Korporacja obuwnicza Deichmann prowadzi w Polsce agresywną kampanię reklamową. Czy naprawdę warto korzystać z oferty niemieckiego giganta?
Wszystko sprowadza się do realizacji przez tą firmę myśli Francis C. Roney, cyt. „Ludzie nie kupują już butów tylko po to, aby mieć sucho i ciepło w stopy. Kupują zaś to, co pozwala im czuć się męsko, kobieco, silnie, oryginalnie, młodo, czarująco. Kupowanie butów stało się emocjonalnym przeżyciem. Nasz biznes dzisiaj to sprzedawanie nie tyle samych butów, co emocji.”
Nasz redakcyjny kolega Paweł Czyż opisał w sierpniu 2012 r. swoje doświadczenia w zakresie reklamowania obuwia oferowanego przez sieć CCC. Ówczesna opinia przekazana przez pracownika Deichmann na temat sposobu obsługi klienta przez konkurenta była druzgocąca. Pech dla kolegi redaktora Pawła Czyża chciał, że uwierzył w jakość produktów oferowanych przez niemiecką korporację.
Zakupione przez niego obuwie wytrzymało 35 dni. Po tym okresie po prostu się rozkleiło. Taki okres użytkowania ma się nijak do gwarantowanych 2 lat … co wprost wynika z przepisów gwarancyjnych. Tym razem konsumentowi – dziennikarzowi nie przedstawiono wzorem sieci CCC uzasadnienia sprowadzającego się do uznania, że nie każde obuwie to but typu gumiak. Po prostu odmówiono mu wszystkiego i urwano kontakt.
Przesłałem mail do centrali w Essen – mówi Paweł Czyż. Uznałem, że skoro sieć Deichmann korzysta z kosztownych reklam z celebrytami, np. Halle Berry … to nie pozwoli sobie na praktyki stosowane w salonie firmowym w Bielsku – Białej. Otrzymałem informację od Urlicha Effinga z Deichmann SE, że niemiecka firma jest przekonana, że polscy koledzy poradzą sobie z prostą sprawą – dodaje.
Czternaście dni trwało zanim kierownik sklepu zaznaczając dwie rubryki w formularzu zgłoszenia uznał „niezgodność towaru z umową” ale i uznał, że „wymiana towaru jest niemożliwa”. Nie zaproponował też naprawy.
Sam pofatygowałem się do sklepu, bo nikt mnie nie zawiadomił mnie o decyzji Deichmanna w sprawie zgłoszenia dotyczącego obuwia – stwierdza Paweł Czyż. Trzeba było poczekać jeszcze jeden dzień i od razu przygotować wezwanie do realizacji zgłoszenia. Jednak tuż przede mną analogicznie nie uznano roszczenia innego klienta. Wygląda na to – mówi Paweł Czyż – że pozytywne podejście do klienta kończy się na zakupie towaru. W ten sposób można mieć 20 par bytów i wszystkie niezdatne do użytku. Chyba, że ktoś lubi mieć przemoczone nogi – kwituje.
Czy będzie reakcja Deichmann SE z Essen? Czy obuwniczy gigant zadba o obsługę posprzedażową i realizowanie polityki jakości w polskim oddziale? Tego dowiemy się niebawem. Nie potrzeba nawet prowokacji dziennikarskiej, żadnych ukrytych kamer – mówi redaktor Czyż. Wszystko dzieje się jawnie, z uśmiechem na twarzy. Wypada uzbroić się w cierpliwość i dochodzić swoich praw w sądach. Po to są – kwituje.
Liczymy na komentarze naszych Czytelników w sprawie.
Jan Topiela
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
To samo miałem w Humanicu. Już 2 czy 3 raz oddawałem buty do naprawy. A rzeczoznawca wmawia mi, że to uszkodzenia mechanicznie po czym proponuje darmową naprawdę. Z takimi sprawami to od razu do rzecznika praw konsumenta a jak ktoś wydał więcej to po prostu do adwokata i do sądu. Łatwo wygrać.
Szmaciarska sieć i tyle. Kupiłem buty w październiku 2012 pochodziłem w nich może troszkę ponad pół roku (w zimie nie chodziłem, wiadomo) – przetarła się podeszwa na pięcie (w obu butach równocześnie i w tym samym miejscu) i jak pada deszcz to to są mokre i nie da się w nich chodzić. Oddałem do reklamacji, czekałem 14 dni, reklamacja nie uznana! Uzasadnienie: „jest to skutek naturalnej eksploatacji obuwia”. LUDZIE idąc takim tokiem myślenia można każdą wadę pod to podciągnąć. Niech robią buty z papierową podeszwą i przy reklamacjach ich tok myślenia będzie wręcz idealny – naturalne zużycie. Pytam się po co jest ta dwuletnia gwarancja? Polskie państwo swoich obywateli ma w dupie i nas nie chroni. Kto ma czas i chęci chodzić po sądach z byle pierdołą! Tą sieć będę teraz zawsze i wszędzie oczerniał tak jak najbardziej mogę. Zwykłe nazistowskie gó..o!
Ja tez reklamowałam buty.Reklamacji nie uwzględniono,bo biegły sądowy ds,włókiennictwa !!! w humorystyczny sposób ja uzasadnił.Wyrazy,którymi sie posłużył, szukałam w słownikach,encyklopedii , i tak nie zrozumiałam dlaczego buty po 2 miesiącach używania po prostu się ” rozczłonkowały” na język,podeszwy,pięte itp „rewelacje”.