Zmarł policjant dźgnięty nożem przez dżihadystę w Mannheim. Afgańczyk rzucił się na działacza sprzeciwiającego się islamizacji Niemiec. Chodzi o Michaela Stürzenbergera. Do brutalnego ataku doszło w centrum Mannheim podczas zgromadzenia publicznego.
Zmarł policjant zaatakowany w Mannheim
Napastnik ranił kilka osób, w tym policjanta. Po szarpaninie i zaatakowaniu kilku osób mężczyzna został postrzelony przez innego funkcjonariusza. Stürzenberger został poważnie ranny, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. U rannego policjanta doszło do rozdarcia i uszkodzenia kilku naczyń krwionośnych. Funkcjonariusz trafił do szpitala, gdzie był w stanie śpiączki. Pomimo interwencji lekarzy i natychmiastowej operacji, okazało się, że policjant zmarł w wyniku odniesionych ran.
Sprawcą imigrant z Afganistanu
Sprawcą jest imigrant. Wiadomo, że mężczyzna urodził się w Afganistanie i przybył do Niemiec jako nastolatek w 2014 roku.
Partia Ruchu Obywatelskiego Pax Europa, której członkiem jest Stürzenberger, potwierdziła w oświadczeniu, że on i jego współpracownicy zostali zaatakowani przed planowanym wydarzeniem.
Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser powiedziała, że śledztwo rzuci światło na tło zbrodni, w szczególności na przeszłość i motywy działania sprawcy. – Jeśli śledztwo ujawni motywy islamistyczne, będzie to nowe potwierdzenie wielkiego niebezpieczeństwa, jakie stwarzają islamistyczne akty przemocy, przed którymi ostrzegaliśmy – dodała.
Tymczasem niemieckie media gimnastykują się, żeby nie podawać motywu działania sprawcy. Część nie podaje też jego narodowości. Piszą za to dużo o ofierze napaści, m.in. że władze Bawarii klasyfikują działalność Stürzenbergera i jego otoczenia wokół ruchu Pax Europa jako islamofobię. Bawarskie Centrum Informacji Przeciwko Ekstremizmowi stwierdziło, że mężczyzna szerzył „poglądy islamofobiczne”.
Pakt migracyjny. Wpuszczanie nielegalnych imigrantów albo kary
Tymczasem w państwach członkowskich Unii Europejskiej pojawi się jeszcze więcej Afrykanów i Azjatów. Unia Europejska przeforsowała bowiem tzw. pakt migracyjny. Tylko dwa państwa zagłosowały w Radzie UE przeciwko każdemu z 10 rozporządzeń wchodzących w skład paktu: Polska i Węgry. Słowacja zagłosowała przeciwko „obowiązkowej solidarności”, a Czechy, Austria i Malta się wstrzymały.
W ramach przyjętego „paktu” państwa członkowskie mają mieć wybór między relokacją Afrykanów i Azjatów ubiegających się o azyl na swoje terytorium, zapłaceniem 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego nielegalnego imigranta lub wzięciem udziału w „operacjach” na granicach zewnętrznych Unii.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że „Polska nie zgodzi się tak czy inaczej” na udział w pakcie migracyjnym. Partie opozycyjne – PiS i Konfederacja nie wierzą w zapewnienia szefa rządu.
Zgodnie z przyjętymi postanowieniami Polska będzie zmuszona do przyjęcia – na początek – 2 tysięcy nielegalnych imigrantów lub zapłacenia „składki solidarnościowej”, która wyniesie 40 mln euro (20 tys. euro za jednego nieprzyjętego migranta). Możliwe będzie również wzięciu udziału w operacjach na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej.
„Udało nam się ich skłonić”
Premier Francji Gabriel Attal wprost stwierdził, że obciążenia wynikające z tzw. paktu migracyjnego spadną głównie na kraje Europy Wschodniej. – Czy zdaje sobie pan sprawę, że udało nam się skłonić ich (kraje Europy Wschodniej – red.) do podpisania porozumienia, które mówi: albo przyjmiecie imigrantów, jak Francja, Hiszpania czy Włochy, albo będziecie płacić za ochronę granic? – powiedział Attal podczas debaty z jednym z liderów francuskiego Zjednoczenia Narodowego Jordanem Bardellą.