Szef BBN odpowiedział w FMF FM dlaczego nie zestrzelono pocisku, który spadł w Przewodowie. Czy Polska pilnie potrzebuje nowoczesnego systemu obrony przeciwrakietowej?

Zastępca Naczelnego1

gen. Waldemar Skrzypczak, prezes ZChR dr Bogusław Rogalski, szef BBN Jacek Siewiera/Twitter.com

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera powiedział w RMF FM, że Polska ma system obrony przeciwlotniczej, choć „z wieloma zaszłościami postsowieckimi”. Podkreślił, że system ten jest intensywnie modernizowany. Dodał, że czym innym jest widzieć rakietę przechwytującą, a czym innym jest ją strącić. Dodał, że nie ma państwa, które ma obronę lotniczą pokrywającą 100 proc. terytorium. Zaznaczył, że przy pewnej ilości środków napadu powietrznego, nawet najnowocześniejsza obrona przeciwlotnicza może nie być w stawie przechwycić wszystkich rakiet. – Rzeczywistość jest taka, że system obrony przeciwlotniczej jest. Ma wiele zaszłości postsowieckich, ale jest bardzo intensywnie modernizowany. Ten system obrony przeciwlotniczej, który jest budowany, jest bardzo nowoczesny i jest bardzo ambitnym celem — tłumaczył szef BBN. W środę prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, eurodeputowany VI kadencji, dr Bogusław Rogalski skomentował na swoim profilu na Twitterze wydarzenia z Przewodowa: „Gdyby istniała obrona rakietowa z XXI wieku, to dwóch Polaków mogłoby nadal żyć” – napisał lider ZChR. W podobnym tonie i podobnym sensie sytuację skomentował w rozmowie z portalem wPolityce.pl były wiceminister obrony narodowej oraz były dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku generał broni Waldemar Skrzypczak. Rakieta w ogóle nie powinna spaść. Trzeba wzmocnić parasol powietrzny” – ocenił wojskowy.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Prezes ZChR: „Gdyby istniała obrona rakietowa z XXI wieku, to dwóch Polaków mogłoby nadal żyć”

 Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę jasno publicznie przekonywało, że Polskie Siły Zbrojne powinny liczyć wraz z WOT 500 tys. żołnierzy, a nowoczesne uzbrojenie powinno być produkowane w Polsce. Dzisiaj polskie władze potwierdziły, że w Przewodowie spadła rakieta wyprodukowana w latach 70-tych XX wieku z ZSRR. Mamy obawy, że wyposażenie wojsk obrony rakietowej w Polsce, poza sprzętem uzyskanym kilka lat temu od USA, pochodzi jeszcze z czasów Związku Radzieckiego i PRL. Wydaje nam się, że Polska w obecnej sytuacji powinna poprosić partnerów z NATO o dozbrojenie w trybie interwencyjnym z magazynów zlokalizowanych m.in. w Niemczech i Norwegii zabezpieczających dzisiaj sprzętowo główne siły szybkiego reagowania USA w Europie, a w trybie pilnym wzmocnić parasol ochronny. Poza tym nasz kraj stać na pozyskanie dostępu lub umieszczenie satelity wojskowego, aby samodzielnie monitorować agresywne kroki Rosji – również po wojnie na Ukrainie. Generalnie za stan wyposażenia Wojska Polskiego na dzisiaj odpowiadają wszystkie rządy sformowane od 1989 roku, a przede wszystkim te, które porzuciły polski przemysł zbrojeniowy na rzecz otrzymywania sprzęty z demobilu, np. niemieckich czołgów czy lansowały obcą myśl techniczną.”

– powiedział nam wczoraj Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Piotr Galicki

  1. Antoni Górski
    | ID: 58e89124 | #1

    Mieszanie prawd i kłamstwa, oprócz wbijania szpilki obecnemu rządowi nie służy naszemu dobru ogólnemu. Kłamstwem jest, że „obrona rakietowa z XXI” strąciłaby wrogą rakietę. Mogłaby! A to jest wielka różnica. Jaki i gdzie sprzęt z XXI wieku ma 100% skuteczność? Poza tym sojusznicze magazyny też nie są nieograniczone. Polska uwija się jak może w pozyskiwaniu uzbrojenia: USA, Korea Płd, Turcja, Izrael. Gdzie tą rakietę należałoby strącić? Nad Ukrainą? Nad Polską leciała 7 km przez 13 sekund! Życzeniowe propozycje to utopia. Trzeba liczyć zamiary na siły. Stać nas na 500 tys. armię? Skąd takie wyliczenie? głównym szkodnikiem jest Tusk i jego ekipa i na to należy kłaść nacisk.

Komentarze są zamknięte