Każdy kandydat na Prezydenta RP mocno i często podkreśla, że jego głównym zadaniem w przypadku zwycięstwa będzie zasypanie podziałów między Polakami i budowanie jedności.
To bardzo pięknie brzmiące deklaracje, ale całkowicie nierealistyczne w naszym życiu publicznym, którego istotą stały się w ostatnich latach właśnie głębokie podziały. Żaden prezydent nie zdoła zniwelować tych różnic, nawet jeżeli autentycznie by się starał. Także gdyby w pałacu na Krakowskim Przedmieściu zamieszkał ktoś nie wywodzący się z żadnej partii, nie poradziłby sobie z tym problemem.
Czy nie należy więc w ogóle głosić tego wzniosłego hasła w kampanii wyborczej? Można to robić, ale pod warunkiem, że wskaże się jakieś konkretne pola działania w owej materii. Czy da się takie znaleźć? Wątpię.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju