W poniedziałek do Polski dotarła informacja o dopingu o mistrza Europy w podnoszeniu ciężarów w wadze do 94 kg Tomasza Zielińskiego. We wtorek do polskiej misji olimpijskiej w Rio de Janeiro dotarły wyniki badania próbki „B” polskiego ciężarowca.
Tymczasem Szymon Kołecki, były już dzisiaj prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, poinformował o podejrzeniach stosowania dopingu innego sztangisty pochodzącego z Opola. Chodzi o Krzysztofa Szramiaka, który do Rio nie pojechał pełniąc rolę rezerwowego. Dla tego 32-letniego zawodnika od kilku lat broniącego barw innego klubu niż Budowlani (obecnie Tytan Oława) to druga wpadka dopingowa. Pierwszą miał w 2012 roku i został zdyskwalifikowany na dwa lata. Dopingowa recydywa oznacza, że Szramiak może się spodziewać dożywotniej dyskwalifikacji. W Rio de Janeiro szanse medalowe mają jeszcze dwaj zawodnicy Budowlanych Opole: Bartłomiej Bonk i Arkadiusz Michalski (obaj w wadze do 105 kg). Na olimpijski pomost wyjdą w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu.
Póki co nie jest jeszcze czas na podsumowania występu polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich. Na razie jest wstyd. Jednakże słaba postawa polskich szczypiornistów a także judoków i judoczek, bokserów oraz szermierek nie wróży 10 lub więcej medali, o których wspominali przed igrzyskami włodarze polskiego sportu.
Z ostatniej chwili: Trwa wyjaśnianie ewentualnego stosowania zakazanych substancji dopingowych przez Adriana Zielińskiego. Wyniki badań zostaną opublikowane pod koniec tygodnia.
Tymczasem Tomasz Zieliński w trybie ekspresowym opuścił Rio i wrócił do Polski, na swój koszt. Tuż po lądowaniu w Warszawie zaatakował słownie byłego już prezesa PZPC Szymona Kołeckiego. Cały start polskich sztangistów wygląda na razie żałośnie.
Wiktor Sobierajski