
Źródło: DoRzeczy.pl
Wybór nowego papieża będzie w moim przekonaniu najważniejszym w dziejach Kościoła. Zadecyduje o tym, czy Kościół, jaki znamy przetrwa, czy zło, które brutalnie w ostatnich dziesięcioleciach atakuje wszystko, co prawe zostanie poskromione, czy też świat pogrąży się w apokaliptycznym chaosie – mówi dr Bogusław Rogalski, prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, były europoseł.
Panie doktorze, rozmawiamy tuż po śmierci papieża Franciszka i tuż przed konklawe oraz wyborem nowego papieża. Jest pan jednym z liderów międzynarodowego Ruchu Europa Christi. To celowe zaangażowanie z pana strony?
Dr Bogusław Rogalski: Jak najbardziej, celowe i świadome, cieszę się, że kilka lat temu nieżyjący już ksiądz infułat Ireneusz Skubiś, założyciel Ruchu Europa Christi, niezwykle mocny duchem kapłan, zaprosił mnie do nielicznej jeszcze wtedy grupy inicjatywnej. Zgodziłem się bez wahania, ponieważ cele i zadania Ruchu mówiące o powrocie Europy do swoich chrześcijańskich korzeni, do wartości, które ją tworzyły przez dwa tysiąclecia są mi bliskie od lat, a tak naprawdę od zawsze. Na początku wydawało nam się, że będzie trudno zaistnieć, że w popadającej w ateizm Europie, która zatraca swoją tożsamość, która promuje fałszywą wolność i kult człowieka jako centrum wszystkiego, wystartowanie z taką ideą będzie karkołomne. Jednak to było myślenie czysto po ludzku. Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a w krótkim czasie odbyło się wiele konferencji w Europie i wielki międzynarodowy kongres w Polsce. To ważne dzieło odnowy Polski i Europy, niektóre rzeczy dzieją się wręcz same, ja to rozumiem jako palec Boży. Po prostu tak ma być. Stąd wielkie wsparcie z różnych stron, czasem niespodziewane jak w przypadku najważniejszego wówczas prefekta w Watykanie kardynała Roberta Saraha.
No właśnie, został pan zaproszony na prywatne spotkanie z kardynałem w watykańskiej kongregacji. Dla wielu kardynał Sarah, który stał na straży wiary, doktryny i tradycji w Kościele to postać wręcz charyzmatyczna. Piastował jeden z najważniejszych urzędów w Watykanie. O czym się myśli rozmawiając z taką osobą?
O Bogu! To było bardzo merytoryczne, można by rzec, robocze spotkanie przed kilku laty na temat problemów Europy i Kościoła. Było nas trzech zaproszonych gości, europosłowie Waldemar Tomaszewski, prezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin i prof. Mirosław Piotrowski oraz ja. Kardynał Sarah to autorytet naszych czasów. Siedząc w jego gabinecie, przez okno widzieliśmy promienie słońca oświetlające Plac Św. Piotra. Pomyślałem sobie, idealne miejsce dla strażnika Kościoła, bo tym w rzeczy samej jest kongregacja, którą zarządzał wtedy kardynał. To wyjątkowy kapłan, ujęła mnie jego mądrość, wiedza, ale najbardziej wyjątkowa skromność i ascetyczny tryb życia. Siedziałem obok kardynała w wytartej, świecącej, znoszonej sutannie, z delikatnym srebrnym krzyżem na piersiach, zatroskanego do granic możliwości o przyszłość chrześcijaństwa. Ten widok powiedział mi wszystko o tym kim jest. A rozmowa utwierdziła w przekonaniu jak ważna misja do wypełnienia, dla ratowania Kościoła i Europy przypadła kardynałowi z końca świata, z dalekiej Afryki, gdzie nie dotarło jeszcze europejskie zepsucie i dekadencja.
Jak w ogóle do tego spotkania doszło?
Podczas jednej z kolacji kończącej kongres Europa Christi w Polsce tak się złożyło, że w gronie kilku osób duchownych i polityków siedzieliśmy przy jednym stole z kardynałem Sarahem. Rozmawialiśmy o przyszłości chrześcijaństwa i Europy. Pokłosiem tego była wizyta u prefekta trójki liderów Ruchu Europa Christi z Europarlamentu, oprócz mnie było jeszcze dwóch wspomnianych europosłów, moich serdecznych przyjaciół, z którymi dzielę te same poglądy i polityczną drogę pod prąd, lider Polaków na Wileńszczyźnie Waldemar Tomaszewski i Mirosław Piotrowski. Kardynał to człowiek konkretu, nazywa rzeczy po imieniu, dlatego udzielił nam konkretnych wskazówek i wielu ważnych rad do wykorzystania na drodze walki o prawdziwe wartości w życiu publicznym i w polityce.
Czy te rady i wskazówki miały coś wspólnego z tym, co kardynał napisał w swojej bestselerowej książce „Bóg albo nic”? Czuje się w niej niezwykłą siłę ducha i przenikliwą analizę zagubionego dzisiejszego świata.
Owszem, ta książka powinna się stać obowiązkową lekturą każdej wierzącej osoby, gdyż pozwala zrozumieć przyczyny słabej kondycji Kościoła, a pochodną tego stanu jest słaba moralnie i duchowo Europa. Kardynał wskazał na cztery najważniejsze punkty wokół których należy prowadzić bezkompromisową, jak to nazwał, walkę o przyszłość naszego kontynentu. Po pierwsze, bezwzględna i bezkompromisowa obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Po drugie, bezkompromisowa ochrona rodziny i małżeństwa rozumianego jako związek kobiety i mężczyzny, odważny sprzeciw wobec związków homoseksualnych. Po trzecie, bezkompromisowa walka z niszczycielską ideologią gender. Po czwarte, bezkompromisowe przeciwstawienie się nowej islamizacji, która staje się śmiertelnym zagrożeniem dla Europy. Kardynał powiedział też znamienne słowa o tym, że kiedyś, do jego pogańskiej wioski na peryferiach Gwinei, europejscy duchowni przynieśli światło ewangelizacji, a dzisiaj to on, kardynał z Afryki musi ewangelizować Europejczyków. Gorzkie słowa, ale jakże prawdziwe.
Dobrze, tylko jak te cztery wskazania kardynała Saraha wcielić w życie?
O tym też nam powiedział. Przede wszystkim katolicy muszą przestać być bierni, mają być aktywni w życiu społecznym i politycznym, to obowiązek każdego katolika. Kardynał powtórzył to wielokrotnie. Mają aktywnie bronić zasad wiary i pobudzać w swoich ojczyznach patriotyzm przeciwstawiając się kosmopolityzmowi, liberalno-lewicowej propagandzie oraz poprawności politycznej, która zepchnęła europejskich katolików z powrotem do katakumb. Mamy z nich odważnie wyjść broniąc nasz świat wartości. W przeciwnym razie za 50 lat zaczną powstawać na naszym kontynencie islamskie kalifaty. To mocne słowa, ale do mnie przemówiły. Ponadto kardynał Sarah zaznaczył, że nie mielibyśmy dzisiaj w Europie takiego kryzysu wiary i kryzysu wartości, całego zamieszania wśród wiernych, gdyby biskupi i księża zaznajomili wiernych z notą doktrynalną Kongregacji Nauki Wiary z 2003 roku, mówiącej o udziale i postawie katolików w życiu politycznym. A w niej mówi się wprost o potrzebie aktywnej obrony wartości chrześcijańskich i nazywa się największe zagrożenia po imieniu. To nota opracowana jeszcze przez kardynała Ratzingera, która została zaakceptowana przez Jana Pawła II. Niestety jest ona mało znana, trzeba z nią docierać na nowo do ludzi, bo ona daje odwagę i argumenty do stawania w życiu po właściwej stronie. Przed nami długa droga walki o wartości chrześcijańskie, Polskę i Europę.
To chyba nie będzie łatwa droga? Cały „postępowy” lewacki świat i globaliści atakują przecież każdego, kto myśli inaczej, kto opiera swą działalność na prawdziwych wartościach chrześcijańskich, które ukształtowały Europę i dużą część świata.
To prawda, dlatego żyjemy w czasach, gdy potrzebni są wśród świeckich odważni rycerze Chrystusa, nowi krzyżowcy, gotowi bronić tego co święte, dziedzictwa ostatnich dwóch tysięcy lat, które jest w Europie brutalnie zwalczane. Europę i Polskę da się jeszcze uratować. Na zakończenie naszego długiego spotkania kardynał Sarah spojrzał każdemu z nas głęboko w oczy, pobłogosławił i uśmiechając się powiedział: „To nie będzie łatwa droga, ta którą kroczycie, to będzie walka Dawida z Goliatem, ale wiecie przecież jak się zakończyła”. Czy po tych słowach można mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości?
Przed nami konklawe i wybór nowego papieża. Czy ma pan jakieś swoje przewidywania?
Wybór nowego papieża będzie w moim przekonaniu najważniejszym w dziejach Kościoła. Zadecyduje bowiem o tym czy Kościół jaki znamy przetrwa, czy zło, które brutalnie w ostatnich dziesięcioleciach atakuje wszystko co prawe zostanie poskromione, czy też świat pogrąży się w apokaliptycznym chaosie. To o tym zadecyduje konklawe. Powiem wprost, kardynał Robert Sarah byłby najlepszym wyborem konklawe. Kardynał Sarah to autorytet naszych czasów.
Rozmawiał Paweł Czyż
Źródło: DoRzeczy.pl
Dodaj komentarz