Przeczytałem dzisiaj bardzo krótki komentarz Piotra Zapotocznego pt. „ Polityka prorodzinna, czyli modny zwrot”, który jest zamieszczony na internetowej stronie GW. Od chwili przeczytania, do teraz zastanawiam się dlaczego autor wystawił na widok publiczny coś takiego…
Poniżej w całości prezentuję ten tekst. Proszę najpierw uważnie przeczytać, otrzeć oczy po zdziwieniu, a dopiero później polecam lekturę mojego komentarza.
Komentarz: Polityka prorodzinna, czyli modny zwrot.
Bardzo modny w debacie publicznej stał się zwrot „polityka prorodzinna”. Dużo mówi się o tym, by tworzyć w Opolu klimat przyjazny dla rodzin czy rodziców samotnie wychowujących dzieci. Zwłaszcza w kontekście niżu demograficznego.
W ratuszu powstał nawet zespół, który określa kierunki działań miasta na tej płaszczyźnie. Tymczasem historia jednego placu zabaw pokazuje, że ta polityka prorodzinna w skali miasta to nie tylko dalekosiężne, strategiczne wizje snute przez ratusz. To również kwestia dbania o to, co się ma pod nosem. Mieszkańcy Zaodrza mieli pod nosem plac zabaw i zlikwidowali go w imię walki z hałasem i chuliganami. Innymi słowy: wylali dziecko z kąpielą.
Autor: Piotr Zapotoczny – Gazeta Wyborcza/ Opole
Czy już przeczytaliście do końca? Ile to zajęło? Dwadzieścia, może trzydzieści sekund? Nie chcę nawet obstawiać ile czasu autor stracił na przełożenie swoich myśli na ekran swojego komputera. Ale do rzeczy.
Nie jestem w żadnym wypadku stronnikiem w tej sprawie i z Piotrkiem się zgadzam, że komisja powołana w celu polepszenia bytu rodziny w naszym cudownym mieście, jest w istocie do bani. Pamiętać jednak należy, że członkowie komisji siedzą na jej posiedzeniach całkowicie za darmo, dlatego o tyle jestem spokojny, że miejskie pieniądze, poza wydatkami na prąd, kawę, ciastka i wodę, zostają w głębokiej sakwie ratuszowego skarbnika.
Pomysły padają tam bowiem wykwintne. Dla przykładu radna powiedzmy, że uważanej za liberalną partii PO, Jolanta Kawecka wymyśliła, żeby każdy większy pracodawca założył żłobek, tudzież przedszkole na terenie swojego zakładu. I należy to uregulować prawnie. Z całego serca gratuluje pomysłowości i czekam na więcej takich bzdetów bo lubimy się pośmiać w redakcji z magicznego myślenia niektórych działaczy.
Piotrek w swoim artykule natomiast podał przykład jednego placu zabaw i… i już. Autor dowalił po całości! Nie wiem, czy w wydaniu papierowym ukazała się dalsza część tekstu, bo wydań papierowych GW nie czytuje od chwili przeczytania „Michnikowszczyzny” Rafała Ziemkiewicz (postanowiłem nie powiększać sprzedaży Michnikowi i zaprzestać wspierania dziennika który broni nie tylko komunistów).
Czytelnik, który zobaczył dość ciekawy tytuł, pomyślał sobie, że z całą pewnością przeczyta jakiś najazd na ratusz, bo przecież dla każdego z nas sprawy polityki rodzinnej są bardzo ważne. Można powiedzieć- no to przeczytał.
Tak oto „zawodowi” dziennikarze poruszają problemy polityczne w mieście. Już lepiej jak autor opisywał mechanizm działania rowerków miejskich (sam z tego tekstu skorzystałem) albo jak ogólnie gazeta porusza (uwaga i tu mój ulubiony przykład podany mi przez Tomka Kwiatka) temat „prezesa papugi”.
Przestańcie odwalać szopkę! Dziękuję.
Autor: Łukasz Żygadło
Gazetę w/w omijam.Co do żłobków ,przedszkoli i placu zabaw uważam, że to obowiązek gminy.Żadnej łaski samorząd nie robi dbając o dobro dzieci, tym bardziej,że mieszkańcy płacą podatki np.od nieruchomości, na wsi i małych miasteczek też rolny itp.daniny. Firmy też płacą podatki, zatrudniają pracowników, którzy też płacą podatek od wynagrodzeń,wytwarzają potrzebne dobra dla ogółu a komisje, powoływane przez radnych gadają..gadają,,gadają a ekwiwalentem jest kawa i ciastko co usprawiedliwia ,że nie czynią nic konstruktywnego!
GóWno broni Komunistów i POstkomunistów
A ja artykuł przczytałem i broni się on sam. Radzę kiedyś zajrzeć do innych gazet. Ja np. nie chce nabijac kabzy Rydzykowi, a artykuły z ND czytam, bo mam prasówkę w firmie.