Straż Marszu Niepodległości jest w równym stopniu rozpracowana, co Armia Krajowa siedemdziesiąt lat temu przez Spilkera z KdS Warschau

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Marsz NiepodległościSame dobre rzeczy można powiedzieć o naszej Ojczyźnie i o Polakach, ale z samymi Polakami niewiele da się zrobić. To nie są tylko przekorne słowa, jak pokazuje tęczowa i szara rodzima rzeczywistość.

Trochę mnie nie było w Polsce i jak wróciłem, wpadłem w wir wydarzeń dziejowych, które jak co roku wyrzuca masy ludzkie na ulice stolycy na Mazowszu. Nie mogło być inaczej i tym razem. Marsz Niepodległości przeszedł, jak to już robi od pięciu lat, frekwencja była duża, jeno zapał ciut mniejszy. Nie było takiego entuzjazmu uczestników jak przed kilkoma laty, no bo też i sprawa polska nie posunęła się ani o jotę naprzód.

Jednak Święto, to Święto i czcić je należy. Od poprzedniej rocznicy Dnia Niepodległości wszelakie portale społecznościowe i strony narodowe tętnią przygotowaniami do kolejnych obchodów, dzieląc czas na reklamę ciuchów, piwa i debaty. Co sprytniejsi liderzy biorą na klatę programy publicystyczne w TV i gawiedź ludzka może się naelektryzować zapowiedziami radykalnych zmian, dokonywanych przez armie patriotów, albowiem już jutro będzie należeć do nas. Nie wierzycie?

Ale dzisiaj nie zawsze wszytko wychodzi jak by się chciało. Pewne sprawy wręcz nie mogą się udać – z definicji samego problemu. Marsz Niepodległości w takiej politycznej geometrii nigdy nie będzie marszem spokojnym i zawsze będzie atakowany. Ta walka nie dotyczy płaszczyzny historycznej, czy społecznej, bo w tej kwestii wystarczą rześkie plutony Straży Marszu Niepodległości, aby bezpiecznie poprowadzić ludzką ciżbę. Jednak wymiar tego Marszu jest całkiem inny. To marsz budzącej się świadomości wszystkich Polaków. Tak odczytuje go okupacyjna władza, mimo, iż organizatorzy jakoś się nie kwapią do radykalnej walki o upodmiotowienie narodu. Liberalna bolszewia ma się czego obawiać, bo taki marsz ulicami Warszawy może się szybko przerodzić w marsz po ulicach Polski i to nie koniecznie w charakterze rocznicowym, który wymknie się spod kontroli i wtedy towarzysze z URM zostaną zmuszeni do zawezwania bratniej pomocy- tak na początek z Holandii czy z Danii- co by słowian rodzimych germański but nie irytował zbytnio. Jednym słowem liderzy, którzy dostali mandat społeczny na reprezentowanie społeczeństwa niegłosującego, nie są w stanie ten Marsz poprowadzić chociażby na ul. Wiejską. Nikt nie jest w stanie wykorzystać tego potencjału politycznego do całkowitego zakończenia paktu z Magdalenki. Lata mijają, ludzie dorośleją, kamer na skrzyżowaniach przybywa, coraz więcej osób wyjeżdża na wyspy szczęśliwe, coraz więcej w skrzynkach pocztowych wezwań do zapłaty, pomieszanych z reklamami szybkich pożyczek, a bunt w imię prawdy i wolności drepcze po Marszałkowskiej tam i z powrotem. Nikogo nie przeraża bezkarność policji, opieszałość urzędów, zakłamanie mediów. Teoretyczne państwo bardzo praktycznie pozbawiło tubylców woli do życia bez pejcza nad sobą. Wystarczy jedynie, że władza może pokazać światu, jak to mimo awantur i demolki daje niezadowolonym prawo do wyrażania poglądów i wygrażania kułakiem.

I zdaje się, że to wystarczy liderom, bo aby rządzić to trzeba mieć plan. Plan jest, co prawda prosty, lecz wymaga specjalistów do jego urzeczywistnienia. Póki co, raz do roku ulica jednoczy naród, choć i ta jedność bywa wystawiana na karkołomna próbę. Nie wiem ile jest w tym mądrości, a ile przypadku, że tegoroczny Marsz Niepodległości wyprowadzono cało z centrum miasta na prawą stronę Wisły. Chyba tylko cudownej opiece bożej można zawdzięczać, iż Most Poniatowskiego sforsowano bez strat własnych. Kto wpadł na taki pomysł i przyklepał tę trasę, to nie wiem. Ale jak za rok Marsz pójdzie jakimś tunelem, to chyba spełnią się wreszcie słowa, iż krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Bo władza nie odpuści i zrobi wszystko, by media pokazując Marsz Niepodległości mówiły tylko o awanturach, dając za przykład godnych obchodów tzw. marsz prezydencki, gdzie podług rozkazów i poleceń służbowych panuje ład i porządek stada lizusów.

Czasami wydaje się, że narodowcy żyją w równoległej rzeczywistości. Świat codzienności i świat marzeń. Dwa nurty życia, nie do pogodzenia często. Radykalny bunt młodych opiewany w latach trzydziestych ubiegłego wieku przez Bolesława Piaseckiego nie jest w stanie przekroczyć bezpiecznej granicy teraźniejszości. O wiele korzystniej dla liderów jest marzyć i ogłaszać. Co ciekawe, organizatorzy Marszu Niepodległości umiejętnie panują nad stutysięcznym tłumem, natomiast Rada Decyzyjna Ruchu Narodowego nie jest w stanie sprostać prostym wymogom politycznym, aby RN stał się jednolitą, czystą polityczną korporacją zdolną do objęcia władzy. Bez polskich elit i polskiej klasy średniej próżno liczyć na Polskę „od morza do morza”, a nagłaśnianie różnych inicjatyw paramilitarnych może się odbić czkawką. Jeśli coś ma być skuteczne, to musi być niejawne. To stara zasada. Tymczasem żydowski portal społecznościowy aż trzeszczy od zdjęć i newsów dotyczących szkoleń różnych straży, gwardii czy sekcji. Młodzież podparta patriotyzmem pręży się w sieci, a komentarze i lajki dają obraz tego zjawiska, które ktoś tam gdzieś trafnie odczytuje. Po co infiltrować środowisko, skoro ono samo zamieszcza raporty ze szkoleń? Nic dziwnego, że SMN jest w równym stopniu rozpracowana co Armia Krajowa siedemdziesiąt lat temu przez Spilkera z KdS Warschau. Taka armia nawet nie jest w stanie obronić się przed zamaskowanymi troglodytami, którzy staranowali czoło Marszu.

Nie wykluczam jednak faktu, ze kondycja naszych dzielnych formacji się poprawi. Może zaczną ćwiczyć wyłapywanie prowokatorów i demaskowanie ich anonimowości? Może zamiast kupować piwo Ciechan, trzeba zebrać kasę i dać w łapę jakiemuś sfrustrowanemu policjantowi, który nauczyłby kogo trzeba co i jak, a przy okazji chlapnie coś o instrukcjach operacyjnych dotyczących „prawicowych ekstremistów”? Tłumaczenie przy tym, iż ze względu na represyjne kontrole na drogach, część Straży Marszu nie dojechała, kompromituje tę formację. Co to za służba, która nie mobilizuje się co najmniej dzień wcześniej? Przybywają z innej planety i nie wiedzą, że aparat bezpieki działa na rogatkach wielu miast w tym dniu? Postawienie na czole Marszu dziewczyn z banerem to pomysł dobry. Pod warunkiem, że mają obstawę, która potrafi działać prewencyjnie. Jak było- wiemy. Co prawda, w necie pokazały się obrazki jak prowokator zaliczył glebę, ale niewielki to powód do radości, zwłaszcza, iż mógł się bezpiecznie ewakuować, nadal zachowując anonimowość.

Cóż, taka impreza ma swoje pozytywne i negatywne strony. Cywilizacja białego człowieka może być dumna z przebudzenia narodowego i Warszawa staje się centrum odrodzenia tożsamości polskiej jak i europejskiej. Problem pozostaje, co robić w pozostałe dni?

Z wyrażanych publicznie haseł niewiele zostaje w codziennym życiu. Są tacy, którzy chcą rozmontować ten układ i tacy, dla których ten układ będzie sposobem na przetrwanie, byleby tylko udało się im zapukać we właściwe drzwi. Okazuje się, że nie bardzo jak jest pogodzić te dwie frakcje, więc kwestia Jutra, które ma należeć do nas wciąż jest problematyczna. Była afera taśmowa. Sporo ludzi wyszło na ulice i równie szybko protest się skończył co zaczął. Wiadomo wakacje. Teraz mamy nowy cyrk z wyborami. Sprostytuowana III Rzeczpospolita, nadal udowadnia, że obywatelki i obywatele to zwykła trzoda, więc szykują się nowe protesty. Niewątpliwie wybuchną. Ale tuż za pasem mamy Mikołajki, Gwiazdkę, Wigilię i Sylwestra. Więc znowu nici z obalania władzy. Tak to już jest wszystko zaplanowane, aby gniew ludu słuszny był pod kontrolą.

Tymczasem Marsz Niepodległości 2014 doszedł pod stadion. Tam rozgrywały się sceny jak z lat osiemdziesiątych. Aż trudno uwierzyć, że po 1989 policja więcej razy strzelała do ludzi na legalnych zgromadzeniach, niż za komuny podczas „nielegalnych zbiegowisk”. Można? Można! I komu to przeszkadza?

Zanim opadnie całkiem entuzjazm i niepodległość stanie się mitycznym wspomnieniem niczym Atlantyda, naprawdę można wiele zmienić. Tylko nie w takim tempie i nie takimi metodami. To moje zdanie postronnego obserwatora, który nie ma na co dzien dostępu do ludzi z wszelakich fundacji, stowarzyszeń, z parlamentów rodzimych i zagranicznych. Jeśli droga po władzę ma wyglądać jak sukcesy wyborcze Ruchu Narodowego, to tak za kilkadziesiąt lat, jak Rada Decyzyjna osiągnie wiek emerytalny, dostąpi ona zaszczytu zasiadania w ławach poselskich. Bo jeśli emerytur ma nie być, to chociaż te diety ktoś zawsze wypłaci. Nie wszyscy utoną, nie każdy machnie ręką.

Jednak jest prostsza metoda na walkę z tym syfem. Bez względu jakie są wyniki wyborów, czy prognozy statystyczne. Nie ma to znaczenia. Najprostszą rzeczą, którą chyba każdy dorosły obywatel może zrobić, to przestać utrzymywać to państwo. Niech je trafi nagły szlag! Przestać płacić na ZUS, na podatki, na abonament. Jeśli to zrobią jednostki- zginą, jeżeli zaś wszyscy- to III RP padnie na czerwoną mordę szybciej, niż nam się wydaje. To takie proste- wymaga jedynie zdecydowanej i konsekwentnej jedności. Czytaliście Herberta ze zrozumieniem: „to wcale nie wymagało wielkiego charakteru”?. Zero kasy dla ciemiężców. Żadnych spłat. Żadnych zobowiązań i fikcyjnych długów. Pamiętajmy, że biurokratów jest mniej niż pokrzywdzonych obywateli. Tutaj nie może być kompromisu ani ugody. Nazwą nas przestępcami? No i co z tego? A czy bohater prezydentów- Wałęsy i Kaczyńskiego- Józef Piłsudski nie rabował, nie kradł i nie napadał? A dzisiaj proszę- pomników ma jedynie mniej w Polsce niż Jan Paweł II. Nie ma czym się przejmować. Sprawiedliwość jest zawsze ważniejsza od prawa. Przecież i tak każdy sektor publiczny, zarządzający naszą przestrzenią obywatelską nie jest polski. Dla nas to żadna strata jak padnie, jak i żaden zysk jak zarabia. Ziemia i nieruchomości zostają, a to że osoby uprawiające pasożytnictwo czmychną jest niemal pewne. Na to nas stać, możemy to zrobić od razu. Co na to Ruch Narodowy?

Najlepszy stosunek władzy do obywateli określa przedmiot współczesny- symbol tego systemu. Urna wyborcza w jednym z lokali. Opieczętowany kubeł na śmieci, przykryty flagą narodową. To wyraża wszystko, co ma miejsce tutaj od 1945 roku. Tak władza liczy się z naszym zdaniem. Tak traktuje symbole, którymi jakże często macha nam przed oczami. Kochamy symbole, a ten jest najbardziej wymowny i jednoznaczny. Nie bulwersuje zbytnio, skoro nikomu nie przeszkadzało wrzucanie tam kart wyborczych. Z Polakami można naprawdę wszystko. A reakcja czynna i manifestacja jedności jest tylko 11 Listopada. W dodatku reakcja ta nie powoduje u okupantów strachu, tylko wywołuje ironiczny uśmiech. Oni wiedzą, ze nazajutrz wszystko wróci do normy. Polacy jak dobrzy niewolnicy będą żyć na krechę u lichwiarzy, ciesząc się z promocji piwa w marketach.

Dobrze, ze mamy takich przyjaciół jak Węgrzy. Szkoda, ze za nas nie chcą obalić systemu nad Wisłą. Byłoby idealnie. Jednak i wojownicza narracja się zmienia. Radykalizm narodowców odchodzi gdzieś bokiem. Trzeba z czegoś żyć, to zrozumiałe. Prościej wybierać korzystne oferty, niż budować cokolwiek od podstaw. Opanowaliśmy sztukę gimnastyki w wyciąganiu rąk po wszelakie dotacje, dopłaty i dofinansowania. W tym jesteśmy aktywni do perfekcji. Jeżeli więc siła polityczna, która powstała pięć lat temu na warszawskich ulicach da się wywieść w pole, to znowu wieki całe przyjdzie czekać. Dziwne, że tego akurat z historii uczyć się nie chcemy.

Kościół, szkoła, strzelnica, mennica, kamienica, ulica – taka kolejność jest właściwym sposobem na przetrwanie i na odrodzenie elit. Nie można pominąć niczego, bo inaczej satrapy z okrągłego stołu nie dadzą nam spokoju. My także możemy realizować polskie programy, w przeciwieństwie do ich europejskich. Zamiast tracić czas na użeranie się w mediach na ustawkach ze zboczeńcami, lepiej zacząć budować własne media. Jeszcze trochę czasu minie, zanim dojdziemy do projektu- Śmierć Wrogom Ojczyzny. Nie od razu Kraków zbudowano.

Nie mają znaczenia wyniki wyborów, ani towarzyszące im przekręty. Wszystkie siły, które toczą walkę podpartą demokracją, wywodzą się z tajnego układu. Gdyby wybory mogłyby cokolwiek zmieniać wbrew woli władzy, to by ich nie było. Jesteśmy przeżarci demokratyzmem, a o to im przecież chodzi. Co z tego, że lider RN ma rację w debacie, jak w praktyce nie jest w stanie tego dowieść? Co z tego, że wiemy jak jest źle, kiedy obojętnością skazujemy ludzi odważnych na bezdomną śmierć w samotności. Tematy niebezpieczne? A może niewygodne?

Armia patriotów przeszła pod stadion narodowy. Ponieważ nie żyjemy w normalnym kraju, skutki 11 Listopada powinny mobilizować Polaków do konkretnych działań. Na razie winni prześladowań patriotów podczas Marszu- obecnego i poprzednich- są wciąż bezkarni. Niewątpliwie zyskał na tym Artur Zawisza, bowiem do roli celebryty (fotka na tle rac) i ofiary (słitfocia z siniakiem po kuli) doszła rola konferansjera- wodzireja, co samo pospólstwo widziało, jak gładko zrękowiny zapowiedział był i koncelebrował przy amoku zgromadzonych.

Jakiejkolwiek mowy o obaleniu republiki okrągłego stołu nie było.

Jarl Widar

  1. kominiarz
    | ID: c7d13837 | #1

    Zgadza się…. No a co na to Max Kolonko? Nie sugerować się opisem ( o tym w drugiej części wiadomości)
    https://www.youtube.com/watch?v=9v00dFYt_fI

  2. | ID: e544c4d0 | #2
  3. Wszyscy wygrali wybory
    | ID: 1f70a2fb | #3

    bardzo ciekawy artykuł pozdrawiam

Komentarze są zamknięte