1. Przed kilkunastoma dniami głośna była sprawa kłopotów budżetowych Stanów Zjednoczonych ale została dosyć szybko przezwyciężona, teraz coraz głośniej o kłopotach z pokryciem wydatków w budżecie Unii Europejskiej w 2013 roku.
Problem brakujących w budżecie UE 11,2 mld euro do pokrycia wszystkich zobowiązań w 2013 roku, jest znany Komisji i Parlamentowi w zasadzie od początku tego roku budżetowego.
Rok 2013 jest ostatnim rokiem perspektywy finansowej na lata 2007-2013 i do tej pory w UE było tak ,że niepokryte zobowiązania z ostatniego roku każdego kolejnego wieloletniego budżetu, były finansowane z budżetu w roku następnym.
Teraz ponieważ negocjacje kolejnej unijnej perspektywy finansowej na lata 2014-2020 zakończyły się poważną redukcją tego budżetu, Parlament Europejski powiązał swoją zgodę na takie cięcia, koniecznością uregulowania w pełni wszystkich zobowiązań z poprzedniej perspektywy finansowej.
2. Przypomnijmy tylko, że 7-letni budżet UE na lata 2014-2020, był cięty i na te ciecia musiała się także złożyć Polska, tyle tylko, że cięcia dla 27 krajów wyniosły sumarycznie 87 mld euro, a nasz kraj złożył się na te oszczędności niebagatelną kwotą 14 mld euro czyli w ponad 16%.
To bardzo dużo kwotowo ale przede wszystkim procentowo i dopiero właśnie ta ostatnia informacja pokazuje jak byliśmy hojni dla innych. Otrzymaliśmy z budżetu UE trochę ponad 10% (101 mld euro z 960 mld euro) wszystkich środków, natomiast na oszczędności złożyliśmy w ponad 16%.
Trudno się więc dziwić, że skoro główni płatnicy netto do budżetu UE wycisnęli na Komisji Europejskiej i Parlamencie oszczędności w wysokości 87 mld euro w latach 2014-2020, to teraz ten ostatni żąda od nich dodatkowych wpłat do budżetu 2013 roku w kwocie 11,2 mld euro.
3. Na wiosnę 2013 roku wydawało się, że wszystko pójdzie gładko, jeszcze przed wakacjami kraje członkowskie UE, zgodziły się wpłacić do budżetu UE dodatkowo 7,3 mld euro, ale do tej pory najwięksi płatnicy netto z tego zobowiązania się nie wywiązali.
W poprzednim tygodniu ambasadorowie krajów członkowskich uzgodnili, że najpóźniej w listopadzie wpłacone zostanie do budżetu UE kolejna dodatkowa kwota 3,9 mld euro, ale Parlament zdaje się nie wierzyć tym deklaracjom i czeka z głosowaniem 7 letniego budżetu na lata 2014-2020 do ostatniej dekady listopada.
Teraz jeszcze okazało się, że wpływy z ceł ,które stanowią ponad 14% dochodów budżetu UE, będą niższe o około 20% i w związku z tym w budżecie UE na 2013 rok zabraknie kolejne 2,7 mld euro.
Sumarycznie więc w budżecie UE na 2013 rok zabraknie do pokrycia całości zobowiązań około 14 mld euro i mimo deklaracji krajów członkowskich w ostatnim kwartale roku budżetowego, trudno będzie aby w budżetach krajowych udało się bez kłopotów znaleźć środki na dodatkową wpłatę składki (także Polska będzie musiała wpłacić do budżetu UE dodatkowo około 1 mld zł).
4. W końcu roku budżetowego będziemy więc mieli swoiste przeciąganie liny pomiędzy Komisją Europejską i Parlamentem, którzy występują razem i Radą UE, która niekoniecznie chce się wywiązać ze wcześniejszych deklaracji.
Komisja Europejska naciska, bo w listopadzie zabraknie jej środków na bieżące płatności budżetowe, Parlament zwleka z zatwierdzeniem wieloletniego budżetu na lata 2014-2020, a kraje członkowskie zaglądają do swoich budżetów narodowych i zastanawiają się skąd zabrać środki, żeby zapłacić dodatkową składkę unijną.
Najprawdopodobniej to przeciąganie liny pomiędzy KE, Parlamentem i Radą będzie się musiało skończyć jakimś kompromisem przed 20 listopada, ponieważ jest to ostatni termin głosowania wieloletniego budżetu ale cały ten trwający blisko rok kontredans pokazuje dobitnie jak słabym organizacją jest Unia Europejska.
Zbigniew Kuźmiuk
poseł PiS
A od czego jest drukarnia?