. Studiów nie skończył bo po któryś Piastonaliach wrócił na zajęcia dopiero po dwóch miesiącach… Zna trzy języki (białoruski, rosyjski, polski) i uczy się czwartego (angielskiego). Obecnie pracuje i wynajmuje mieszkanie w Opolu. Ma kota Behemota. Do domu w Mińsku nie może wrócić. Z rodziną się nie spotyka… Rozmawia tylko przez Internet i telefon.
O ile z językiem polskim poradził sobie bez problemu, to z opolskim Urzędem Wojewódzkim długo nie mógł się dogadać. Najtrudniej było mu załatwić kartę pobytu, jak twierdzi, przez niekompetencję i złośliwość urzędników: „Za każdym razem kazali mi przynosić inne dokumenty. Prawnie nie miało to uzasadnienia. Napisałem w końcu list, z pytaniem jakie dokumenty muszę skompletować. List został opieczętowany i dostałem za miesiąc odpowiedź, jakie konkretnie dokumenty mam przynieść, a w punkcie ostatnim zapisano „i wszystkie inne”. Jakie inne, tego już nie określono. Sprawa toczyła się bardzo długo. Straciłem cierpliwość i ostatecznie w Warszawie załatwiłem status uchodźcy, aby nie załatwić już tej karty pobytu w Opolu”.
Zanim uzyskał status uchodźcy, przeczytał w Internecie nt. Amnesty Internasional, jak to pięknie działają i pomagają, a niektórym Białoruskim opozycjonistów uznają za „więźniów sumienia”. Zgłosił się więc w Opolu do jednej pani z Amnesty International, aby mi udzieliła prawnej pomocy, konsultacji etc. Zostawiłem jej kopię dokumentów. Nie odezwała się przez rok. W końcu pojechał do Warszawy do AI. Nikt mi nie chciał pomóc. Usłyszał tylko: „Nikt Ci tu nie pomoże. Nie wiem gdzie masz iść po pomoc, ale na pewno nie do nas”.
Obecnie jest członkiem Klubu „Gazety Polskiej” w Opolu i Stowarzyszenia „Stop Korupcji”. Ma prawicowe poglądy i dąży do tego, aby w Polsce władza popierała demokratycznie nastawionych Białorusinów. Jego marzeniem jest też obalenie reżimu Łukaszenki
i przystąpienie Białorusi do NATO i UE.
Bardzo pozytywna i barwna postać! Człowiek „do rany przyłóż”!