Rusza strategiczny etap projektu naukowo-badawczego IPN „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956”. Przewiduje przede wszystkim budowę bazy genetycznej ofiar terroru. Porozumienie zostanie zawarte jutro między Instytutem Pamięci Narodowej – Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu a Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie.
– Zaplanowano spotkanie, na którym obszernie omówiony zostanie projekt pod kątem historycznym i z zakresu medycyny sądowej. Będą tam przedstawione informacje, które mogą państwo usłyszeć po raz pierwszy. Przewidziany jest też czas na zadawanie pytań przez dziennikarzy – informuje Agnieszka Gorczyca, rzecznik prasowy szczecińskiego oddziału IPN.
Jak zaznacza w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, ze strony IPN akt porozumienia będzie podpisywał prezes IPN dr Łukasz Kamiński, zaś ze strony PUM – rektor prof. dr hab. n. med. Andrzej Ciechanowicz.
– Będą liczne wystąpienia. Wśród nich m.in. dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, oraz dr. n. med. Andrzeja Ossowskiego. Spodziewamy się też jakiegoś odzewu z Kancelarii Prezydenta RP – wzmiankuje Gorczyca.
Celem projektu IPN jest poszukiwanie miejsc pochówku ofiar zbrodni systemów totalitarnych. To właśnie m.in. w jego ramach dr hab. Krzysztof Szwagrzyk podjął działania ekshumacyjne na Łączce, na terenie cmentarza Powązkowskiego w Warszawie.
– Powstanie bazy genetycznej stanowi wydarzenie o wyjątkowym charakterze. Dzięki niej narodzi się możliwość zgromadzenia w jednym miejscu danych genetycznych tysięcy bliskich ofiar komunizmu, pozwalających na identyfikację ofiar zarówno w chwili obecnej, jak i za kilkadziesiąt lat – zaznacza Szwagrzyk.
Czas nagli
Bank próbek będzie znajdował się na terenie Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
– Będziemy zbierać materiał porównawczy od rodzin osób zaginionych i zamordowanych. Ten materiał będzie bazowany, czyli przechowywany do czasu, kiedy zostanie znaleziona osoba, która będzie typowana jako konkretna osoba do identyfikacji. Baza będzie także zbierać materiał, który będzie pobierany podczas prac ekshumacyjnych, tak jak odbywało się to w tej chwili na Powązkach – mówi dr n. med. Andrzej Ossowski, pracownik Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w tym mieście.
Jak mówi, bank, w którym znajdować się będą próbki DNA, jest „gigantyczny”, unikatowy w skali światowej. Trudno byłoby nawet stwierdzić, ile próbek mogłoby się w nim zmieścić. Sam projekt zakłada, że jego działanie będzie długofalowe.
– Takich banków jak nasz nie ma w ogóle. Jeżeli chodzi o ofiary totalitaryzmów, to są tworzone projekty do konkretnego zdarzenia. My jesteśmy w innej sytuacji, bo u nas tych zdarzeń było wiele. Z reguły jest tak, że te ofiary są identyfikowane kilka, kilkanaście lat po tych zdarzeniach. U nas nie mogły być identyfikowane, a dodatkowo było to utrudnione przez dłuższy okres – stwierdza Ossowski.
Jak dodaje, obecnie chodzi przede wszystkim o to, żeby zabezpieczyć materiał od rodzin osób zamordowanych i ich rodzeństwa, gdyż czas upływa nieubłaganie i za kilkanaście lat osób blisko spokrewnionych z nimi może być już bardzo mało. – Właściwie jest to ostatni dzwonek, żeby zabezpieczyć materiał pobrany od nich – puentuje Ossowski.
Proste pobranie
Prace badawcze będą prowadzone z wykorzystaniem najnowocześniejszych metod identyfikacji stosowanych w laboratoriach sądowych na świecie. Najbliżsi członkowie osoby zmarłej czy zaginionej będą mogli pobrać materiał DNA samodzielnie. Chodzi o wymaz z jamy ustnej, a więc pobranie próbki w sposób bezbolesny i nieinwazyjny. Materiał ten w odpowiednich warunkach laboratoryjnych będzie mógł być przechowywany latami.
– W przypadku odnalezienia szczątków osoby wytypowanej będą wykonywane badania genetyczne z materiału dowodowego pobranego podczas ekshumacji w postaci kości oraz z materiału porównawczego od typowanych członków rodziny. Same badania genetyczne będą wykonywane dopiero po odnalezieniu osoby poszukiwanej. To tryb, który pozwoli na szybkie zgromadzenie materiału porównawczego i zabezpieczenie go, a jednocześnie nie wygeneruje dużych kosztów badań DNA – podkreśla Agnieszka Gorczyca.
Baza będzie obsługiwana przez ekspertów z Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, który ma największe doświadczenie w identyfikacji ofiar zbrodni systemów totalitarnych i wojen w Polsce. Badacze wykonali do tej pory około sześciu tysięcy procesów poszukiwawczo-identyfikacyjnych ofiar II wojny światowej. Identyfikowali m.in. ofiary katastrofy morskiej promu „Heweliusz”, katastrofy lotniczej samolotu CASA czy pożaru budynku socjalnego w Kamieniu Pomorskim. Badają też szczątki z powązkowskiej Łączki.
Uczeni mają nadzieję, że baza umożliwi pełne i ostateczne wyjaśnienie losów wielu ofiar totalitaryzmów, gdyż dotychczasowe badania w wielu przypadkach nie pozwalały na pewną identyfikację.
– To właściwie jedyna szansa na skuteczne poszukiwanie szczątków ofiar pomordowanych bohaterów, m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, ppłk. Łukasza Cieplińskiego i tysięcy innych ofiar. Dlatego kierujemy apel do rodzin pomordowanych i zaginionych w latach 1944-1956 o zaangażowanie w projekt i zgłaszanie się na nieodpłatne badania – namawia dr Marcin Stefaniak, dyrektor szczecińskiego oddziału IPN.
Informacje o samym projekcie oraz numery telefonów do osób, do których trzeba będzie się zgłaszać w celu badań (m.in. dr. Andrzeja Ossowskiego), umieszczone zostaną na specjalnej stronie internetowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. – Informacje o projekcie znajdą się w internecie po 28 września.
Osobom, które się do nas zgłoszą, będziemy wysyłać zestaw do pobrania materiału genetycznego, tj. wymazówki z wewnętrznej strony policzka, który następnie trzeba będzie nam odesłać. To pierwsza baza tego typu w Europie. Rosjanie i Niemcy planują zrobienie podobnych, będą się wzorować na nas. Do tej pory nikt czegoś takiego nie stworzył – zaznacza dr Stefaniak. Projekt wspierały rodziny ofiar reżimów totalitarnych, m.in. rodzina rotmistrza Witolda Pileckiego.
No, nie mam pewności, czy to dobry pomysł. Działa w obydwie strony. W dzisiejszym państwie nie możemy być niczego pewni.