Armia holenderska jest prawie całkowicie wchłonięta przez armię niemiecką. Wszystkie brygady są teraz „pod niemieckim dowództwem”, ale Holandia nadal będzie decydować, gdzie jej żołnierze zostaną rozmieszczeni. – informuje portal Interia.pl. „W Veitshöchheim Niemcy symbolicznie odebrali sztandar jednostki 13. Lekkiej Brygady z Oirschot. Oznacza to, że trzecia i ostatnia brygada armii holenderskiej znajduje się pod niemieckim dowództwem” – donosi portal ad.nl. – To groźne zjawisko, acz Holendrzy mają w tym zakresie prawo do własnej decyzji. Polskie siły zbrojne powinny liczyć wraz z WOT 500 tys. żołnierzy i być dobrze wyposażone w nowoczesną broń w większości produkowaną docelowo w Polsce. Warto się też dzisiaj zastanowić nad tym, czy czasem w razie przejęcia rządów przez Donalda Tuska, totalna opozycja – holenderskim wzorem – nie będzie chciała oddać Wojska Polskiego pod operacyjną opiekę Bundeswehry. Holendrzy ewidentnie realizują koncepcję wspólnej europejskiej armii i Polska dyplomacja powinna takie pomysły blokować jako osłabianie NATO. – mówi nam dr Bogusław Rogalski, prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Proces przekazania rozpoczął się w 2014 roku, kiedy pod niemieckim dowództwem znalazła się Brygada Powietrznomobilna z Schaarsbergen. Dwa lata później przyszła kolej na 43. Brygadę Zmechanizowaną z Havelte. Poza integracją pozostaje tylko Korpus Komandosów i jednostki wsparcia, takie jak inżynierowie, wojska medyczne i logistyka.
Daleko idąca współpraca jest nowym kamieniem milowym współpracy. W jej ramach istnieje Pierwszy Korpus Armii Niemiecko-Holenderskiej – jednostka NATO, którą można szybko rozmieścić, działająca z niemieckiego miasta Münster.
Portal zauważa, że współpraca armii zaczęła się od oszczędności, ale dziś idzie ona o wiele dalej. Holenderskie brygady wraz ze swoimi niemieckimi kolegami tworzą trzy dywizje.”
Uzgodniono, że sprzęt wojskowy będzie kupowany razem w jak największym stopniu, ale też, że doktryny i przepisy będą jak najbardziej ujednolicone. Oznacza to m.in., że nie ma już znaczenia, czyja amunicja jest wystrzeliwana, ani który mechanik naprawia który pojazd bojowy.
Kolejny przykład współpracy armii, to ćwiczenia Holendrów na niemieckich czołgach, kiedy Holandia sprzedała prawie wszystkie swoje maszyny w 2011 roku z powodu cięć w budżecie sił zbrojnych.
Oddanie dowództwa Niemcom nie oznacza, że decydują oni o tym, gdzie zostaną rozmieszczeni holenderscy żołnierze.
W tej sprawie ostatnie słowo mają władze Holandii.”
– podaje portal.
Piotr Galicki