Były komunistyczny aparatczyk, żołnierz stanu wojennego i jedna z twarzy KOD-u Adam Mazguła, nie jest już komendantem Chorągwi Opolskiej Związku Harcerstwa Polskiego. Po jego, z głębi serca płynącej, wypowiedzi o kulturalnych (pewnie również pełnych miłości – innych nie było) esbekach w stanie wojennym od jego wypowiedzi odcięło się całe harcerstwo. ZHP dyskretnie dało do zrozumienia Mazgule, że jeżeli on nie zrezygnuje z harcerstwa, harcerstwo zrezygnuje z niego. Podał się do dymisji. W KOD-zie zostaje dalej bronić praw esbeków do niewymiernie wysokich emerytur.
W oświadczeniu, które wpisał na swój profil na Facebooku, Mazguła informuje: ‘W poczuciu odpowiedzialności za organizację, nie chcąc obciążać jej piętnem mojej osobistej walki z obecną antydemokratyczną władzą, podjąłem decyzję o rezygnacji z funkcji Komendanta Chorągwi Opolskiej Związku Harcerstwa Polskiego. Dziękuję serdecznie wszystkim harcerk
om i harcerzom za wspólną służbę Bogu, Polsce i bliźnim! Dziękuję za wspólne obozy, rajdy i spotkania. Za każdą chwilę w harcerskim gronie. Jestem wam wdzięczny za wspólnotę pracy społecznej, za którą rzadko kto dziękuje dobrym słowem. Za radość wspólnego przebywania, za przygody poznawcze i wyzwania. Wszystko to zabieram ze sobą na dalszą drogę mojego życia’.
Do czasu wyboru nowego komendatna pełnomocnikiem naczelnika ZHP ds. chorągwi opolskiej został podharcmistrz Grzegorz Krzyśków, komendant Hufca ZHP Niemodlin. Jego zadaniem ma być, wspólnie z dotychczasową komendą, zarządzanie chorągwią, do czasu wyboru nowego komendanta.
Adam Mazguła jest również jednym z KOD-odowców, którzy wprost wzwają wojsko i policję do buntu przeciwko demokratycznie wybranej władzy, przciwko rządowi, prezydentowi oraz posłom i senatorom obecnej kadencji.
Niewiele ponad tydzień temu Mazguła w pamiętnym przemówieniu na warszawskiej demonstracji esbeków i ich rodzin powiedział m.in.: – W historii świata nie znam takiego przypadku, żeby cała armia wyszła na ulice, wszystkie resorty siłowe i nie było masakry na ulicach – dowodził. – To świadczy, że naród był razem z wojskiem, policją, z wszystkimi, którym nakazano wyjść na ulice. Ludzie przynosili gorącą herbatę do zmarzniętych żołnierzy, policjantów. To był wielki manifest solidarności między sobą przeciwko władzy, która chciała wykorzystać przeciwko sobie dwa wielkie narodowe dzieła: Naród i służby. A stan wojenny? Były ścieżki zdrowia i jakieś bijatyki, ale oprócz tego, że byli ludzie internowani, dochowano kultury w tym zdarzeniu. Ja nie pamiętam, żeby na ulicach działy się jakieś szczególne prześladowania.
Mazguła ma powody bronić stanu wojennego – był czołowym działaczem PZPR, wzorowym żołnierzem stanu wojennego (za wierność socjalizmowi, a więc również Moskwie otrzymywał wyłącznie dobre opinie). Po upadku komunizmu zaczął robić karierę w ZHP, gdzie dosłużył się – raczej ukrywając swoją wierność socjalizmowi – komendantury hufca chorągwi. Dzisiaj broni esbeckich emerytur, i razem z KOD-em namawia do przeprowadzenia w Polsce puczu wojskowego. Być może widzi w nim swoje miejsce – podobnie, jak widział swoje miejsce w stanie wojennym.
Pawel Pietkun, www.3obieg.pl
Karierę w ZHP? Dosłużył się komendantury? Chyba w życiu nie przechodziłeś nawet koło harcerza.