Często słyszy się opinie, że nauka dotycząca człowieka, czyli wszelkie socjologie, psychologie i inne „logie” przejęte zostały przez lewactwo. Trudno się z tą druzgocącą opinią nie zgodzić. Najlepiej przemawiały by za nią fakty promowania takich kontrowersyjnych w debacie społecznej, a dla nas kompletnie nie do przyjęcia, tematów jak homoseksualizm, pedofilia czy gender. Nie da się nie zauważyć faktu, że są one przez kogoś usilnie promowane. Rozpowszechnianie się tych szkodliwych teorii na terenie naszego kraju wydaje się być pokłosiem kompletnego zarażenia zachodnioeuropejskiego społeczeństwa biernością wobec mniejszości, tego co łamie wielowiekowe kanony i niszczy ład społeczny. Piszę tutaj o zarazie, bo inaczej nie da się tego nazwać. I tak jak kilkaset lat temu na terytorium I Rzeczypospolitej docierały heretyckie ruchy niemieckich protestantów, a potem, niecałe sto lat temu, pierwsze broszury komunistyczne, tak dzisiaj dociera do nas kolejna zaraza – zaraza zdegenerowanego społeczeństwa. Dobrze wiemy, że to choroba, chociaż próbują nam wmówić co innego.
Mitem „amerykańskich naukowców”, którzy gotowi są zrobić każde badania, choćby najmniej moralne z punktu widzenia naszej cywilizacji, byle dostać za to sowite wynagrodzenie, rozprawiłem się już kilka tygodni temu na łamach „Niepodległej”. Dziś chciałbym się zająć kwestią trochę bardziej bolesną także z naszego punktu widzenia. A czemu bolesną ? O tym poniżej.
Są portale internetowe, książki i publikacje, gdzie znaleźć można psychologiczne badania torpedujące homoseksualizm i pedofilię. Owszem, nikt nie zaprzecza, że te zjawiska się nie pojawiają. Odbiegają one jednak od normy i są zaburzeniem. Osobiście przy rozmowie o zaburzeniach seksualnych nie kierowałbym się polityką Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która to promuje poglądy jakoby chorobą była także miłość, a na przykład pożądanie drugiego mężczyzny czy małego dziecka jest normalnym, zdrowym przejawem biologicznego zachowania. Trudno traktować te rewelacje inaczej jak skutek zwariowanego, nastawionego na przewrócenie społeczeństw do góry nogami świata. Jednocześnie jest to maszyna napędzająca, gdyż wielu chcących zaszkodzić zdrowym ludziom, kierować się będzie tekstami WHO jak prawdą objawioną.
Teoretycy promujący gender starają się ująć to w ładne słowa, ubrać w małe, kolorowe pudełeczko i podać je dalej. Niestety, podawane są one małym dzieciom, podatnym na wszelkiego rodzaju manipulacje. Według różnych teorii psychologicznych, rozwój dzieci trwa od narodzin aż do osiągnięcia dwudziestu kilku lat. Wejście w ten rozwój z butami i kazanie przebierać się małym chłopcom za dziewczynki i na odwrót, powoduje nieodwracalne zachowania w ich psychice. W momencie kiedy młody człowiek potrzebuje stabilizacji uczuciowej, kiedy dla jego zdrowego rozwoju potrzebna jest świadomość, że rodzice go kochają i akceptują, kiedy uczy się korzystać z nocnika zgodnie ze swoją płcią, ktoś każe mu przestać to robić. Ktoś burzy ten jego spokój rozwoju i przynosi sukienki oraz każe załatwiać swoje potrzeby na siedząco. Takie traumatyczne przeżycia, a o tym, że są one traumatyczne świadczą relacje rodziców opowiadających o zapłakanych dzieciach wracających z przedszkola, powodują spustoszenie w dopiero kształtującej się psychice.
Żeby była jasność – moim zdaniem badania dotyczące płci są potrzebne. Nie po to, by móc przebierać się w damskie ubrania czy promować homoseksualizm jako coś zdrowego, ale po to, żeby wiedzieć, jakie zdarzenia w dzieciństwie powodują w późniejszym czasie pociąg do osób tej samej płci czy małych dzieci. Homoseksualizm nie jest wrodzony, nabywa się go w okresie dorastania. Większa wiedza na ten temat pozwoliłaby nam trzymać rękę na pulsie i wiedzieć jakich elementów unikać a jakie promować. Niestety, gender nigdy nie szło w tym kierunku. Wręcz przeciwnie, jest ono skutkiem działań ruchów feministycznych pragnących zrównać mężczyzn i kobiety do tego samego poziomu zachowań.
Nie może być tak, że takie marginalne działania decydują o kierunku debaty w Polsce. Żeby to lepiej zobrazować, przytoczę przykład mniejszości słowackiej, liczącej około 0,01 %. Wyobraźmy sobie, że ta właśnie grupa zaczyna być u nas promowana, język słowacki zostaje wprowadzony do szkół, ba – staje się się językiem urzędowym w naszym kraju. Tak właśnie jest z gender. Dlatego też pisałem wcześniej, że jest to takie bolesne. Teoria nie mająca żadnych rzetelnych podstaw psychologicznych, kulturowych czy biologicznych staje się tak ważna dla wielu Polaków. Nie jest ważna dla przeciętnego Kowalskiego. Nikt go ideologią gender nie atakuje. Ten jednak Kowalski nie zdaje sobie sprawy, że w tym właśnie momencie, kiedy on w pracy opowiada kawały o murzynach i gejach, jego dziecko w przedszkolu przechodzi prawdziwą gehennę, mogącą mieć wpływ na jego całe życie.
Cała sytuacja jest bardzo groźna, dlatego trzeba ludzi wprost uświadamiać. Ci, z którymi walczymy, mają ogromną siłę. Nie da się tego nie zauważyć. Płacą za badania, puszczają w mediach piorącą mózgi papkę, wchodzą do przedszkoli.
Im bardziej oni jednak nacierają, tym bardziej my musimy być zwarci i zjednoczeni. Musimy robić swoje. O ile Polskość się jeszcze może obronić, poprzez inteligentną politykę wobec Unii Europejskiej, o tyle nawet zamknięcie granic nie zatrzyma zarazy pseudonaukowej gadki, tak jak nie udało się zatrzymać protestantyzmu czy komunizmu w wiekach wcześniejszych. Bo jest coś o wiele niebezpieczniejszego niż armia stojąca u granic kraju. A są to niebezpieczne idee przekraczające granice, kiedy nikt z nas nie zdaje sobie z tego sprawy.
W dobie globalizacji oni nie mają problemów, by nas atakować. My musimy jednak być na to przygotowani i podjąć walkę na tym polu, jakie nam przygotowano.
Pod Kłuszynem się udało. A teraz ?
Krzysztof Marcinkiewicz
Tekst ukazał się w „Polsce Niepodległej” do której kupowania serdecznie zapraszamy. Wspieraj niezależną prasę !
„Im bardziej oni jednak nacierają, tym bardziej my musimy być zwarci i zjednoczeni. Musimy robić swoje.”
Ciekawe słowa, ale jak sie one mają do pańskich czynów?
Polecam uwadze artykuł w GW
http://opole.gazeta.pl/opole/1,35086,15071011,Opolscy_narodowcy_wystapili_z_ONR___Zdrajcy_i_dezerterzy_.html
Napisany ( a właściwie wytworzony na czyjeś zlecenie) przez mało znaną ale ofiarną „dziennikarkę” z okolic michnikowskiej linii frontu, panią Żbikowską.
Tę samą, o której niedawno pan pisał:
Jak widać, informatorem „Gazety Wyborczej” może zostać właściwie każdy. Wystarczy znaleźć sensacyjne wydarzenie, wpisać w treść maila bzdury strasząc nazistami i spodziewać się efektu swojej pracy dzień później na internetowym portalu dziennika.”
http://ngopole.pl/2012/04/21/lokalna-gazeta-wyborcza-straszy-neofasztystami/#more-20927
Nie wstyd panom, kiedy czytacie urywki tego paszkwilu?
„W podpisanym m.in. przez Michała Sosnę, koordynatora Opolskiej Brygady, i jego zastępców z Kędzierzyna-Koźla oraz Brzegu liście otwartym czytamy, że ONR dawno już przestał być organizacją koleżeńską, a raczej obrał kurs na politykę, która niszczy podstawowe idee organizacji, czyli działalność wychowawczą. „Sytuacja, w której każdy każdemu patrzy na ręce, nikt nikomu nie ufa i nikt nie wie, co kto myśli, jest całkowicie niedopuszczalna” – zaznaczają.
Opolscy ONR-owcy zdecydowali się również odejść ze względu na klimat, jaki stworzył wokół siebie Ruch Narodowy.
I wobec tego, jak dalej czytamy w oświadczeniu opolskiej brygady ONR: „Nie widzimy swojej przyszłości w szeregach Obozu Narodowo-Radykalnego. Nie mamy zamiaru swoimi nazwiskami firmować wybryków, podwójnych gier oraz brudnej polityki. Organizacja nie spełnia również swojej funkcji ideowo-wychowawczej oraz nie prowadzi pracy u podstaw. W aktualnej formie ONR nigdy nie stworzy nowych kadr, nowej elity, które tak bardzo potrzebne są Polsce”.
Opolanie podkreślają jednak, że wystąpienie z ogólnopolskich szeregów ONR-u nie kończy ich działalności w regionie.
Ja czuję zażenowanie….
Może pan Sosna, nowy prezes ONRu, otwierając swoją działalność na opolszczyźnie przyłączy się do apelu, jaki dzisiaj wystosował ” partyzant wolnego słowa” pan Sakiewicz:
Ukraińcy protestujący we Lwowie przeciw rządowi oraz prezydentowi Janukowyczowi ogłosili bojkot rosyjskich banków.
Niezalezna.pl i „Gazeta Polska” zachęcają, by Polacy przyłączyli się do tej inicjatywy i bojkotowali rosyjskie produkty.
– Warto poprzeć tę inicjatywę w Polsce. W ramach solidarności z Ukraińcami zachęcam do bojkotowania rosyjskich produktów – mówi portalowi niezalezna.pl Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Czyli od dziś patryjoci pierwszego sortu zaprzestają
– żarcia ruskiego kawioru
– szpanowania po mieście w ruskich walonkach
– gotowania herbatki na ruskim gazie
Proszę się przyłączyć :))
Czy ten tytuł na pewno jest trafiony skoro pan autor zrobił krok wstecz oblewając pomyjami swoich dawnych „kamratów”?
Ajjjj….. no to się oberwało… Chyba słusznie.
I co się chłopaka czepiacie? Z wyborczą nie rozmawia (co widać po wykorzystaniu fragmentów oświadczenia), postanowił iść zgodnie z ideą, a nie patrotyzmem organizacyjnych.
Konkretna ideowa wypowiedź. Tak trzymać!