Prezes ZChR dr Bogusław Rogalski: Polityczne obowiązki katolików

Zastępca Naczelnego

Prezes ZChR dr Bogusław Rogalski/Twitter

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Przy tej okazji warto przemyśleć, jak w życiu społecznym i politycznym należy bronić prawdziwych wartości. Patrząc na współczesny świat, a szczególnie na europejską przestrzeń życia publicznego, widać wyraźnie, że wartości chrześcijańskie i sprawy dotyczące wiary, zwłaszcza katolickiej są coraz bardziej lekceważone, spychane na margines, ośmieszane, a nawet zwalczane w przestrzeni publicznej.

Ma to oczywisty związek z postępującą ateizacją społeczeństwa zachodniego, a na gruncie europejskim z sukcesywnym oddalaniem się naszego kontynentu od korzeni chrześcijańskich, czyli odejściem od cywilizacji łacińskiej na rzecz libertyńskiego, lewicowo-nihilistycznego światopoglądu, który jest urzeczywistnieniem idei wolnomularskich, od kilkuset lat zatruwających umysły Europejczyków. Ich celem jest materializacja hasła novus ordo seclorum, czyli nowy prządek rzeczy, głoszonego przez masoński Zakon Iluminatów, założony przez Adama Weishaupta (1748-1830) pod koniec XVIII wieku. Środkiem do realizacji tego przewrotnego celu jest konsekwentny i systematyczny atak na Kościół katolicki oraz na organizacje społeczne czy polityczne nawiązujące do jego nauki społecznej. Stąd tak ważny jest dzisiaj aktywny udział katolików w życiu publicznym i troska o powrót Europy do swoich korzeni, jako antidotum na postępującą dechrystianizację.

Nota doktrynalna Stolicy Apostolskiej

Widząc wielkie zagrożenie, którego doświadcza Kościół i jego wierni w postaci kolejnej odsłony neomarksizmu, zmierzającej do przebiegunowania świata wartości poprzez rewolucję obyczajową i światopoglądową, w 2002 roku kardynał Józef Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, opracował Notę doktrynalną dotyczącą pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym, którą zatwierdził papież Jan Paweł II. Wydanie tego rodzaju dokumentu, będącego swoistym drogowskazem dla wiernych świeckich, zwłaszcza polityków, było pilnym wymogiem naszych czasów. Nota w jasny sposób wskazała, w jaki sposób należy prezentować i bronić katolickich zasad i wartości w sferze publicznej, nie ulegając jednocześnie wszechobecnej poprawności politycznej. Przypomniała również o obowiązku udziału katolików w życiu politycznym, czyli wszędzie tam, gdzie podejmowane są decyzje dotyczące wszystkich sfer życia obywateli i państwa. Ubolewać natomiast należy nad tym, że nota ta nadal pozostaje mało znana wiernym świeckim, a zwłaszcza politykom, identyfikującym się z Kościołem katolickim. Zapewne stąd wynika wiele nieporozumień podczas wyrażania swojej woli w trakcie najbardziej charakterystycznego dla demokracji aktu głosowania, czy to w parlamencie, czy też przy urnie wyborczej. Obowiązek zaznajomienia wiernych z notą spoczywa na biskupach, gdyż to oni są pierwszymi adresatami niniejszego dokumentu, o czym dowiadujemy się w jego wstępie. Nad kilkoma wskazaniami noty warto się zastanowić i raz jeszcze wydobyć na światło dzienne.

 

„Nie wolno oddzielać człowieka od Boga ani polityki od moralności”

W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat naszej europejskiej historii udział chrześcijan w sprawach tego świata był znaczący i decydujący, przynajmniej do drugiej połowy XX wieku. Przejawem tego działania było otwarte uczestnictwo  w życiu politycznym. Do tego modelu aktywności należałoby powrócić, na przekór hasłom wojującego ateizmu, próbującego przekonać opinię publiczną, że religia jest sprawą prywatną. Jest to pogląd błędny, a propagowany celowo dla siania opartego na relatywizmie ziarna zwątpienia.

Jako chrześcijanie mamy swoją wielką tradycję działalności pro publico bono. Dlatego Nota doktrynalna dotycząca pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym za przykład do naśladowania stawia świętych oraz ludzi Kościoła, którzy swoim życiem i podjętymi decyzjami potrafili dać świadectwo prawdzie, dochować wierności zasadom wiary i Prawa Bożego, nie zawierając niegodziwych kompromisów. W gronie tych świętych Kościół czci wielu mężczyzn i wiele kobiet, którzy służyli Bogu poprzez ofiarny udział w działalności politycznej i w sprawowaniu rządów. Wśród nich znajduje się św. Tomasz More, ogłoszony patronem rządzących i polityków, który potrafił świadczyć aż do męczeńskiej śmierci o niepodważalnej godności sumienia i prawdy. Mimo, że był poddawany różnym formom psychologicznego nacisku (skąd my to dzisiaj znamy?), odrzucał wszelki kompromis, a dochowując wierności zasadom i prawdziwym wartościom, swoim życiem i swą śmiercią pokazał, że „nie wolno oddzielać człowieka od Boga ani polityki od moralności” (por. Jan Paweł II, List apostolski o ogłoszeniu św. Tomasza Morusa patronem rządzących i polityków).

 „Świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce”

Prezes ZChR dr Bogusłąw Rogalski/NGO

Celem Noty jest przypomnienie niektórych zasad, jakimi katolicy w swoim chrześcijańskim sumieniu winni się kierować w podejmowaniu społecznych i politycznych zadań w społeczeństwach demokratycznych. Jak czytamy w dokumencie, poprzez wypełnianie „wspólnych powinności obywatelskich”, kierując się chrześcijańskim sumieniem świeccy wierni wykonują właściwe im zadanie, jakim jest przenikanie duchem chrześcijańskim doczesnego porządku. Dokument podkreśla, że fundamentalnej nauki Soboru Watykańskiego II wynika, że świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce. Jest to niezwykle istotne zwłaszcza w obecnym czasie, gdy w imię fałszywie pojmowanej tolerancji, żąda się od znacznej części obywateli – wśród nich także od katolików – aby zrezygnowali z wnoszenia do życia społeczno-politycznego swoich krajów tego, co zgodnie z koncepcją ludzkiej osoby i z oceną wspólnego dobra uznają po ludzku za prawdziwe i słuszne.

Nota doktrynalna dotycząca pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym zwraca uwagę, że jednym z najważniejszych wyznaczników działalności publicznej jest odniesienie do prawidłowej koncepcji osoby. „Odnośnie do tej zasady zaangażowanie katolików nie może dopuszczać żadnego kompromisu, gdyż w przeciwnym razie zostałoby przekreślone świadectwo chrześcijańskiej wiary w świecie” – czytamy w dokumencie. Fundamentalne znaczenie ma tu prawny zamach na nietykalność ludzkiego życia. Dokument wskazuje, że „w obliczu tego zagrożenia katolicy mają prawo i obowiązek podnosić głos, aby przypominać najgłębszy sens życia”.

Na powyższe zwracał uwagę Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae podkreślają, że „wszyscy, którzy na mocy wyboru zasiadają w gremiach prawodawczych, mają konkretną powinność przeciwstawienia się wszelkiemu prawu, które okazywałoby się zamachem na ludzkie życie”. „Parlamentarzystom, podobnie jak żadnemu katolikowi, nie wolno uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani okazywać mu poparcia w głosowaniu” – napisał Papież z Polski. Nota doktrynalna dodaje do zacytowanym słów papieskich mocne wskazanie: „W tym kontekście udziału katolików w życiu politycznym, należy podkreślić, że prawidłowo ukształtowane sumienie chrześcijańskie nie pozwala nikomu popierać w głosowaniu programu politycznego czy też pojedynczej ustawy, których podstawowe treści wiary i moralności byłyby obalone przez sformułowania alternatywne albo przeciwne tymże treściom. Kiedy działalność polityczna prowadzi do konfrontacji z zasadami moralnymi, które nie dopuszczają odstępstw, wyjątków ani żadnego kompromisu, wówczas zaangażowanie katolików staje się bardziej oczywiste i nabrzmiałe odpowiedzialnością”.

„Katolicy mają aktywnie bronić zasad wiary i pobudzać w swoich ojczyznach patriotyzm”

Jak zatem w dzisiejszej Europie powinno wyglądać realizowanie w praktyce wskazań zawartych w Nocie doktrynalnej dotyczącej pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym? Na jakich głównych założeniach powinni opierać się katoliccy politycy? Pomocne są konkretne wskazania, których przed kilku laty udzielił kardynał Robert Sarah, ówczesny prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, który był gościem honorowym I Kongresu Europa Christi w Warszawie. Powiedział wówczas, że Polska winna być „strażnikiem Europy” i ostrzegać przed niebezpieczeństwami, które wynikają z cichej apostazji Starego Kontynentu, który od dwóch wieków bezprecedensowy kryzys cywilizacyjny. Aby realizować ten cel, katolicy nie mogą być bierni. Mają być aktywni w życiu społecznym i politycznym. Mają bronić zasad wiary, pobudzając przy tym ducha patriotyzmu oraz przeciwstawiając się kosmopolityzmowi, liberalno-lewicowej propagandzie oraz poprawności politycznej, która usiłuje zepchnąć ich z powrotem do katakumb. To obowiązek każdego katolika. Kardynał Sarah powtórzył to kilkakrotnie. Wskazał przy tym cztery najważniejsze punkty, wokół których i na których należy prowadzić bezkompromisową, jak to nazwał, walkę o przyszłość naszego kontynentu.

 

Po pierwsze: bezkompromisowa obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci

Współczesna nauka, medycyna potwierdza jednoznacznie fakt, że życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia. Dlatego człowieka w embrionalnej fazie rozwoju nie można wyłączać spod ochrony prawnej tylko z uwagi na jego etap życia. Naturalną konsekwencją tej postawy jest stanowczy sprzeciw wobec aborcji i eutanazji. To nie jest problem jakiegoś światopoglądu. Kryterium statusu człowieka w sensie prawnym jest bowiem kryterium godności człowieka, która ma charakter najszerszy, niedopuszczający żadnych wyłączeń. Bez względu na to, jaka to jest faza rozwoju, dziecko poczęte posiada genom człowieka, a więc i godność ludzką w sensie prawnym. Posiada związane z tą godnością prawa, czyli prawo do ochrony życia, prawo do ochrony zdrowia. To ponad wyznaniowe prawo zapisane jest m.in. w artykule III Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ („Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby”) oraz art. 38 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej („Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”).

Prawo do życia nie jest tylko kwestią filozoficzną, ani nie jest prawem religijnym, lecz najbardziej podstawowym prawem każdego poczętego człowieka. Tylko prawo bazujące na poszanowaniu fundamentalnego prawa do życia wszystkich obywateli, bez żadnych wyjątków, jest realizacją zasad cywilizacji życia.  Życie ludzkie, jako dar pierwotny i fundamentalny, jest nienaruszalne i święte, domaga się od należnej mu ochrony od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Dlatego wspomniana Nota doktrynalna wskazuje na bezdyskusyjny imperatyw moralny dla polityków katolickich, aby zawsze i wszędzie bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz przeciwstawiać się zdecydowanie aborcji i eutanazji. Obowiązkiem katolickiego polityka jest zawsze wybór cywilizacji życia, a nie cywilizacji śmierci.

Po drugie: bezkompromisowa ochrona rodziny i małżeństwa rozumianego jako związek kobiety i mężczyzny, odważny sprzeciw wobec związków homoseksualnych

Można odnieść wrażenie, że Europa sama nie wie czym jest, ani dokąd zmierza. Kryzys duchowy Europy prowadzi do poważnego kryzysu antropologicznego. Jedną z jego konsekwencji jest systematyczna destrukcja rodziny. Pod pozorem walki przeciwko jakiejkolwiek dyskryminacji niektórzy usiłując zatrzeć różnicę pomiędzy małżeństwem opartym na związku mężczyzny i kobiety, a związkami homoseksualnymi. Nadto promuje się bardzo różnorodne modele nie oparte na trwałym związku mężczyzny i kobiety. Jeśli tego rodzaju tendencje zdominują myślenie i działania Europejczyków, to staniemy się świadkami zatarcia wizerunku osoby ludzkiej, stworzony na obraz Boga mężczyzną i kobietą.

Żyjemy w czasach, w których rodzina znajduje się pod różnymi formami nacisku. Nie trudno zauważyć działania, których celem jest zniszczenie rodziny. Europejska „moda” na homoseksualizm sprawia, że poszczególne społeczeństwa nie tylko bardzo szybko oddalają się od właściwej wizji rodziny, ale dają sobie narzucać „tolerancję” w stosunku wszelkich jej deformacji. Wobec tego rodzaju destrukcji, stanowiącej zagrożenie dla rodziny, katolicki polityk nie może milczeć.

Po trzecie: bezkompromisowa walka z niszczycielską ideologią gender

dr Bogusław Rogalski (drugi od lewej), Krzystof Maciejewski z ZChR/NGO

Promocja ideologii gender jest dążeniem do zniszczenia wzorów ról społecznych kobiet i mężczyzn, zaprzeczeniem wrodzonej naturalnej płciowości, otwarciem na wszelkie formy wynaturzenia. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, ponieważ idzie za nim niszczenie naturalnych rodzin, a w konsekwencji całego społeczeństwa. Nie można nie zauważyć, że aktywiści zaszczepiający ideologię gender w krajach Unii Europejskiej starają się wpływać przede wszystkim na dzieci i młodzież, gdyż właśnie ta grupa jest dla nich najłatwiejszym „łupem”. Czy to przypadek, że pojawia się coraz więcej przygotowanych dla młodych ludzi programów, za pomocą których – w imię wolności, równości i braterstwa – usiłuje się narzucić kaganiec zniewolenia, zniekształcone wyobrażenie o świecie i bunt wobec norm, autorytetów, a także własnych rodziców?

Genderyzm to obecnie główna ideologia ateistów, to nowe wcielenie skompromitowanego marksizmu, którego nie dało się dalej głosić. Uległ zatem przepoczwarzeniu i tak powstała ideologia gender, która nie znosi sprzeciwu i chrześcijaństwa. Zdefiniowała ona też głównego wroga „postępu”, jest nim kultura i moralność chrześcijańska. Stąd w propagandowym przekazie wzywa się do walki z chrześcijaństwem i religią w ogóle. Genderyzm jest zgnilizną naszych czasów, to mieszanka marksizmu i pornografii, to nurzanie się w moralnym błocie. Zwracał na to uwagę Benedykt XVI nie przypadkowo mówiąc, że „gender jest gorsze od marksizmu, ponieważ bardziej niszcząc rodzinę, kolebkę człowieczeństwa, niszczy samego człowieka i czyni go niezdolnym do tworzenia wyższej kultury oraz życia w niej”. Ideologia gender to główny oręż nienawiści wobec Kościoła i wiary, wobec rodziny, normalności i moralności opartej na tradycji chrześcijańskiej. Dlatego musimy nazywać rzeczy po imieniu, musimy bronić swoich wartości, jeśli świat w którym żyjemy, jeśli nasza cywilizacja ma przetrwać. W innym razie postchrześcijańską próżnię, którą widzimy już w zachodniej Europie, wypełni islam.

 

Po czwarte: bezkompromisowe przeciwstawienie się nowej islamizacji, która staje się śmiertelnym zagrożeniem dla Europy

Konflikt cywilizacji wpisany jest w historię Europy od samego początku, to znaczy od powstania islamu, którego głównym celem było i jest nadal zniszczenie chrześcijaństwa. Po erze muzułmańskich podbojów militarnych, żyjemy w czasach muzułmańskiej wojny hybrydowej, której narzędziami są demografia i terroryzm. Obecna inwazja na Europę nie jest niczym innym, jak tylko odmiennym obliczem tamtego historycznego ekspansjonizmu. Jednak bardziej podstępnym i bardziej zdradliwym, ponieważ tym razem jego znakami rozpoznawczymi nie są jak dawniej janczarzy, wezyrowie, nieludzkie barbarzyństwo wobec podbitych, ale są nimi terroryści, a także imigranci, którzy sadowią się w naszym domu bez poszanowania dla naszych praw, próbując jednocześnie narzucać nam siłą swoje wartości, obyczaje i religię. Przychodzi im to o tyle łatwiej, że w Zachodniej Europie trafiają na ideową pustkę, która powstała jako efekt odejścia tamtejszego społeczeństwa od wartości chrześcijańskich, które stanowią przecież fundament Europy. Bez zrozumienia tej prawdy, bez powrotu do korzeni i wartości nie da się skutecznie zatrzymać fali nowej islamizacji. Europa była silna i opierała się muzułmańskim najazdom wówczas, gdy była oparta na wartościach i głęboko zakorzeniona w chrześcijaństwie, gdy była silna duchem. Dlatego należy porzucić lewicową poprawność polityczną, nazwać rzeczy po imieniu i przystąpić do skutecznej obrony naszego europejskiego, chrześcijańskiego domu, dopóki nie jest za późno. Zanim zastraszone islamską falą terroryzmu społeczeństwa naszych państw pójdą na zgniły kompromis samozagłady, wywieszając białą flagę pozornego spokoju. Decydującym polem tej rozgrywki staje się Europa właśnie. Mamy jeszcze czas na wyciągnięcie wniosków i odpowiednią reakcję. Pamiętajmy jednak, że czas działa na naszą niekorzyść, a fakty są nieubłagane, w ostatnim półwieczu liczba muzułmanów wzrosła o 235 procent, chrześcijan jedynie o 47 procent. Jako przestrogę zapamiętajmy też sobie dobrze wypowiedź algierskiego rewolucjonisty i prezydenta Muhammada ibn Ibrahima Abu Charuba wygłoszoną w bezczelny sposób na forum ONZ w 1974 roku: „Pewnego dnia miliony ludzi opuszczą półkulę południową, aby wedrzeć się na półkulę północną. I z pewnością nie jako przyjaciele. Ponieważ wedrą się, aby dokonać podboju. I podbiją ją, zaludniając swoimi dziećmi. To brzuchy naszych kobiet dadzą nam zwycięstwo”. To ten scenariusz realizowany jest bezwzględnie na naszych oczach, a problem imigrantów jest jedną z jego odsłon.

Potrzebni są wśród świeckich odważni rycerze Chrystusa, nowi krzyżowcy, gotowi bronić tego co święte

Prezes ZChR dr Bogusław Rogalski w trakcie procesji z okazji Bożego Ciała, Gietrzwałd 2021/Dariusz Całka

Współczesna trudna sytuacja, w której znajduje się Europa, w tym Polska i Litwa, wymaga od nas większego uczestniczenia w kierowaniu sprawami publicznymi w klimacie prawdziwej wolności. Dobro naszych narodów i państw domaga się od nas nowych i bardziej wszechstronnych form udziału chrześcijan w życiu społecznym. Poprzez zdecydowane i większe zaangażowanie w sferę  polityki, kierując się chrześcijańskim sumieniem, w zgodzie z wartościami, jakie z tym sumieniem harmonizują, świeccy wierni, a szczególnie politycy, mogą skutecznie bronić tradycyjnych zasad i wartości tożsamych dla fundamentów Europy, a w konsekwencji prowadzić jej sukcesywną rechrystianizację, jako przeciwwagę dla trwającej dechrystianizacji, ateizacji i islamizacji kontynentu. Oto zadanie przed którym stoimy. W Europie potrzeba więcej ugrupowań takich jak Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, odważnie głoszących wartości. Potrzeba odważnych polityków, jak lider AWPL – ZChR Waldemar Tomaszewski, który nawiązuje do budowania Wspólnoty opartej na wizji Roberta Schumana i Alcide de Gasperiego, polegającej na powszechnym, głębokim zaangażowaniu chrześcijan w politykę, aby przywrócić prawdziwą twarz Europie.

Naszym zadaniem powinno być nieustanne przypominanie zasad, jakimi chrześcijanie w swoim sumieniu winni się kierować w podejmowaniu społecznych i politycznych zadań. Żyjemy w czasach, gdy potrzebni są wśród świeckich odważni rycerze Chrystusa, nowi krzyżowcy, gotowi bronić tego co święte, dziedzictwa ostatnich dwóch tysięcy lat, które jest w dzisiejszej Europie brutalnie zwalczane.

Dr Bogusław Rogalski

Prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin

 

Komentarze są zamknięte