Dnia 11 listopada 2014 roku uczestniczyłem po raz trzeci w Marszu Niepodległości organizowanym w stolicy. Tym razem manifestacja odbywała się pod hasłem „Armia Patriotów”. Plan obchodów uroczystości obejmował przemarsz z Placu Defilad przez Most Józefa Poniatowskiego na błonia Stadionu Narodowego.
Do centrum Warszawy udało mi się dojechać bez przeszkód. W okolicy Placu Defilad było już zgromadzonych tysiące ludzi. Patrioci z całej Polski dotarli do stolicy, aby 11 listopada świętować odzyskanie niepodległości. Podobnie jak w poprzednich latach, na Marsz przybyli również kibice różnych drużyn z całego kraju. Do wybuchających, co jakiś czas petard szybko się przyzwyczaiłem, a odpalone race moim zdaniem wniosły do Marszu świetny klimat. Uczestnicy Marszu Niepodległości przywieźli ze sobą setki banerów, transparentów i flag. Oprócz oficjalnego sztandaru biało-czerwonego, można było dostrzec między innymi flagi ze znakiem Falangi, Szczerbcem czy też orłem piastowskim. Popularne były również biało–czerwone opaski na ramieniu. Co ciekawe, nosili je nawet niektórzy funkcjonariusze policji wmieszani w tłum. Duże wrażenie robiły ogromne biało-czerwone flagi bez masztów, niesione wspólnie przez dziesiątki osób. Jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji spotkałem Bastiego i Ptaka – twórców patriotycznego rapu, którzy również przyjechali do stolicy na Marsz. Podczas manifestacji można było usłyszeć niektóre ich utwory. Około godziny 15-stej skierowałem swoje kroki pod scenę, gdzie miały zostać wygłoszone pierwsze wystąpienia.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie obecność wśród zaproszonych gości Zbigniewa Stonogi, który przemawiał ze sceny do zebranych. Od jakiegoś czasu śledzę działalność tego pana i muszę stwierdzić, że jego współpraca ze środowiskami patriotycznymi może być bardzo korzystna dla naszego kraju. Również goście z zagranicy uświetnili swoją obecnością nasze święto narodowe. Podobały mi się przemowy delegatów Młodzieży Nordyckiej oraz francuskiego Frontu Narodowego. Wyrazili oni poparcie dla działań polskich patriotów i zapowiadali wspólną walkę o przyszłość Europy. Warto wspomnieć o tym, że najliczniej z gości zagranicznych na Marsz Niepodległości przybyli nasi przyjaciele z Węgier. Po zakończeniu tej części obchodów 11 listopada zebrani spokojnie rozpoczęli pochód w kierunku Stadionu Narodowego.
Początkowo panował duży ścisk, jednak po kilku minutach zrobiło się więcej przestrzeni i można było swobodnie maszerować. Przyjechałem do Warszawy sam, więc przyłączyłem się do osób niosących baner tygodnika „Polska Niepodległa”. Miałem dzięki temu szansę porozmawiać na ciekawe tematy i powymieniać spostrzeżenia na temat Marszu Niepodległości. Wśród tłumu zauważyłem Jana Pospieszalskiego, któremu nie omieszkałem przy okazji wspomnieć, że jest jednym z moich ulubionych publicystów. Później na Moście Józefa Poniatowskiego wypatrzyłem idącego parę metrów ode mnie znanego na polskiej scenie hiphopowej rapera o pseudonimie Tau. Nasunął mi się pewien wniosek: Marsz Nieodległości to przedsięwzięcie, w którym duch patriotyczny łączy ludzi z bardzo różnych środowisk.
Niestety mijały mnie kolejne karetki pogotowia, jadące do osób poszkodowanych w wyniku chuligańskiej awantury, wszczętej przez osoby, które przybyły na Marsz Niepodległości w innym celu niż zdecydowana większość uczestników. Byłem mniej więcej w środku pochodu, więc nie widziałem, co dokładnie się działo na Rondzie Waszyngtona. Z nagrań, które obejrzałem w Internecie wynikało, że chuligani oraz prowokatorzy (np. uwieczniony na zdjęciach funkcjonariusz z szalikiem Pogoni Lwów), dążyli do rozkręcenia zadymy, co odbiło się na spokojnych uczestnikach demonstracji oraz na wolontariuszach ze Straży Marszu, którzy również zostali zaatakowani. Moim zdaniem, karygodne były działania policji polegające na łapaniu przypadkowych ludzi i zatrzymywaniu ich na Moście Poniatowskim (również uwiecznione na nagraniach). Przykładem może być zdezorientowany chłopak, idący spokojnie z dziewczyną, który został wyciągnięty z tłumu, przeszukany i zabrany do radiowozu, jak pospolity przestępca. Organizatorzy Marszu wyraźnie odcięli się od chuligańskich działań osób z zewnątrz oraz je napiętnowali. Chyba najbardziej jaskrawo wyraził się w tej sprawie nieco później Adam Małecki – kibic, a zarazem szef Straży Marszu Niepodległości.
Przez jakiś czas trzeba było czekać, aż policja wycofa się i umożliwi przejście na błonia Stadionu Narodowego, gdzie ustawiona była główna scena. Udało mi się w końcu tam przedostać, jednak już chwilę później widziałem, że za moimi plecami powstało spore zamieszanie. Ludzie byli stłoczeni na niewielkiej przestrzeni i nie wyglądało to dobrze. Przyglądałem się całej sytuacji z niepokojem. Kilka metrów za moimi plecami stał Wojciech Cejrowski, on również przyglądał się rozwojowi wydarzeń. Pomyślałem jednak, że nie ma, na co czekać i ruszyłem w kierunku sceny. Niestety, z powodu wcześniejszej policyjnej blokady, spóźniłem się na część przemówień. Na szczęście, dzięki fragmentom z relacji Telewizji Trwam, które zamieszczono w Internecie, mogłem nadrobić zaległości po powrocie do domu. Najbardziej trafiły do mnie słowa Grzegorza Brauna oraz Mariana Kowalskiego. Ten pierwszy, położył duży nacisk na aspekt religijny. Podkreślił więzy Kościoła z dziejami Polski i nawoływał do proszenia o wstawiennictwo polskich świętych. Natomiast Marian Kowalski jak zwykle mocno i celnie skrytykował obecną sytuację polityczną. Wyraźnie wskazał, że młodzi patrioci są Polsce potrzebni żywi i ich krew jest najcenniejsza, ponieważ ktoś musi odzyskać Polskę z rąk obecnego układu rządzącego. Ostatnim punktem programu zgromadzenia był koncert zespołu muzycznego Irydion, który dał niezły występ, pomimo kontuzji jednego z artystów.
Niestety nawet podczas przemówień po obu stronach sceny trwały utarczki z policją, która niepotrzebnie niepokoiła uczestników legalnego zgromadzenia. Użyto gazu pieprzowego, który dał się we znaki wielu przybyłym, a także osobom przemawiającym ze sceny. Z tego co widziałem w drodze na stację kolejową obok Stadionu, wśród chuliganów, którzy dążyli do konfrontacji z policją było bardzo dużo młodzieży. Myślę, że wielu z nich przyszło narozrabiać korzystając z nadarzającej się okazji. Moje przypuszczenia oparłem na widoku mijających mnie grup podekscytowanych małolatów, uciekających przed służbami porządkowymi. Niedługo po tym policja wkroczyła na parking autokarowy. Moim zdaniem podczas tej akcji funkcjonariusze popełnili liczne błędy i dopuścili się poważnych nadużyć. Mi udało się na szczęście spokojnie dotrzeć do domu.
Chciałbym podkreślić, że wbrew temu, co przekazują różne media na Marszu atmosfera była naprawdę świetna. Można było poczuć, że wszyscy tam są jedną, wielką, polską rodziną. Pomimo licznych różnic, wszystkich uczestników zjednoczyła idea miłości do naszej Ojczyzny. Na uwagę zasługuje fakt, że całe przedsięwzięcie jest coraz lepiej organizowane. Jednym z przykładów coraz lepszego przygotowania manifestacji jest sprawa udoskonalenia nagłośnienia, które w tym roku funkcjonowało bez zarzutu. Należy też zwrócić uwagę na spore poświęcenie członków Straży Marszu Niepodległości. Wykonali oni ogromną pracę w celu zapewnienia bezpieczeństwa zgromadzonym. Duża część z nich robiła to z narażeniem własnego zdrowia. Innym aspektem wskazującym na progres w kwestii sprawnego przebiegu uroczystości jest fakt, że nawet stołeczne władze nie miały szczególnych zastrzeżeń do organizatorów. Zaskoczył mnie również przekaz niektórych mediów gdzie wyraźnie oddzielono manifestację patriotyczną od wybryków chuligańskich. Myślę, że duży wpływ na to mieli inicjatorzy Marszu, którzy dobitnie skrytykowali prowokatorów i zadymiarzy.
Na koniec chciałbym zachęcić wszystkich do wzięcia udziału w Marszu Niepodległości w 2015 roku. Sam na pewno dołożę wszelkich starań, żeby za rok przyjechać do Warszawy świętować 11 listopada.
Czołem Wielkiej Polsce!
B.P.T
Działania milicji i innych służb przed Marszem Niepodległości, w dniu święta, a także po nim mają za zadanie zniechęcić Polaków do uczestnictwa w tym wspaniałym wydarzeniu organizowanym przez środowiska patriotyczne w Warszawie, dlatego w przyszłym roku musi być nas jeszcze więcej niż w tym, ja choćbym miał jechać na stopa albo na piechotę to znowu się wybieram!! :)
Zawsze i wszędzie policja Jeb…a będzie. Z tym patriotycznym hasłem,zawołaniem, z którym jak z pieśnią na ustach szli do walki jak kiedyś pod Kircholmem czy pod Monte Cassino, szli patrioci. Tylko bezczelna policja poustawiała im prowokacyjnie rowery czyli symbol pedałów, przystanek na lewobrzeżną Warszawę czyli symbol lewactwa oraz rozłożyła prowokacyjnie kamienie,które wolała aby je rzucić w policję. Świnie z tych kamieni.