Na początku każdego roku Opolski Urząd Wojewódzki otrzymuje z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej terminarz podziału środków z rezerwy celowej przeznaczonej na realizację w gminach zdań z pomocy społecznej w tym wypłat zasiłków stałych.
W dokumencie tym zawarte są konkretne wytyczne – ramy czasowe, według których Urząd, sporządza zapotrzebowanie na podstawie danych przesłanych z gmin w zakresie niedoborów środków np. zasiłki stałe. Wszystkie terminy zostały dotrzymane. Zapotrzebowanie na III kwartał 2016 r. w woj. opolskim wynosiło 5 510 109 zł. (kwota ta obejmuje również zgłoszone potrzeby z gminy Kędzierzyn-Koźle tj. kwota 370 tys. zł).
29 czerwca MRPiPS dokonał podziału rezerwy celowej, o czym powiadomił Wojewodę na piśmie.
4 lipca Wojewoda Opolski zwrócił się do Ministra Finansów o zwiększenie budżetu Wojewody Opolskiego w 2016 r. z przeznaczeniem na dofinansowanie wypłat zasiłków stałych.
Obecnie, czekamy na zatwierdzenie decyzji przez MF. Warto jednak podkreślić, że wypłaty zasiłków stałych są gwarantowane. Po otrzymaniu środków z Ministerstwa Finansów, Wojewoda Opolski niezwłocznie przekaże pieniądze do gmin, a tym samym do osób uprawnionych do zasiłków stałych, również z gminy Kędzierzyna-Koźla – to odpowiedź Martyny Kolemby rzecznika prasowego Wojewody Opolskiego dotycząca braku środków na wypłaty świadczeń socjalnych (zasiłku stałego dla osób niepełnosprawnych w Kędzierzynie-Koźlu.
Zresztą sytuacja taka występuje na całej Opolszczyźnie. Odpowiedź nie jest satysfakcjonująca, bowiem nie ma w niej odpowiedzi na podstawowe pytanie jakie zadaliśmy. Kiedy pieniądze będą oraz kto odpowiada za taki stan rzeczy?Chociaż nie. Odpowiedź znamy. System
Wiktor Sobierajski
Kiedyś na taki stan rzeczy można było się poskarżyć w Domu Partii przy ulicy Piastowskiej. Dzisiaj nazywa się to system. Ku…a. Chyba zaczyna brakować kasy naszym BOSKIM.
Odpowiedź znamy: władze państwowe, a kto ma dzisiaj władzę w państwie, wszyscy wiemy…
Jak to
– nie ma pieniędzy?!
Ależ są!
Tylko dla PISowskich dygnitarzy
„Droga zmiana? Władza proponuje podwyżki dla… siebie
Zdaniem posłów PiS, rządzący zarabiają za mało. Politycy obozu władzy zaproponowali więc podwyżki dla samych siebie. Chociaż w skali wydatków państwa zmiana nie będzie wyraźna, to wyższe zarobki polityków nie licują z deklarowanym przez partię rządzącą hasłem „dobrej zmiany” i jej troską o najuboższych. Pensje posłów wzrosną o kwoty, jakich nie zarabia spora grupa Polaków.
Jeżeli propozycje posłów Prawa i Sprawiedliwości wejdą w życie, to więcej zarobi prezydent, premier, marszałkowie, ministrowie, wiceministrowie, prezes NBP i NIK, Rzecznik Praw Obywatelskich, wojewodowie oraz parlamentarzyści i inni. Ponadto wypłatę otrzyma pierwsza dama (13540 zł), która dotąd nie inkasowała z budżetu państwa ani złotówki. Pensje trafią również do żon byłych prezydentów wybranych w wyborach bezpośrednich, tak więc zastrzyk gotówki nie trafi do Barbary Jaruzelskiej.
Obecnie głowa państwa zarabia 20137 złotych. Zgodnie z propozycją polityków PiS pensja prezydencka ma wzrosnąć do 24619 złotych.
Z niecałych 17 tysięcy do ponad 24 tysięcy wzrosną zarobki premiera, marszałka Sejmu i Prezesa NBP. Ponad 5 tysięcy więcej otrzymają wicepremierzy oraz prezes NIK.
Najniższe – chociaż słowo to jest w tym wypadku nie na miejscu – podwyżki otrzymają parlamentarzyści. Pensje posłów i senatorów wzrosną o 2,7 tysiąca miesięcznie. Polacy zarabiający stawkę minimalną otrzymują o wiele mniej.
„Zmiana jest konieczna w celu zatrzymania procesu migracji profesjonalnych menadżerów z sektora publicznego do sektora prywatnego” – przekonują politycy PiS. O jakich jednak „profesjonalnych menadżerach” mowa w przypadku osób nominowanych na stanowiska z klucza politycznego lub ewentualnie wybranych przez naród? Nie wiadomo.
„Koryto+” – napisał na Facebooku komentujący całą sprawę Paweł Kukiz.
Patryjoci spod znaku S we wszelkich odmianach
– jak nie PIS, to co?!
:))