1. W ostatni czwartek na posiedzeniu sejmowej komisji finansów, byłem świadkiem arcyciekawego wydarzenia czyli poważnego sporu pomiędzy ważnymi politykami Platformy zasiadającymi w tej komisji, a członkami zarządu NBP.
Spór ten jest co najmniej zastanawiający, bo przecież zarząd NBP został ukształtowany wiosną 2010 roku na postawie strategicznego porozumienia Donalda Tuska z ówczesnym nieformalnym przywódcą szeroko rozumianej lewicy Aleksandrem Kwaśniewskim, a wcześniej do 9 osobowej Rady Polityki Pieniężnej Platforma, delegowała aż 5 członków wywodzących się z jej środowiska.
Na posiedzeniu komisji, omawiane były dwa ważne dokumenty przygotowane przez NBP: „Sprawozdanie z działalności NBP w 2012 roku”, oraz „Sprawozdanie z wykonania polityki pieniężnej na rok 2012”.
Zarząd NBP reprezentowali wiceprezes Piotr Wiesiołek i członek Andrzej Raczko (wiceminister i minister finansów w rządach Leszka Millera i Marka Belki), z RPP nie przybył nikt (zdaje się spodziewając się ataków posłów Platformy), a rząd reprezentował wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk.
2. Zaczęło się standardowo, obydwaj członkowie zarządu NBP, zaprezentowali w skrócie obydwa wyżej wymienione dokumenty, podkreślając bezprecedensową ich zdaniem politykę luzowania polityki pieniężnej w Polsce.
Dobitnym wyrazem tego luzowania było aż 5-krotne obniżanie stóp procentowych banku centralnego pomiędzy listopadem 2012 roku, a czerwcem 2013 roku aż o 200 punktów bazowych.
W ten sposób stopa referencyjna NBP, została obniżona do poziomu najniższego w historii i wynosi od czerwca tego 2,75%.
Obydwaj przedstawiciele zarządu NBP podkreślali, że bank centralny prowadzi konwencjonalną politykę pieniężną, która ich zdaniem polega na tym aby oddziałując na cenę i dostępność pieniądza zapewniać stabilność gospodarki.
Dla załagodzenia napiętej atmosfery jakby od niechcenia, wiceprezes Wiesiołek poinformował członków komisji, że zysk NBP za rok 2012 wyniósł około 5,5 mld zł i zgodnie z obowiązującą ustawą w najbliższym czasie bank odprowadzi do budżetu państwa 95% tej kwoty.
3. Mimo tej przecież bardzo korzystnej informacji dla rządzących (wpłata zysku NBP nie jest planowanym dochodem budżetowym, a więc minister Rostowski dostanie ekstra bardzo duże pieniądze), zasiadający w komisji członkowie Platformy przypuścili atak na zarząd NBP i Radę Polityki Pieniężnej.
Rozpoczął wiceprzewodniczący komisji finansów publicznych (do niedawna wieloletni wiceminister zdrowia w rządzie Donalda Tuska Jakub Szulc), podkreślając brak wsparcia ze strony banku centralnego dla wzrostu gospodarczego w Polsce.
W sposób szczególny zaatakowana została podwyżka stóp banku centralnego w maju 2012 o 25 punktów bazowych w wyniku, której stopa referencyjna NBP wyniosła 4,75%.
Zdaniem posła podwyżka stóp NBP w maju w sytuacji kiedy jasne już było po I kwartale 2012 roku, że polska gospodarka wyraźnie spowalnia, a inflacja już nie rośnie była poważnym błędem Rady, z którego ta powinna się przed Sejmem wytłumaczyć.
Ni mniej ni więcej tylko w ten sposób RPP, została obciążona odpowiedzialnością za spowolnienie gospodarcze, którego rezultatem jest wynoszący zaledwie 0,1% wzrost PKB w I kwartale 2013 roku w porównaniu do IV kwartału 2012 roku.
Podobne argumenty wobec NBP, podniósł także przewodniczący komisji finansów publicznych Dariusz Rosati, przy czym zrobił to w znacznie spokojniejszym tonie niż jego przedmówca.
W tej sytuacji niezwykle interesująco zapowiada się debata poświęcona tej problematyce na plenarnym posiedzeniu Sejmu w lipcu tego roku już z udziałem prezesa NBP Marka Belki.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS