Rosja sączy jad w Estonii. Moskwa sieje dezinformację

Zastępca Naczelnego

Zdjęcie ilustracyjne/icds.ee

W nadbałtyckim kraju, w którym jedna trzecia mieszkańców mówi tylko po rosyjsku, organizowane są manifestacje poparcia dla Putina. Wojenna narracja Kremla pada tu na podatny grunt. Z prorosyjskimi przekazami walczy estoński rząd i grupy obywateli.

Duża część mieszkańców Estonii wierzy w putinowską propagandę i kłamstwa na temat napaści Rosji na Ukrainę. Działania Rosji w obszarze wojny informacyjnej w tym kraju bywają niestety skuteczne.

Estonia jest członkiem NATO. Jednak – jak opisuje serwis Politico – przywódcy cywilni i wojskowi tego kraju nadal wyrażają zaniepokojenie, że Rosja może przeprowadzić atak pod przykrywką obrony interesów 300 tysięcy rosyjskojęzycznych mieszkańców państwa z 1,3-milionową populacją.

Część mieszkańców Estonii wierzy Putinowi

W niedawnej dyskusji na popularnej grupie na Facebooku skupiającej Tallińczyków, jeden z internautów nazwał ukraińskie miasto Sumy na pierwszej linii frontu „gniazdem faszystów”. Inny napisał, że ukraińscy uchodźcy powinni zostać odesłani do domu.

W rosyjskojęzycznym estońskim mieście Kohtla-Järve lokalne media podały w zeszłym tygodniu, że grupa uczniów obcięła sobie włosy tak, by na ostrzyżonych na krótko głowach widoczna była litera „Z” – symbol mobilizujący wojska rosyjskie na Ukrainie.

Wśród rosyjskojęzycznych mieszkańców naszego kraju są tacy, którzy wierzą Putinowi. Niektórzy uważają agresję rozpętaną na Ukrainie za akt sprawiedliwości”

– powiedział Politico rosyjskojęzyczny Estończyk Igor Kalakauskas, nauczyciel historii, który usiłuje walczyć z proputinowską propagandą w swoim kraju.

Estoński rząd walczy z kłamstwami Rosji

Zdaniem ekspertów szkody wyrządzone estońskiemu społeczeństwu przez prokremlowskie wiadomości, skierowane do osób mówiących po rosyjsku, mogą mieć konsekwencje dla bezpieczeństwa kraju.

Spójność społeczna jest jednym z warunków wstępnych, aby naród był silny i odporny na zewnętrzne naciski. Nie wystarczy posiadanie dużej siły militarnej, jak siły NATO. Społeczeństwo nie może być podzielone”

– powiedział Dmitri „Polkitico” Teperik, dyrektor naczelny think tanku Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa z siedzibą w Tallinie.

Estoński rząd jest aktywny w walce o kontrolę nad społecznym przekazem. W 2015 roku uruchomiona została publiczna stacja ETV+, popularny rosyjskojęzyczny konkurent dla stacji telewizyjnych wspieranych przez Moskwę. Dzień po inwazji na Ukrainę Estonia zablokowała cztery rosyjskie stacje i jedną białoruską, nadające programy w estońskim eterze.

W zeszłym tygodniu estońskie ministerstwo spraw zagranicznych wydaliło trzech pracowników ambasady rosyjskiej za „podważanie bezpieczeństwa Estonii i szerzenie propagandy uzasadniającej działania wojskowe Rosji”.

W okresie sowieckim setki tysięcy Rosjan zostały przeniesione do dwóch republik nadbałtyckich – Łotwy i Estonii – w ramach „rusyfikacji” regionu. Po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku Estonia starała się wzmocnić swoją etniczną estońską tożsamość narodową, czyniąc ze znajomości języka estońskiego wymóg obywatelstwa. Do dziś 76 tysięcy mieszkańców nadal nie ma oficjalnego obywatelstwa, a 80 tysięcy przyjęło obywatelstwo rosyjskie.

Osoby posługujące się językiem rosyjskim w Estonii często narzekają, że są marginalizowane. Wzywają rząd w Tallinie do wzmocnienia pozycji języka rosyjskiego w społeczeństwie oraz wspierania edukacji języka rosyjskiego.

Źródło: Barbara Kwiatkowska, Wirtualna Polska

Komentarze są zamknięte