Idąc dziś ulicą zauważyłem leżącego na ziemi mężczyznę. Był pod wpływem alkoholu na wpół przytomny, bełkotał coś pod nosem. Wyglądał źle. Kobieta, która stała obok powiedziała, że około 10 minut wcześniej zadzwoniła pod numer 112 i powiadomiła policję.
Postanowiłem zatem zadzwonić jeszcze raz. Policjant, który odebrał telefon oświadczył mi, że helikopterów tu nikt nie posiada i policjanci na interwencję nie dolecą. No tak, logiczne.
Człowiek wyglądał źle. Postanowiłem zatem połączyć się z pogotowiem. Podczas rozmowy z dyżurną pouczono mnie o co mam zapytać tego pana, czyli dano mi zadanie dość ciężkie. Pijany człowiek odpowiedział, że nie chce przyjazdu pogotowia, co chyba najbardziej ucieszyło panią dyżurną.
Czekam więc dalej. Nie mogę zostawić tego człowieka samego. Nie wyglądał jak zwykły pijany alkoholik. Widać było wyraźnie, że musiał niefortunnie upaść. Leżał na boku, więc w pozycji idealnej, dlatego postanowiłem go nie ruszać.
Minęło 30 minut. Dzwonię jeszcze raz pod numer 112. Od oficera dyżurnego (którego imię i nazwisko mam zanotowane) dostałem burę, że przecież nikt tu się nie rozdwoi. Odpowiedziałem mu równie wulgarnie, że mało mnie to obchodzi, jeżeli ktoś może „zejść na moich oczach”. Jest ciepło, słońce świeci, człowiek może mieć uraz, dostać zawału. Ostatecznie powiedział mi, że policjanci są ulicę dalej i już idą…
Po 45 minutach przyjechały dwie panie policjantki… Zagonione z interwencji na interwencje, zdyszane w chwili podejścia dostały już wezwanie na następną. Widać gość od pączków jest dobrym łącznikiem. Zapytałem Panie kiedy otrzymałem informację o interwencji. Zgadnijcie co powiedziały? Informacje otrzymały 15 minut temu…
Policjantki za co im dziękuję zajęły się poszkodowanym naprawdę solidnie. Okazało się, że jest potrzebne pogotowie…
Co gdym odszedł? Czy tak powinna wyglądać organizacja pracy policji oraz całego numeru 112? Nie mam tu pretensji do policjantów na ulicy, ponieważ często mają tak zorganizowaną pracę, że nie potrafią wszystkiego pogodzić. Szczerze mówiąc, szkoda mi było tych pań, ponieważ były naprawdę zagonione. Jednak do jasnej cholery, jak w Opolu można rozplanować interwencje w taki sposób, aby patrol dotarł na miejsce po 45 minutach? Dodam, że w centrum miasta?
Ktoś musi wyciągnąć wnioski z takich sytuacji. Tylko kto, jeżeli dyżurni mają takiego podejście, jak gość z komisariatu?
Autor: Łukasz Żygadło
Brawa za obywatelską postawę!
ZYGADŁO SUPER MAN
Właśnie, wszędzie redukcje etatów, a potem sprawa wygląda jak wygląda … na punktualność policji liczyć się nie da. Już kilka takich przypadków znam. To koszmar.
Obywatelski Żygadło :)
Typowa Polska – w Niemczech służby dotarłyby w ciągu 5-10 minut.