Jeżeli zaczniesz zwiedzać Brazylię od stolicy, odwrócisz historyczną kolejność i stracisz możliwość poznania tajemniczości jaka kryje się na niemal całym jej terytorium. Nie dostrzeżesz przyczyny tej fascynacji, którą w interiorze wyraźnie będziesz czuł nozdrzami i przez skórę. Trzeba jednak powiedzieć, że to nie karnawał będzie cię pobudzał, lecz to, co karnawał napędza. Brazylijczyk nad tym fenomenem nie zastanawia się, dla niego jest on elementem kulturowym i obłaskawionym duchem krajobrazu a także częścią jego samego. Europejczyka Brazylia nadal fascynuje, ale w dobie podboju musiała go raczej przerażać. Ale Ty Czytelniku nie myśl o tym, bo skutki tego lęku zamknięte są już w Chrystusie‑symbolu którego wszyscy: biali, czerwoni i czarni postawili na szczycie Corcovado. To rozdział zamknięty, jesteś bezpieczny.
Brasilia uważana jest wciąż za jedno z najnowocześniejszych miast na świecie. Wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Zanim jednak zobaczysz ją, pojedź najpierw do Rio de Janeiro, Sao Paolo, do Salwadoru, do trzech południowych stanów: Rio Grande do Sul, Santa Catariny i Parany a dopiero wówczas tak przygotowany przyjedź, a zobaczysz zupełnie coś innego.
Nowoczesna Brasilia jest dziełem wszystkich Brazylijczyków, tak samo zresztą jak Chrystus na Carcovado. Między nimi jest jednak zasadnicza różnica, Chrystus jest symbolem i zamyka przeszłość, Brasilia rzeczywistością i otwiera przyszłość. Rzecz w tym, że ta przyszłość wybudowana została na kształt samolotu; niektórzy mówią, że napiętego łuku ze strzałą lub ptaka w locie. Wzdłuż osi (kadłuba, strzały) utworzono monumentalną aleję. Licząc od tyłu, w „ogonie” usytuowano Plac Trzech Władz (wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej) dalej, rząd szeregowo ustawionych poszczególnych budynków ministerialnych potem teatr i inne instytucje kulturalne i naukowe, a także handlowe. W skrzydłach osiedle rezydencjalne i osiedla mieszkalne z pełną infrastrukturą. Nieco poza, ambasady i uniwersytet. Wszystko monumentalne, rozległe i odległe, nowoczesne i na pokaz. Ktoś, kto był w Moskwie, w Pekinie znajdzie tu wiele podobnych skojarzeń sytuacyjnych. Być może wynikają one z przymusu przestrzennego, a być może z mody lub swoistej manii wielkości.
Oprócz tego Brasilia otrzymała dwie katedry. Pierwsza w kształcie korony; przed wejściem stoi kilku apostołów, symboliczny bochen chleba, lichtarz w wielością dzwonów, a w środku bardzo jasne i wspaniałe wnętrze pełne kolorowego światła w którym każdy musi się czuć dobrze. Druga usytuowana została na planie kwadratu, a właściwie sześcianu. Jej wnętrze uderza wszystkimi odcieniami koloru niebieskiego. Gdy zabłyśnie potężny plafon, wiszący w samym centrum pomieszczenia, kolory te zaczynają żyć, a człowiek ma się czuć jak w Niebie. Jest też Muzeum w kształcie półkuli, parlament, sztab generalny przed którym stoi ogromna kompozycja złożona mająca przypominać szpadę, niezwykły most z kolistymi przęsłami mauzoleum poświęcone Kubitschowi, i wiele innych atrakcji.
Nie sposób jednak ukryć rzeczy podstawowej, że ów samolot z importu wciąż wisi w powietrzu i pozostałą części kraju wyprzedza co najmniej o epokę. Nie ma więc w sobie nic z brazylijskiej tajemniczości. Nowoczesność Brasilii ma bardziej związek z cywilizacją europejską niż własną różnorodnością kulturową. Stolica ciągle jest w budowie, ale wychodzi na to, że dwaj światowej sławy jej architekci: Oskar Niemeyer i urbanista Lúcio Costa postawili pomnik bardziej sobie niż ówczesnemu prezydentowi Juscelino Kubitschek’owi de Oliviera (1956 – 1960), który tę budowę rozpoczął. Na ścianie mauzoleum umieszczono: „Prezydentowi Juscelino Kubitschkowi de Oliwiera, który otworzył wnętrze kraju i wzniósł Brasilię z odwagą, energią i wiarą – pionierzy pomagający Mu w wielkiej przygodzie i hołdzie”. Nic z przeszłości, tak jakby jej nie było.
Nie można jednak zapomnieć podstawowego faktu, że Brazylia to jednak nie Związek Radziecki, ani Chiny, że w 1956 r. utworzono bardzo silny i prężny ośrodek intelektualny myśli narodowo‑rozwojowej w postaci Instytutu Wyższych Studiów Brazylijskich a także wspomagający go bardzo liczący się Narodowy Związek Studentów. Te dwie organizacje nie działały w warunkach nacisku politycznego czy ideologicznych priorytetów, lecz kierowały się własnymi potrzebami i państwowym interesem. Brasilia ma być zmaterializowanym wyrazem brazylijskich marzeń. Dzisiejsze usytuowanie stolicy nawiązuje do planów nakreślonych jeszcze w 1808 r. z początku cesarstwa (od 1822‑1889 r).
Zbudowanie stolicy państwa od podstaw w środku interioru było pomysłem zmieniającym strukturę całego państwa. Kosmopolityczno‑portowe Rio de Janeiro musiało oddać swą stołeczną rolę Brasilii. Stworzenie nowego centrum w środku interioru, tego, które zawsze broniło się przed najazdami z wybrzeża oddawało Brazylię Brazylijczykom. Pomimo populistycznych haseł typu „pięćdziesiąt lat postępu w pięć”, ocean połączono z lądem, a ląd z oceanem. Fakt ten pobudził wyobraźnię i odwagę. Brazylia zaczęła żyć i oddychać pełnymi płucami. Dzięki przeniesieniu stolicy w głąb terytorium państwa wybudowano arterie przecinające ten kraj i podłączono go we wspólny krwiobieg. Co dalej pozostanie z zamysłu cesarsko‑prezydenckiego, zadecydują sami Brazylijczycy. Dziś, owszem, jest powodem do dumy Brazylijczyków. Pozostaje jednak jedno zasadnicze pytanie co rząd brazylijski zrobi ze swoją stolicą: zostawią ją jako pomnik UNESCO, czy też z centralnego jej położenia zrobią praktyczny użytek. Wielkość zamysłu niewątpliwie domaga się kontynuacji. Oskar Niemeyer i Lúcio Costa zrobili swoje, teraz kolej na Instytut Wyższych Studiów Brazylijskich.
„Ona” Brasilia czeka na swojego Brazylijczyka
Zbudowanie od podstaw Brasilii, stolicy państwa, w środku interioru było pomysłem genialnym. Można się tylko dziwić, że stało się to dopiero ponad 50 lat temu. I tu musimy zatrzymać się i odpowiedzieć sobie na pytanie jak wygląda dzisiejsza Brasilia?
Brasilia jest miastem przestrzennym, młodym i rozwijającym się, ale jej nowoczesność jest pozbawiona siły. Sam pomysł przeniesienia i wybudowania miasta w środku interioru był przełomowy, ale jednocześnie zaledwie pewnym uporządkowaniem rzeczy. Stoi w środku wielkiego placu budowy, owszem, jest symbolem i powodem do dumy Brazylijczyków, ale brakuje jej rodzimego napędu. Jej nowoczesność ma wciąż większy związek z cywilizacją europejską niż tworzącą się własną. Ma kształt samolotu, jedynego środka transportu, jakim można sprawnie poruszać się po tak ogromnych przestrzeniach, ale jednocześnie na tle całej Brazylii jest kulturowo wciąż obcy, wciąż jest zawieszony, wciąż trwający w locie i jakby wiszący w powietrzu. Owszem, myśl dwóch architektów: Oskara Niemeyera i Lúcio Costy rozwinęła skrzydła i trwa w swej nieustannej paradzie, natomiast myśl Kubitschka – realizatora projektu i budowniczego, została przyćmiona i stanęła bezradnie w miejscu.
Monument wymaga więc ożywienia. Nie ożywi go kolejna katedra, ani kilka kolejnych pięknych muzeów, ani nawet kolejny niezwykły most. Ożywiającą myśl należałoby poprowadzić w stronę kulturową, wyznaczyć jej cel i puścić swobodnie w sposób typowy dla Brazylii, bo tu dopiero kryją się prawdziwe rezerwuary potęgi tego kraju. Tu jest napęd który intuicyjnie, choć może nazbyt jeszcze europejsko, wyczuwał reformatorski prezydent. Istnieje on nadal w postaci nieuformowanej bryły, której obróbka wymaga wciąż ogromnego nakładu pracy i czasu. Ale Brasilia dzięki temu może stać się prawdziwą stolicą mogącą zintegrować cały kraj. Dopiero wówczas nabierze ona właściwych treści i siły oraz swojego rodzimego wyrazu. Tak, jak arterie drogowe połączyły gospodarkę w ogólnokrajowy krwiobieg, tak teraz, podobnymi drogami, należałoby wprowadzić tę niezorganizowaną jeszcze mozaikę etniczną na ogólnokulturową drogę wiodąca wprost do tego ogólnonarodowego marzenia, w które wpisana jest Brasillia. W taki sposób Brazylia może zacząć eksportować w świat dużo więcej niż cukier z trzciny cukrowej, kawy, karnawału i ostatnio ropy.
Autor: Ryszard Surmacz
Kolejna,moja wycieczka – tym razem po Brazylii! Piękny reportaż,przecudowne fotki, dziękuję!
Może się kiedyś otworzy furtka i będzie szansa na ten bajeczny świat, który autor przybliża? Można pomarzyć!