Czy heretyk i apostata koronował Karola III? Rozłam w łonie światowego anglikanizmu

Zastępca Naczelnego

Papież Franciszek, abp Justin Welby/archbishopofcanterbury.org

W czasie, gdy Wielka Brytania żyła przygotowaniami do koronacji Karola III (który jest także głową Kościoła Anglii), w dalekiej Afryce doszło do wydarzenia, które pozostało niezauważone przez największe media, a które stanowi ważny moment w historii anglikanizmu. Otóż w Kigali, stolicy Rwandy, zebrało się 1300 wiernych tego wyznania, w tym jedenastu czarnoskórych prymasów Kościołów anglikańskich, by dyskutować o przyszłości ich wspólnoty.

Koniec „jedności w różnorodności”

Wspólnota anglikańska jest trzecim co wielkości wyznaniem chrześcijańskim na świecie – po katolikach i prawosławnych. Liczy 85 milionów wiernych, którzy należą do 39 niezależnych Kościołów lokalnych. Większość z nich jest niewielka, jak np. w Japonii, Hongkongu czy Korei Południowej. Najliczniejsze pozostają natomiast Kościoły w byłych koloniach brytyjskich w Afryce, np. w Kenii, Nigerii, Tanzanii czy Ugandzie. Wspólnoty na Czarnym Lądzie łącznie skupiają 85 proc. wyznawców anglikanizmu na całym świecie.

To właśnie z inicjatywy przywódców duchownych reprezentujących kraje tzw. Trzeciego Świata w 2008 roku założona została Globalna Anglikańska Konferencja Przyszłości GAFCON. Jej powstanie było reakcją tamtejszych wiernych wobec teologicznego kierunku, jaki obrały Kościoły północnoatlantyckie, np. w Anglii, Walii, Szkocji czy USA. Sprzeciw budziło zwłaszcza wyświęcanie kobiet na kapłanki oraz akceptacja dla homoseksualizmu. Z czasem przepaść doktrynalna i moralna między obu częściami anglikanizmu zaczęła pogłębiać się, jednak wypracowano kompromis, który pozwalał oficjalnie zachować jedność, mimo fundamentalnych różnic teologicznych i antropologicznych. W końcu jednak owa fikcyjna jedność została publicznie zerwana.

Główną przyczyną stała się lutowa decyzja Kościoła Anglii, by oficjalnie błogosławić w świątyniach „małżeństwa homoseksualne”. To spowodowało, że anglikanie zgromadzeni na IV Konferencji GAFCON w Kigali oficjalnie uznali arcybiskupa Canterbury Justina Welby’ego za apostatę oraz wezwali go do nawrócenia i pokuty. Dokument końcowy w tej sprawie podpisało jedenastu prymasów Kościołów anglikańskich oraz pozostali uczestnicy konferencji w stolicy Rwandy. W ich oświadczeniu czytamy:

Zasmuca Ducha Świętego i nas to, że przywódcy Kościoła Anglii są zdecydowani błogosławić grzech. Ponieważ Pan nie błogosławi związkom osób tej samej płci, jest czymś duszpastersko zwodniczym i bluźnierczym wymyślanie modlitw, które wzywają błogosławieństwa w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Sygnatariusze oświadczenia napisali, że w związku z tym nie mogą pozostawać w jednej wspólnocie wiary z Kościołem Anglii:

Odrzucamy twierdzenie, że w sprawach dotyczących zbawienia mogą obowiązywać dwa przeciwstawne stanowiska. Nie możemy „iść razem” pozostając w niezgodzie z tymi, którzy celowo zdecydowali się odejść od „wiary raz na zawsze przekazanej świętym”. (…) kolejni arcybiskupi Canterbury nie strzegli wiary, zapraszając do Lambeth biskupów, którzy przyjmowali lub promowali praktyki sprzeczne z Pismem Świętym. (…) To niepowodzenie dyscypliny kościelnej zostało spotęgowane przez obecnego arcybiskupa Canterbury, który sam z zadowoleniem przyjął zapewnienie środków liturgicznych, by pobłogosławić te praktyki sprzeczne z Pismem Świętym. To sprawia, że jego przywódcza rola we wspólnocie anglikańskiej jest całkowicie nie do obrony.

Bogaci i umierający vs. biedni i płodni

Jeden z liderów GAFCON, australijski biskup Michael Stead oświadczył, że większość anglikanów na świecie straciła zaufanie do arcybiskupa Canterbury i nie może dłużej uznawać jego prymatu. Dodał, że to Kościół Anglii odszedł od wspólnoty anglikańskiej, porzucając prawdziwą wiarę.

Przypomnijmy, że podobną decyzję podjęło w lutym Stowarzyszenie Kościołów Anglikańskich Globalnego Południa GSFA. We wspólnym komunikacie GSFA i GAFCON oświadczyły, że „nie mogą już dłużej uznawać arcybiskupa Canterbury za narzędzie jedności i pierwszego wśród równych” prymasów.

Reporterka „Christian Today” Lisa Nolland, która relacjonowała przebieg konferencji w Kigali, podkreślała różnicę między wspólnotami anglikańskimi obszaru transatlantyckiego i Globalnego Południa. Te pierwsze są bardzo bogate, ale stare i umierające. To właśnie one dążą do wprowadzenia „rewolucji seksualnej”, by upodobnić Kościół do świata. Te drugie z kolei są biedne, ale młode i płodne. One z kolei bronią stanowiska, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, zaś akty homoseksualne to grzech. Przyszłość, jak pokazuje demografia, należy do tych ostatnich.

Przepis na schizmę

Jaką lekcję mogą wyciągnąć z tego katolicy? Otóż opisywane wydarzenia demaskują iluzję, jakoby w sprawach wiary i moralności można było utrzymać „jedność w różnorodności”. Wielu „reformatorów” w Kościele, którzy w krajach zachodnich nadają ton obecnemu synodowi, ma nadzieję, że model anglikański uda się inkorporować do katolicyzmu. Mają oni nadzieję na doktrynalną decentralizację, która sprawi, że w jednym Kościele będą mogły współistnieć obok siebie episkopaty, które błogosławią związki jednopłciowe (jak np. w Niemczech czy Belgii), i takie, które uważają, że jest to grzech ciężki (jak np. w Europie Środkowej czy Afryce). Przykład anglikanizmu pokazuje jednak, że jest to droga do schizmy, a wspomnianego modelu nie da się na dłuższą metę utrzymać.

Rozłam w anglikanizmie pokazuje też, jak bardzo oddala się ekumeniczna wizja pojednania Kościołów chrześcijańskich. Nie ma procesów zmierzających ku jedności, lecz raczej ku dalszemu rozbiciu. W ostatnich latach doszło przecież do poważnego pęknięcia w prawosławiu między patriarchatami Moskwy i Konstantynopola. Teraz następuje podział we wspólnocie anglikańskiej. Podróż synodalna, w którą wybrali się natomiast katolicy w Europie Zachodniej, wiedzie ku kolejnym podziałom, tym razem w naszym Kościele.

Źródło: Grzegorz Górny, wPolityce.pl

Komentarze są zamknięte