Grajek z kasą fiskalną, opodatkowanie spółek komandytowych, podatek ekologiczny dla rowerzystów – to zapowiedzi, które rząd chce nam sprezentować. Do tego dochodzą mandaty wystawiane przez Urząd Skarbowy za każde najmniejsze wykroczenie. Sprawdzane są deklaracje podatkowe jeszcze z przed pięciu lat i urzędnicy wystawiają solidne mandaty z odsetkami. Wszystko, by załatać dziurę budżetową.- „Najlepiej wychodzą w naszym kraju, ci którzy np. wynajmują mieszkania na czarno. Ja dostałam 160 zł mandatu za złożenie deklaracji dwa miesiące po terminie” – przyznaje rozżalona czytelniczka, która zapłaciła fiskusowi mandat o wartości całorocznego podatku, Teraz zastanawia się, czy jest sens ujawniać najem przed opresyjnym Urzędem Skarbowym. Trzeba pamiętać, że Urząd może ukarać odsetkami również za nieterminowe wpłacanie ujawnionych kwot.
– „Jak nie włączymy zdrowego rozsądku, to możemy dojść do paradoksów” – mówi doradca podatkowy Andrzej Marczak w porannym programie TVN. – „To jest bardziej darowizna” – twierdzi odnosząc się do grajka, który z kasą fiskalną grał na dworcu.
Wszyscy zauważają, że na tych słabych i mało majętnych nasze państwo chce się dorobić. Ci, których stać na opłacenie doradcy podatkowego, śpią spokojnie. Oni mają czas wystąpić po interpretację podatkową, odwołać się jak trzeba, czy zasugerować zmianę Urzędu Skarbowego na bardziej przychylny. –„Dziś firmy to nawet boją się dostać wyróżnienie, czy laur „Przejrzysta firma, czy „Uczciwy pracodawca” – mówią dziennikarze gazet, którzy przyznają tytuły firmom. Przecież zaraz może znaleźć się niezapowiedziana kontrola skarbówki czy Państwowej Inspekcji Pracy. Po co im więcej problemów, dość mają swoich na co dzień, gdy np. muszą ograniczać koszty by utrzymać pracowników. Nie wszyscy widzą „zakończenie kryzysu” jak premier Donald Tusk, który obwieścił to narodowi w Krynicy na Forum Gospodarczym.
To, że wskaźniki PMI zaczęły się podnosić na świecie jeszcze nie ma wpływu bezpośredniego na przeciętnego Kowalskiego. To zresztą ciekawy wskaźnik, gdyż jest oceną, która zostaje wystawiona na podstawie przeszłych oraz bieżących zachowań kontrahenta. Jest nazywany wskaźnikiem moralności płatniczej, gdyż bierze pod uwagę wysokość zadłużenia oraz liczbę dni opóźnienia w spłacie należności. Wskaźnik osiągający wartość niższą niż 40 wskazuje na poważny kryzys. Wskaźnik PMI dla Polski w sierpniu 2013 roku wzrósł do 52,6 pkt. z 51,1 pkt. w lipcu – tak podał we wrześniu HSBC. To najwyższy poziom od 2 lat i na tym m.in. zbudowano sobie mit wyjścia z kryzysu. Przypomnę, że wskaźnik ten może dochodzić do 100 punktów. Sama strefa euro w podobnym okresie zanotowała w sierpniu 2013 roku 51,4 pkt. wobec 50,3 pkt. na koniec lipca 2013 roku, przy kryzysie euro w Grecji. Tak więc nie ma szału, poza jak zwykle „zieloną wyspą” dostrzeganą tylko przez rząd, który jest aktywnym pracodawcą. W tym walka Platformy Obywatelskiej z biurokracją w szóstym roku rządzenia jest imponująca.
– „Za rządów PO, a więc w latach 2008-2012 w administracji publicznej przybyło około 150 tysięcy zatrudnionych, a ustawa o 10% redukcji zatrudnienia w administracji rządowej uchwalona w 2010 roku, została skonstruowana tak, że zakwestionował ją Trybunał Konstytucyjny” – informuje poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk na łamach „Niezależnej Gazety Obywatelskiej”. Poseł dodaje jeszcze, że rządy PO słyną jednak nie tylko ze znacznego przyrostu zatrudnienia w administracji w ogóle, ale także gwałtownego wzrostu liczby zatrudnionych w tzw. R-ce.
Do tego jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w samorządach wojewódzkich od 2008 roku zwiększono zatrudnienie nawet o 60 proc. Urzędników przybyło też w urzędach marszałkowskich i powiatach. Urzędy Marszałkowskie są współrządzone przez PO, poza Podkarpaciem, w której PiS odzyskał niedawno zdolność koalicyjną, stąd wybory uzupełniające musiały się odbyć do Senatu RP, zresztą wygrane przez największą partię opozycyjną w Polsce.
17 września może być uznany jako symbol kompromitacji rządu na arenie światowej. Oto Steve Forbes twórca i redaktor naczelny, prezes wydawnictwa i były kandydat na prezydenta USA rozpoczyna od słów, że rządowy pomysł na emerytury godzien jest raczej Argentyny. Trik związany z umorzeniem obligacji posiadanych przez OFE jest, zdaniem autora, w sowieckim stylu.
– „Duchy Stalina i Lenina muszą się uśmiechać” – czytamy w felietonie zatytułowanym „Pazerni politycy z Polski – nie są sami”. Felietonem tym „Forbes” otwiera najnowsze wydanie amerykańskiej wersji swojego magazynu.
Zaproponowane przez rząd Donalda Tuska rozwiązania dotyczące Otwartych Funduszy Emerytalnych, na czele z przesunięciem części obligacyjnej z OFE do ZUS-u i wprowadzeniem dobrowolności uczestniczenia w drugim filarze, z zastrzeżeniem, że jest to „bilet w jedną stronę”, gdy wybierze się system państwowy, trudno nazwać inaczej.
To zamach na indywidualne konta emerytalne, czyli pieniądze które udało się oszczędzić, a które teraz większości Polakom mają zostać zabrane. Pazerność i pomysłowość tej władzy w łataniu dziury budżetowej nie zna granic!
Autor: Tomasz Kwiatek
Tekst ukazał się w „Gazecie Finansowej” 20 września 2013 r.
Treść dosadna.Prawdziwa.Rząd, mściwie nam panujący ,prawdy nie chce znać.Miłej niedzieli szanownemu Autorowi.
A przecież , to Wy chcecie igrzysk, wielkich meczów, olimpiad…a potem narzekacie,że to kosztuje. To Wy( Wy,my Polacy) chcecie posad dla siebie, potomstwa, a potem lamentujecie,że za dużo jest administracji. Ocieracie łzy, przytulacie do serc…płaczących, niepłacących podatki. Jak z Wami wytrzymać?