Wiceprezes ZChR Paweł Czyż: „Panie Žemaitaitis, zamiast uskutecznianych bredni … niech pan będzie uprzejmy przeprosić za Ponary”

Zastępca Naczelnego

Wiceprezes ZChR Paweł Czyż/X.com

Podczas wtorkowej debaty wyborczej na Litwie – polityk oskarżony przez litewski Sąd Konstytucyjny o naruszenie konstytucji – Remigijus Žemaitaitis, stwierdził, że „w 2009, tylko wybory minęły, ówczesny Minister Spraw Zagranicznych Polski Radosław Sikorski powiedział, że Polska nie okupowała Wileńszczyzny, był to dla mnie pewien szok”.

Litewski nacjonalizm ma wielowiekową tradycję, której podstaw należy upatrywać w realizowaniu mocarstwowej polityki rosyjskiej ze szkodą dla Polaków. Dzisiaj zapomina się często o tragicznym proteście Stanisława Narutowicza. Jego brat – polski prezydent – został bowiem zamordowany przez skrajnego nacjonalistę. Widział on i oceniał przed swoim tragicznym protestem też dyktatorskie rządy na Litwie prezydenta Antanasa Smetony (1926-40), który był liderem nacjonalistycznej partii – Związku Narodowców. Narutowicz zdecydował się na samobójstwo – rozczarowany polityką rządu litewskiego wobec Polaków na Litwie.

Kresowe rodziny zawsze dokonywały pewnego wyboru. Podobnie do rodziny Narutowiczów, swojego wybory dokonywała także rodzina Skirmuntów. Szefem polskiego MSZ w II RP był Konstanty Skirmunt, a jego stryjeczny brat Roman Skirmunt został po 1918 roku nawet premierem Białoruskiej Republiki Ludowej i definiował się jako Białorusin. To jednak nie uchrniło go w 1939 od śmierci z rąk komunistów.

W miejscowości Rosienie – po litewsku Raseiniai, w okręgu kowieńskim stoi do dziś na terenie przykościelnym pomnik ojca mojego pradziadka Dominika Czyża. Niedaleko stoi inny monument Mikołaja Czyża z XIX wieku. Koniec I wojny światowej i litewska polityka wygnała pradziadka Władysława pod Wilno, do gminy Rudomino – właśnie w rejonie wileńskim. Już w 1939 roku nacjonaliści litewscy rozparcelowali zaścianek pradziadka Władysława, a on sam trafił na Syberię, z której wrócił w granice PRL w 1953 roku. Moja rodzina została zatem wygnana z Kowieńszczyzny, a potem z Wileńszczyzny. Mój dziadek Fabian Czyż ps. Marian, walczył o wyzwolenie Wilna w „Ostrej Bramie” w 6 Samodzielnej Brygadzie AK Ziemi Wileńskiej. W  tej operacji poległ też jego cioteczny brat Zenon Czyż, ps. Hel pochowany w kwaterze wojskowej na Rossie w Wilnie. Dziadek Fabian pognał z innymi żołnierzami Armii Krajowej litewskich kolaborantów Niemców – funkcjonariuszy litewskiej armii gen. Plechavičiusa (Lietuvos vietinė rinktinė), rekrutujących się także z przedwojennych Szulisów … „w gaciach” po bitwie pod Murowaną Oszmianką do Jaszun, Wilna i Oszmiany. Co istotne, Armia Krajowa rozstrzeliwała na miejscu złapanych członków Waffen SS, ale litewscy kolaboranci byli puszczani zazwyczaj wolno.

Litwini nie wyleczyli się z nacjonalizmu, pomimo że nigdy nie zadośćuczynili realnie za ludobójstwo w Ponarach, gdy wraz z Niemcami zamordowali ponad 80. tysięcy osób – w wielkiej części Polaków i Żydów, którzy byli często obywatelami II RP.

Remigijus Žemaitaitis wpisuje się w powody tragicznej śmierci sygnatariusza niepodległości Litwy Stanisława Narutowicza. Zapomina, że Litwa Kowieńska prowadziła przed 1939 roku zorganizowaną akcję dyskryminacji Polaków m.in. z Kowieńszczyzny. Do tego w tym samym czasie Litwa darowała szeroką autonomię Niemcom z okolic Kłajpedy. Tańczy zatem dziś wirtualnie litewski polityk na grobie Stanisława Narutowicza za przyzwoleniem elit litewskiego państwa. Oskarża Polaków o „okupację Wilna”. Zarówno Wilno, którego wiceprezydentem w latach 1927-39 był kuzyn mojego pradziadka – Witold Czyż, jak i Lwów przez stulecia były ośrodkami polskości. Dopiero zdrada w Jałcie wymusiła tutaj pewne zmiany – chociaż na Wileńszczyźnie Polacy nadal stanowią większość mieszkańców. Putinowcy twierdzą nawet, że USA okupują Alaskę, ale to nie znaczy, że fakty historyczne są bez znaczenia. Panie Žemaitaitis, zamiast uskutecznianych bredni … niech pan będzie uprzejmy przeprosić za Ponary, za kolaborację, za donosicielstwo i za wielowiekowe rzucanie przez Litwinów kłód pod nogi tych, którzy walczyli o wolność od podległości Kremlowi. Tego wymaga zwykła przyzwoitość.

Paweł Czyż

Wiceprezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin,

radny Rady Powiatu w Gołdapi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *