Coraz więcej komentatorów polskiej sceny politycznej zwraca uwagę, że kandydat Lewicy na Prezydenta RP Robert Biedroń wypada tak bardzo słabo w sondażach, ponieważ dla elektoratu jedynego liczącego się ugrupowania w tej koalicji wyborczej, czyli Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jest on nie do zaakceptowania z przyczyn obyczajowych.
Starzy komuniści, którzy wciąż stanowią większość we wszystkich strukturach SLD (zwłaszcza terenowych) są bardzo konserwatywni w tej materii i dlatego z dużym niesmakiem przyjęli decyzję, że w walce o najwyższy urząd w państwie będzie ich reprezentował zdeklarowany gej. Prędzej wybaczyliby mu pewne odstępstwa od linii programowej Sojuszu (o ile taka w ogóle istnieje) aniżeli to, co jest ewidentnym, a w dodatku ostentacyjnym sprzeniewierzaniem się preferowanym przez nich związkom heteroseksualnym.
Orientacja Biedronia nie stanowi problemu dla dwóch pozostałych partii wchodzących w skład Lewicy, ale poparcie Polaków dla Razem i Wiosny jest minimalne, co w naturalny sposób przekłada się na notowania lidera tej drugiej w boju o prezydenturę.
Jeżeli dołączyć do tego podnoszoną już tutaj przeze mnie niechęć do Biedronia przejawianą przez nadal cieszących się sporym autorytetem w SLD polityków „starej daty”, z których część zapowiedziała już, że w obu turach oddadzą głos na Rafała Trzaskowskiego, to tragicznie niska pozycja sondażowa kandydata Lewicy nie może dziwić.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju