14 września br. w Warszawie odbyła się wielka manifestacja związków zawodowych w obronie godnych warunków życia wszystkich Polaków. W manifestacji organizowanej przez trzy największe centrale związkowe: Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych udział wzięło ok. 200 tys. osób. Ten największy po 89′ roku antyrządowy protest Polaków odbywał się pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa”, a jego rozmiar odbił się echem również poza granicami naszego kraju. Media niemieckie, brytyjskie, czy amerykańskie donosiły o „masowych protestach w Polsce przeciwko rządowi”.
Jednak nas, mieszkańców kraju nad Wisłą i Odrą, skala tych protestów nie zaskakuje. Wręcz przeciwnie. Odczuwając na co dzień „na własnej skórze” skutki polityki rządzącej koalicji mamy świadomość, że dla naszego kraju jest to już ostatni dzwonek. Każdy kolejny rok kontynuowania dotychczasowej polityki będzie prowadził nas w przepaść, z której może już nie być powrotu.
To co jest najbardziej zatrważające, to zupełne lekceważenie przez rządzącą koalicję dramatycznej sytuacji ludzi młodych. Tych, którzy stanowią bezcenny kapitał narodowy. Usprawiedliwiając złamanie umowy społecznej w postaci podwyższenie wieku emerytalnego, rządzący straszą nas widmem upadku systemu emerytalnego. Dramatycznie wieszczą, że o ile dziś na jednego emeryta przypadają cztery osoby aktywne zawodowo, to już za 30 lat będą to zaledwie dwie osoby. Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat opóźni wypłatę świadczeń milionom Polaków. Jednak takie rozwiązanie w żaden sposób nie zapobiegnie katastrofie demograficznej. Według danych GUS w pierwszej połowie bieżącego roku urodziło się o 20 tys. mniej Polaków niż zmarło. Jeśli tendencja ta się utrzyma to pod koniec 2013 roku różnica może wynieść nawet 40 tys., Tak źle nie było od 1945 roku. Niestety przy takim trendzie podniesienie wieku emerytalnego niczego nie rozwiąże. Chyba, że rządzący wprowadzą nakaz pracy aż do śmierci.
Dane demograficzne odzwierciedlają dramatyczną sytuację młodych Polaków. To, że dzisiejsi dwudziesto- trzydziestolatkowie nie zakładają rodzin i nie mają dzieci jest skutkiem wyjątkowo trudnej sytuacji materialnej młodych ludzi. Z opublikowanych przez GUS danych o bezrobociu w Polsce na koniec II kwartału 2013 roku wynika, że najliczniejszą grupą osób pozostających bez pracy są ludzie młodzi, w wieku 24-34 lat – prawie 30%. Jeśli blisko 1/3 Polaków w okresie gdy zakłada się rodzinę nie ma pracy, nie możne dziwić ujemny przyrost naturalny.
Młodzi Polacy chcą mieć dzieci. Najlepiej pokazuje to fakt, że Polki w Wielkiej Brytanii rodzą dwoje, troje, a nierzadko czworo dzieci. Piękne, wielodzietne, polskie rodziny, tyle tylko, że na Wyspach, a nie nad Wisłą. Ile z tych rodzin wróci do kraju? Niestety, na dzień dzisiejszy trudno oczekiwać wielkiej fali powrotów z emigracji. W ten sposób straciliśmy całe pokolenia młodych, przedsiębiorczych Polaków, którzy nie będą pracować na rzecz rozwoju naszego kraju. Swoją młodość, witalność i kreatywność pozostawią na obczyźnie.
Niepokojąca jest sytuacja młodych ludzi, którzy bezpośrednio po zakończeniu nauki nie znaleźli zatrudnienia i pozostają bez pracy przez kolejne lata. W pierwszym roku jeszcze starają się aktywnie szukać zatrudnienia. Wysyłają cv, idą na staż z urzędu pracy, licząc że znajdą wymarzoną pracę w swoim zawodzie. Jednak, gdy to nie następuje, pojawia się apatia. Coraz rzadziej przeglądają oferty pracy, a dokumenty aplikacyjne wysyłają sporadycznie. Mieszkają z rodzicami pozostając na ich utrzymaniu, choć zbliżają się nieuchronnie do trzydziestki. Żyją jakby nadal byli w szkole. Od rodziców dostają wikt i opierunek, a czasem i kieszonkowe. Gdy taka sytuacja się przedłuża po prostu się z nią godzą. Górę bierze przyzwyczajenie i wygoda. Bez obowiązków codziennego rannego wstawania, chodzenia do pracy, bez odpowiedzialności związanej z samodzielnym życiem. W ten sposób młodzi ludzie, którzy mieli plany, ambicje, chcieli realizować wielkie projekty obniżają oczekiwania wobec życia i zaczyna im wystarczaj egzystencja na garnuszku rodziców. Z czasem zaczynają postrzegać swoją sytuację za naturalną. Skoro nie mają pracy to obowiązkiem rodziców jest dalsze ich utrzymywania. Pojawia się niebezpieczeństwo utraty pokolenia młodych Polaków, którzy na skutek kilkuletniego bezrobocia przyjęli wobec życia bierną postawę. Jaka ich czeka przyszłość? Czy nie potrafiąc utrzymać samych siebie, zdecydują się na założenie rodziny i posiadanie dzieci?
Brak perspektyw dla młodych ludzi nie jest zjawiskiem nowym. Od kilku lat media corocznie donoszą o kolejnej wielkiej fali emigracji zarobkowej. Choć przecież w 2007 roku, gdy Platforma przejęła władzę miały nastąpić masowe powroty na „zieloną wyspę”. Niestety stało się przeciwnie. Do wyjeżdżających początkowo z Polski głównie ludzi młodych, dołączyły osoby w średnim wieku. Przy stale rosnących kosztach życia, trudno się dziwić, że Polacy wybierają pracę na obczyźnie zamiast wegetacji w kraju. Niestety trudno oczekiwać w najbliższych latach powrotów z emigracji. Choć na pewno pozostaje tęsknota za ojczyzną to jednak względy ekonomiczne przeważają. W ten sposób Polska się wyludnia i zjawisko to nie pozostaje bez wpływu na naszą sytuację demograficzną. Wystarczy spojrzeć na nasze województwo, które jest najszybciej wyludniającym się regionem kraju. Najgorsza sytuacja jest w peryferyjnych gminach województwa. Niektóre z nich corocznie tracą kilkaset mieszkańców. Realne staje się widmo opustoszałych całych miejscowości.
W tym kontekście informacja o dramatycznie niskiej liczbie urodzeń, o 20 tys. niższej niż liczba zgonów w pierwszym półroczu 2013 roku nie powinna być zaskoczeniem. Raczej należałoby podziwiać tych wszystkich, którzy wbrew antyrodzinnym działaniom rządu decydują się zakładać rodzinę i mieć dzieci. Konieczne są natychmiastowe działania służące poprawie sytuacji młodych ludzi. Tym bardziej że szykuje się kolejna fala emigracji będąca efektem ponad 13% bezrobocia. Dziś nie możemy sobie pozwolić na utratę kolejnej generacji młodych Polaków. Dlatego potrzeba społecznej solidarności w walce o sytuację młodych Polaków, bo tylko oni mogą przywrócić równowagę demograficzna w naszym kraju. Manifestacja z 14 września br. odbyła się również w tej sprawie.
Artykuł ukazał się w październikowym wydaniu NGO
Autor: Karina Piechota
Dużą „zasługą” jest brak zainteresowania władz lokalnych ,sytuacją młodych. Stare urzędnicze miernoty,weszły w kontakt z bankami zachodnimi, pobierają kredyty wysoko oprocentowane,czym zasilaja obce firmy, a zadłużają gminy na całe lata.Młodzi Polacy nie mają szans z tą machiną leniwą A młodzi rodacy, chcą wrócić do Ojczyzny. Wykształceni,myślący nie mają wsparcia,Wysokie daniny dla państwa, a szczególnie ZUSu, /który buduje kolejne marmurowe domy,/ dla kogo ? pytam ,komu zostaną przekazane?. Młodzi , pracujący na wyspach ,w Szwecji, zarabiaja dobre pieniądze ale koszty wyjazdu z Polski do pracy, utrzymania, bardzo drogie mieszkania, odwiedziny do stesknionej rodziny to w sumie nieopłacalne gdyby w Polsce zarobił przeciętną stawkę opublikowaną ok.4000zł, Mamy jeszcze surowce naturalne i z nich powinniśmy fabryki uruchamiać.Budowe małego Fiata nakręci spirale kooperacji. Mamy konstruktorów,materiał budowlany dostępny.budowlańców z polotem.Czy nie mamy prawdziwych ,myślących mężczyzn?? ,którzy władze samorządowe zmuszą do roboty?? Tak,Zza biurek nie widać potrzeb społecznych.