Wystąpienie Wiesława Uklei pod Zakładem Karnym w Grodkowie w dniu 13 grudnia 2010 r. z okazji 29 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego
W pierwszych słowach w imieniu wszystkich więźniów politycznych przetrzymywanych w tym miejscu pragnę podziękować władzom miasta Grodkowa, dyrekcji Zakładu Karnego, a zwłaszcza jego dyrektorowi Urbańskiemu, który obchody te zainicjował, oraz wszystkim mieszkańcom Grodkowa, dzięki którym kolejne obchody rocznicowe stanu wojennego są kultywowane jako nasza wspólna pamięć, a Grodków stał się miejscem wyjątkowego patriotyzmu na mapie kraju. Poproszono mnie o podzielenie się wspomnieniami z internowania, więc od nich wypada rozpocząć jako uczestnikowi wydarzeń sprzed 29 lat. Znalazłem się tutaj w dniu 30 lipca 1982 r., przywieziony wraz z 27 innymi więźniami stanu wojennego z Nysy w 12 osobowej grupie ostatnich wówczas internowanych
w grudniu 1981 r. działaczy opolskiej „Solidarności” i innych ugrupowań antyreżimowych. Na miejscu przebywało wówczas 13 internowanych oraz 4 dowiezionych tam z Głogowa w dniu 29 lipca. Dzień 30 lipca miał burzliwy przebieg. W momencie wysadzenia nas na placu więziennym dojechał kolejny transport z Głogowa, w którym przywieziono kolejne 32 osoby. Chciano nas rozdzielić i doprowadzić do cel małymi grupkami. Służba więzienna napotkała jednak na poważny problem. Z jednej z bud więziennych na ulicę wysiedli internowani z Głogowa. Służba więzienna pochłonięta była ich schwytaniem. Z drugiej strony nasz stanowczy opór sprawił, że wprowadzono nas do więzienia całą grupą. Umożliwiono nam w ten sposób zespołowe działanie, w którego efekcie wówczas cel poznikały wówczas zamki i rozpoczęła się wojna o pozamykanie internowanych. Mimo apelu ze strony ówczesnego komendanta Zenona Michalaka, by internowani zwrócili zamki, znikły pozostałe i wyłamana została krata więzienna dzieląca odziały. W dniu 3 sierpnia przywieziono 27 osobową grupę internowanych z Zabrza. By móc pomieścić wszystkich w tym małym obiekcie Zakładu Karnego przekształcono świetlicę na wieloosobową celę. Tego samego dnia sprowadzono z Opola oddział ZOMO w celu przeszukania pomieszczeń i znalezienia zamków. Bezskuteczne poszukiwania doprowadziły do wydania decyzji o zamontowaniu nowych zamków i wyłamanej na korytarzu więziennej kraty. Zabiegi te okazały się daremne. Gdy 16 sierpnia zapadła decyzja o wywiezieniu grupy 51 internowanych do Uherc, wśród których się znalazłem, pozostałych w Grodkowie więźniów nie udało się zamknąć w celach, ponieważ nowe zamki zostały przez nas zagwożdżone betonem. Ten drobny, a nawet groteskowy w swojej wymowie epizod wojny polsko-jaruzelskiej z więzienia w Grodkowie pokazuje, że tym, których tu trzymano nie zdołano złamać ducha. By ujarzmić ducha „Solidarności” trzeba było jeszcze siedmiu lat.
W związku z mijającą dziś 29-ta rocznicą stanu wojennego w kontekście opowiedzianego tu epizodu można zadać sobie pytanie o sens stanu wojennego, na które historia próbuje udzielić odpowiedzi, aczkolwiek widzimy wyraźnie, że sprawdza się stara cyniczna maksyma, że historię piszą zwycięzcy. Wielki ruch społeczny, którym była „Solidarność” stał się namiastką odebranego nam przez sowieckiego najeźdźcę państwa polskiego i zaczął skutecznie zastępować struktury reżimu eliminując z życia obcą i narzuconą przemocą PRL-owską formę sprawowania sowieckiej administracji. Wielkość i siła tego ruchu, wywodzące się z odrzucenia totalitarnych rządów i demokratycznego sposobu wyłaniania przedstawicieli oraz tworzących się nowych instytucji, uniemożliwiały reżimowi komunistycznemu pokojowe pokonanie społeczeństwa. Sięgnięto po radykalne środki więzienia, pacyfikację kopalń, strzelanie do górników i manifestantów, skrytobójcze mordy i represje. Wszystko po to, by nie dopuścić do burzliwie odradzającego się polskiego życia publicznego i polskiej suwerenności. Już wtedy, a dziś z perspektywy czasu jeszcze wyraźniej, widać było, że generał Jaruzelski i tzw. Rada Ocalenia Narodowego działają w interesie sowieckiego imperium i własnej, zagrożonej pozycji, że nie dokonują wyboru żadnego mniejszego zła, ale de facto otwierają drogę dla sowieckiej interwencji w Polsce, a nawet, jak dziś wiadomo, o nią prosili! Stan wojenny i jego późniejsze następstwa cofnęły Polskę z drogi demokratycznego rozwoju o całe dziesięciolecie i umożliwiły przeprowadzenie w 1989 r. manewru transformacji systemowej w miejsce rodzącej się autentycznej polskiej niepodległości. Zbrodnie stanu wojennego i reżimu PRL-owskiego na narodzie polskim nie zostały rozliczone Przyjęto postkolonialny model państwa, które prawo i sprawiedliwość zastąpiło bezkarnością pod symboliczną postacią grubej kreski. Zachowane zostały prerogatywy władzy i uprzywilejowane pozycje dawnej nomenklatury komunistycznej w gospodarce i dostępie do kapitału. Dzisiejsza rocznica stanu wojennego w sposób szczególny przemawia do nas jako ostrzeżenie.
Po 29 latach główny wykonawca moskiewskich poleceń, gen Wojciech Jaruzelski, odpowiedzialny również za masakrę stoczniowców i robotników Wybrzeża w 1970 r., zasiadając (o ironio!) w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego powraca do łask jako symbol zgody na sowiecką dominację. Jest to nie tylko policzek dla więźniów politycznych i wszystkich Polaków walczących o niepodległość, ale realne ostrzeżenie, które pokazuje, jak w postkolonialnym systemie powstałym po 1989 r. mechanizmy historii konsekwentnie zatoczyły niebezpieczne koło. Na grodkowskim więzieniu wmurowana została tablica przypominająca ponury czas stanu wojennego, by uczyć patriotyzmu i ostrzegać przyszłe pokolenia przed zniewoleniem. Taki jest sens naszych tutaj spotkań i przypominania tamtych ponurych czasów. Na drugi dzień mojego pobytu w grodkowskim więzieniu ówczesny komendant Zenon Michalak zwrócił się do internowanych z apelem o zwrot zamków, które zgodnie z jego słowami służyć miały przyszłym pokoleniom. Internowani żądania tego nie spełnili oświadczając, ze zamki zostały zabrane do depozytu i nie zostaną zwrócone, dopóki nie zostanie uwolniony ostatni internowany. Internowanych w Grodkowie już nie ma, ale zabrane wówczas przez nich zamki nie zostały zwrócone. Można powiedzieć, że w sposób symboliczny sama historia przedłużyła ich wolnościowy testament.
Autor: Wiesław Ukleja
Przepraszam za nie wiedzę, ale przez jaki okres czasu był Pan internowany Panie Wiesławie?
Z tego co wiem niebył to jakiś długi okres czasu, gdyż Sąd odmówił Panu kwoty 25 000 zł tytułem zadośćuczynienia…
Przepraszam, jeśli Pana urażę, ale obserwując Pana poczynania i życiorys, przyznać muszę iż znajduje się Pan na szarym końcu długiej listy osób represjonowanych przez władze stalinowskie, przyjmując oczywiście kryterium długości jak i eskalację represji….
Z poważaniem Diana Nowakowska.
Pani Diano, wiedzę można sobie uzupełnić, wchodząc choćby na tę stronę:
http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Wies%C5%82aw_Ukleja