„Wspaniałe” towarzystwo najbliższych współpracowników dobrał sobie Pan Jezus w czasie swojego ziemskiego życia… Zdrajca Judasz, mocny w gębie Piotr, który gdy przyszło co do czego wyparł się Mistrza, pozostali nie lepsi – poza najmłodszym Janem żaden nie zebrał w sobie odwagi na tyle, żeby pójść na Golgotę. A wcześniej tak dobrze im się dyskutowało, kto będzie najważniejszy w Królestwie Niebieskim, pewnie też nie raz zastanawiali się, jakie funkcje dostaną, gdy Chrystus odnowi ziemskie państwo Izrael. Późniejszym życiem udowodnili jednak, że wielkość człowieka mierzy się także tym, jak potrafi przyznać się do upadku, poprosić Boga o przebaczenie i z Jego pomocą powstać. Tchórze z Getsemani i Golgoty stali się w komplecie męczennikami za wiarę, zostali zamordowani nieraz w szalenie okrutny sposób.
Pamiętajmy o tym, gdy przychodzi nam oceniać współczesny episkopat. Biskupi są odbiciem tego, jacy są kapłani, a kapłani tego, w jakiej kondycji są rodziny i społeczeństwie. Żyjemy w czasach powszechnego marazmu i zniechęcenia, brakuje charyzmatycznych przywódców tak świeckich, jaki i duchownych. Każdemu, kto posiada pełnię kapłaństwa, należy się szacunek. Nawet najsłabszy biskup ma w sobie przetrwalnik Kościoła – może sprawować wszystkie sakramenty, ustanawiać nowych diakonów i prezbiterów oraz konsekrować świątynie. Przez nieprzerwany łańcuch wkładania rąk jego władza pasterska wywodzi się od apostołów, czyli od samego Chrystusa.
To, że Kościół żyje już dwa tysiące lat, pomimo grzeszności jego członków, jest najlepszym dowodem jego świętości, czyli Boskiego pochodzenia. Przetrwał krwawe prześladowania czasów imperium rzymskiego, przeszedł przez burzliwy czas schizm i herezji w średniowieczu, renesansową ohydę symonii i pornokracji, bezbożne oświecenie i mroczne lata XX-wiecznych totalitaryzmów. Na tysiącach ołtarzy codziennie na słowo kapłana przychodzi Pan Jezus w Swoim najprawdziwszym Ciele i Krwi, w setkach tabernakulów na całym świece czeka na każdego, kto tylko zechce do Niego przyjść.
Czeka i cierpi, gdy jego Ciału Mistycznemu zadawane są rany, zwłaszcza wtedy, gdy raniącymi go są pasterze. Każda niegodnie sprawowana Msza święta, brewiarz odmówiony w pośpiechu, jakiekolwiek zaniedbanie w służbie Bożej albo niewierność powołaniu czy ślubom jest jakby nowym cierniem raniącym Głowę Kościoła – Chrystusa. Wielu mistyków pisało o tym, że grzechy duchowieństwa szczególnie mocno bolą Boskie Serce. Od tych, którzy wiele otrzymali, a sakra kapłańska czy biskupia to wielki dar, więcej się wymaga.
Niekiedy gdy widzimy, że racja jest po naszej stronie, a napotykamy na opór kręgów decyzyjnych, mamy ochotę zrobić radykalny krok. Pamiętajmy jednak, że rewolucja nigdy nie była i nie będzie drogą Kościoła Katolickiego. Najlepiej widać jej opłakane skutki obserwując, co stało się z liturgią. Przez setki lat od czasów apostolskich do lat 60. XX wieku rozwijała się powoli i ewolucyjnie, oczyszczając z faktycznie zbędnych naleciałości
i wzbogacając o powstające przez pokolenia nowe formy i wyrazy pobożności. Nagle postanowiono dokonać radykalnej zmiany, gwałtownie dopasować katolickie lex orandi do tzw. ducha czasów i… wyszło jak wyszło.
Kościół jest święty, bo jest w nim obecne stale źródło świętości – sam Bóg. Żaden człowiek nie jest w stanie dorównać Jego doskonałości, ale jesteśmy zobowiązani do dążenie do osiągnięcia jej w takim stopniu, do jakiego jesteśmy zdolni to zrobić. Mamy wspaniałe przykłady – najdoskonalszą z ludzi Niepokalaną Dziewicę Maryję i rzesze świętych i błogosławionych, z których każdy w sposób maksymalny dla siebie zbliżył się do Tego, na którego obraz i podobieństwo został stworzony. Obyśmy kiedyś byli zaliczeni w ich świetlisty poczet i mogli się cieszyć oglądaniem Boga twarzą w twarz.
Autor: Jacek Sitarczuk
PS: Zapraszamy w każdą niedzielę na Mszę św. w rycie trydenckim o godz. 18.30 w kościele św. Sebastiana w Opolu.
Czy poza sprawą liturgii niczego na SW II nie „poprawiano”?
Czy nie przeszkadza Panu na przykład krzesło biskupa utrudniające dostęp do tabernaculum w katedrze?
Czy w takiej kwestii powinniśmy byś wierni kościołowi? Czy może jednak protestować?