Witam! 18 maja 2016 r. odbyłem rozmowę z Panią Sabiną Nowosielską, Prezydentem Miasta Kędzierzyn-Koźle, w zasadzie dyskusję. Tego brakowało od początku kadencji, ale jak powiedziała Prezydent Miasta, nie patrzymy do tyłu tylko maszerujemy do przodu. A teraz wybrane konkrety.
Od początku kadencji apelowałem o zaprzestanie rozdawniczej pomocy społecznej. Praktycznie nie podejmowano dyskusji w tym temacie. Przedstawiłem na spotkaniu koncepcję funkcjonowania pomocy społecznej, w oparciu o kontrakty socjalne, skupiające się na przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu poprzez wykonanie pracy na rzecz gminy o wartości uzyskanego świadczenia. Rzecz dotyczy około 1.000 zdrowych osób, które z tytułu bezrobocia uzyskują pomoc w łącznej kwocie 2, 4 mln zł (średnio miesięcznie 200 zł, w przeliczeniu na czas pracy, to 2 dni po 8 godzin, za kwotę 12, 5 zł / godzinę), co daje każdego dnia po 100 osób sprzątających miasto od poniedziałku do piątku, przez wszystkie miesiące całego roku. W wymiarze ekonomicznym, to oszczędności na poziomie około 2 mln zł, których gmina nie wyda na utrzymywanie w czystości miejsc publicznych, a w społecznym od strony osoby uprawnionej do pomocy społecznej dowartościowanie (że nie żyje się na koszt społeczeństwa), od strony pracujących i płacących podatki, że nie są frajerami utrzymującymi tego czy tamtego za darmo. Prezydent Miasta nie zablokował się na zasadzie „nie, bo nie”. Pani Sabina Nowosielska przyjmując moją deklarację, że gdy będzie jej zgoda na opisane praktykowanie, to jestem gotowy opracować szczegóły, poinformowała mnie, że zobowiąże Dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej do wspólnego ze mną przedyskutowania pomysłu i ewentualnego przedstawienia zgodnego z przepisami prawa konkretnego projektu działań. I to się nazywa współpraca.
Dalej: nie jestem już sam w moich analizach prawnych. Moje rozważania na temat przepisów ustawy o dodatkach mieszkaniowych, zostały skierowane do Biura Radców Prawnych, aby zbadać zasadność tego, że to budżet państwa zobowiązany jest pokrywać koszty wypłat, a nie gmina z własnych dochodów – rzecz dotyczy wydatku na poziomie 2, 5 mln zł rocznie. W ustawie o samorządzie gminnym, brak jest w katalogu zadań własnych, zadania pod nazwą opisaną w ustawie o dodatkach mieszkaniowych. To, według mojej interpretacji oznacza, że gmina powinna tylko weryfikować wnioski o dodatek mieszkaniowy oraz wypłacać go, po otrzymaniu środków z budżetu państwa (obecnie gmina z własnych dochodów dokonuje tej wypłaty). Gdyby było inaczej, to ustawodawca mógłby odrębnymi ustawami obłożyć gminę licznymi dodatkowymi zadaniami wykraczającymi poza jej katalog opisany w ustawie o samorządzie gminnym. Takie podejście przy nie zwiększeniu wysokości dochodów doprowadziłoby do sytuacji, że gminy utraciły by samorządność, ponieważ realizując wymuszone ustawami kosztowne zadania, nie będą dysponować środkami na wykonanie tego co mogą, tylko co muszą, stając się jedynie administratorem, a nie samorządem. W takim przypadku wybory Rady Miasta i Prezydenta Miasta byłoby farsą, a przecież jesteśmy państwem prawa. Jeżeli chodzi o sprawy Osiedla Blachownia, to i tu jest przełom: Prezydent Miasta zna problemy, a urzędnicy na poziomie operacyjnym mają wytyczne.
*** Pozdrawiam. Ryszard Masalski