Politykę historyczną powinien cechować rozsądek. Obawiam się, że ustępujący prezydent Bronisław Komorowski po blisko czterdziestu latach od ukończenia studiów na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego i najpewniej z uwagi na czas, który od tego upłynął … zapomniał o wielu faktach historycznych. Jego udział w promowaniu przez Fundację Konrada Adenauera w Berlinie zamachu na Adolfa Hitlera z 20 lipca 1944 roku jako elementu europejskiego ruchu oporu w czasie ostatniej wojny światowej budzi politowanie i zażenowanie.
Można przypuszczać, że Bronisław Komorowski zbytnio zapatrzył się w amerykański dramat „Walkiria” Bryana Singera z Tomem Cruise w roli Clausa von Stauffenberga. Brakuje tylko interpretacji z „Oporu” Edwarda Zwicka lub „Gry tajemnic” Mortena Tylduma. W pierwszym wypadku promowany jest antypolonizm, a w drugim pomija się prace Polaków, głównie Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego, które pozwoliły na złamanie kodów Enigmy.
Wracając do fetowania zamachu z 20 lipca 1944 r. Winston Churchill, który został wcześniej powiadomiony o planach zamachu na Adolfa Hitlera, wyjaśnił 2 sierpnia 1944 w brytyjskiej Izbie Gmin, że „pomiędzy dostojnikami Trzeciej Rzeszy doszło do wyniszczających walk” i „czołowe osobowości Rzeszy Niemieckiej zabijają się nawzajem lub usiłują to robić”. Warto dodać, że celem zamachowców z von Stauffenbergiem na czele był separatystyczny rozejm z Wielką Brytanią i USA w celu przerzucenia sił Wehrmachtu i Waffen SS z frontu zachodniego na wschodni.
Szef Fundacji Adenauera, Hans Poettering wręcz absurdalnie mówił o wpływie wydarzeń z 20 lipca 1944 r., interpretując, że właśnie ten nieudany zamach kształtował demokrację europejską. Praktycznie porównał „niemiecki ruch oporu” z Armią Krajową.
Niecałe dwa tygodnie po zamachu z 20 lipca 1944 r. Armia Krajowa rozpoczęła w Warszawie powstanie zbrojne przeciwko niemieckiemu okupantowi
— stwierdził Poettering.
Tym samym tropem postanowił pójść Bronisław Komorowski.
W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się (niezależnie od intencji) także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera
— podkreślił Komorowski.
Zamachowcy z Clausem von Stauffenbergiem na czele – wbrew narracji Poetteringa – podjęli swoje działania po blisko dwóch tygodniach od zainicjowania 7 lipca 1944r. przez Armię Krajową operacji „Ostra Brama”, tj. planu wyzwolenia Wilna. Doborowymi wojskami niemieckimi dowodził tam gen. Reiner Stahel, który trzy tygodnie później w czasie Powstania Warszawskiego, wydał rozkaz zabijania wszystkich mężczyzn, uznanych za rzeczywistych lub potencjalnych powstańców oraz brania zakładników spośród ludności cywilnej, do wykorzystania ich jako żywych osłon w atakach niemieckich na pozycje powstańcze. Spiskowcy wiedzieli, że Wilno od Kętrzyna („Wilczy Szaniec”) dzieliło w linii prostej 262 km, a do walki z Niemcami w Wilnie przystąpiło ponad 12 tys. polskich partyzantów. Zatem to nie zamach z 20 lipca 1944 roku zainspirował wybuch Powstania Warszawskiego, ale perspektywa szybkiej utraty kwatery Hitlera w Kętrzynie, silne polskie podziemie zbrojne i „Ostra Brama”, a nadto szybkie zajmowanie terenu przez Armię Czerwoną. Claus von Stauffenberg, Erich Höpner, Erwin von Witzleben, Friedrich Olbricht, Werner von Haeften, Carl Friedrich Goerdeler i inni zamachowcy w swoim przekonaniu operację „Ostra Brama” odczytywali jako przykład współpracy Armii Krajowej z Armią Czerwoną – choć w istocie zryw polskich partyzantów podlegających legalnemu rządowi polskiemu był wymuszony przez postęp Armii Czerwonej, która wkroczyła na terytorium przedwojennej Polski i nie była naszym sprzymierzeńcem, a nowym okupantem. Perspektywa Niemców była jednak inna i z niej wynikało, że Armia Krajowa i jej działalność tylko przyspieszy upadek III Rzeszy, ale przede wszystkim przyspieszy pochód Armii Czerwonej i zajęcie Wilczego Szańca. Wówczas było przewidywalne, że Adolf Hitler przeniesie na stałe swoje centrum dowodzenia bliżej do Berlina lub do samej niemieckiej stolicy – co de facto oznaczać mogło „zduszenie” w zarodku planu „opozycji w Wehrmachcie”.
Wystąpienie Bronisława Komorowskiego jest sprzeczne z naszą polityka historyczną, a ponadto jest obrazą dla żyjących jeszcze żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, dla rodzin poległych w walce z Niemcami czy dla rodzin niewinnie pomordowanych. Ustępujący prezydent jawnie dołączył do tych, którzy umniejszają rolę największej, podziemnej armii powstańczej w ostatniej wojnie światowej. Zamiast swoich żałosnych porównań wysiłku AK do grupy opozycji w Wermachcie – zresztą o wątpliwych podstawach moralnych i historycznych – powinien on podnieść kwestię reparacji wojennych. Mógł też skorzystać z okazji … i po prostu milczeć!
Adam Słomka
Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – NIEZŁOMNI
11 lipca przypada kolejna rocznica Krwawej Niedzieli 1943 na Wołyniu
Kresowianie w sposób szczególny dziękują za przywracanie Pamięci Pomordowanych, za dochodzenie do Prawdy z neo-banderowską Ukrainą, za politykę historyczną jaką uprawiacie
Wszystkim establisz- mętom serdecznie dziękujemy!
panie Słomka, panu również, temu drugiemu ze zdjęcia także
http://fundacjaparagraf.pl/images/spiewaki-net/kukiz_slomka.jpg
( bug, chonor i ojczyzna, slawa ukrainie)!