Tym razem rzecz się działa w amfiteatrze. Reporter jednej z opolskich gazet co to się na trzy litery zowie, jego kompan fotograf, oraz przypadkowa dziewka napotkana w okolicy, krzątali się po pewnym obiekcie w mieście szukając taniej sensacji. Całkiem przypadkowo wpadła im w oko tabliczka, umieszczona w miejscu, gdzie tylko człowiek posiadający chirurgiczny wzrok może ją zobaczyć – za filarem. Była to tabliczka z licznymi zakazami dotyczącymi przebywania na obiekcie.
– Sławoj, słuchaj no – rzekł reporter Arczi Janacz do swojego fotografa – dawaj przeniesiemy tą tabliczkę tam, na widok ze sceną, piękna nieznajomy stanie z nią, zrobimy zdjęcie i będzie świetny materiał!
– Arczi, ale to nie moralne, to manipulacja – stwierdził Sławoj.
– Jaka tam manipulacja, normalna robota u nas w firmie – odparł zarzut Arczi.
Zdjęli więc tabliczkę z filaru i poszli w bardziej widoczne miejsce. Zawołali piękną nieznajomą dziwkę napotkaną pod piekarnią znajdującą się niedaleko redakcji i zabrali się czym prędzej do tworzenie swojego dzieła.
Minęło 7 minut. Zdjęcie z komunistycznymi rygorami zostało spreparowane. Arczi czym szybko pobiegł do redakcji dokończyć swój pomysł na artykuł, który miał się ukazać w najnowszym numerze papierowej gazety na trzy litery. Ale to był dopiero początek.
Nazajutrz dokładnie o godzinie 7.30 rano (bo tak zaczynają pracę prawdziwi urzędnicy) na swoje biurko ową gazetę otrzymał dyrektor obiektu Rafaello Palipięta.
– Co to ma być! To jakieś brednie! Kto takie zakazy wymyśla, przecież to nie ja! Tej tabliczki tam nie było! – krzyczał dyrektor Palipięta.
Postanowił zadzwonić do szefa Arcziego Janacza, redaktora naczelnego pisma na trzy litery Krisa Zyzola. Długo czekał na linii, gdyż Kris, albo ciągle jest na wakacjach, albo siedzi w pobliskiej piekarni zajadając się bajaderkami. Gdy jednak dotarła do niego wiadomość o manipulacji jego dziennikarza, postanowił zawezwać go na swój dywanik.
Arczi wiedział, że przesadził. Jednak uważał, że troszkę tylko przesadził, nie tak jak zawsze przesadza. Gdy wszedł do gabinety naczelnego, zobaczył widok, który na zawsze odmienił jego życie…
Przy biurku siedział cały brudny od kremu z bajaderek naczelny Kris Zyzol. Siedział i dyszał w niebogłosy. Sapał wręcz, tak przenikliwie, że całe piętro zastanawiało się, czy przypadkiem klimatyzacja, znów się nie popsuła (przynajmniej wreszcie biuro znalazło odpowiedź na pytanie, co to za dźwięk).
– Siadaj Arcz! – rozkazał mocnym tonem naczelny.
– Tak… już siedzę… – odparł rozdygotany redaktor.
– Głąbie jeden, tak cię uczyłem robić materiały? Tak ci przekazałem całą swoją wiedzę…
– Ale Kris, o co chodzi, przecież zrobiłem tak jak zawsze. Zawsze było dobrze.
– Matole jeden, a monitoring?
– Co takiego?- zapytał zdziwiony Arczi.
– Monitoring na obiekcie był i wszystko mają jak na dłoni, jak przenosicie jakąś tablicę!
– I co teraz będzie? – zapytał zmartwiony dziennikarz.
– Nie martw się mam pomysł. Leć z tabliczką z napisem „Na obiekcie wolno wszystko”, weź tą dziewkę co wtedy, Sławoja i zróbcie jeszcze jedno zdjęcie.
– Ale co to pomoże? – zapytał Arczi.
– Pomoże, pomoże. Damy jeszcze raz do druku w nowym numerze z informacją „Po naszej interwencji na obiekcie zapanował prawdziwy pluralizm. Dyrektor Palipięta to prawdziwy manager”.
– Kris to jest świetny pomysł!
– Pewnie, że świetny, przecież mój. No, weź się teraz do roboty. Dyrektor będzie połechtany, ludzie szczęśliwi i nakład wzrośnie.
– Kris gdzie ty się tego wszystkiego nauczyłeś… – napomkną Arczi.
– W szkole. Na studiach wykładał taki jeden. Miał takie dziwnie sterczące uszy i był rzecznikiem rządu komunistycznego.
– Ten co prowadzi gazetę, która zawsze jest na nie?
– Dokładnie tak – przytakną naczelny.
– Geniusz! – zachwycił się Arczi.
Wszelkie postacie oraz wydarzenia opisywane w serii Gdziepole.pl są fikcyjne. Ich ewentualne podobieństwo do osób oraz wydarzeń rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe.
Autor: Łukasz Żygadło
o w mordę hahahahahaha !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Gazeta na trzy litery to NGO (tak sądzę), ale proszę o pomoc w rozszyfrowaniu kto to Arczi
bo Naczelny jest podpisany.
Dziękuję